Nie mam SM,ale wypełniło moje życie,duszę,dom,umysł..
NIE NAWIDZę tej głupiej choroby!!!!
Nienawidzę SM!!!
Moderator: Beata:)
- aisza
- Posty: 7601
- Rejestracja: 2008-08-09, 20:04 Wiek: 56
- Lokalizacja: Aleksandrów Kujawski
- Kontaktowanie:
siemka żona. SM to nie wyrok i da się z tym żyć.Ja mam to już od 5 lat(zdiagnozowane w kwietniu tego roku)-pewnie,że mnie to załamało,ale powiedziałm sobie,że skoro mam dzieci na wychowaniu to zrobię wszystko,żeby chodzić jak najdłuzej.Myśl pozytywnie a wszystko bedzie dobrze.Pozdrawiam cieplutko.
Przestań mieć pretensje do innych. Bierz odpowiedzialność za każdy swój krok...
Pewno są gorsze choroby,ale ja sobie nie wyobrażam,żeby Ktoś,kogo kochałam szalenie tak się zmienił nie chodzi mi tylko o fizyczność...
I jestem ciekawa skąd wciąż mam czerpać,by go wspierać.......
[ Dodano: 2008-10-17, 23:21 ]
Poza tym nie chcę i nie mogę już tak dłużej żyć...
Idę spać,bo jutro najgorszy dzień tygodnia-opiekunka ma wolne(czytaj-podwójna praca,podwójne wysłuchiwanie,podwójny dół,dodatkowe łzy...)
I jestem ciekawa skąd wciąż mam czerpać,by go wspierać.......
[ Dodano: 2008-10-17, 23:21 ]
Poza tym nie chcę i nie mogę już tak dłużej żyć...
Idę spać,bo jutro najgorszy dzień tygodnia-opiekunka ma wolne(czytaj-podwójna praca,podwójne wysłuchiwanie,podwójny dół,dodatkowe łzy...)
Żono witaj.
Twój ostatni post oznacza,że jesteś po drugiej stronie lustra. Dobrze trafiłaś, są tutaj również osoby,których bliscy chorują. One zrozumieją Twoja sytuację najbardziej. Ale nam chorującym możesz pokazać jak wygląda Twoja codzienność, co moglibyśmy zmienić jeśli oczywiście jest to możliwe, by wszystkim tym którzy z nami mają styczność nie było aż tak źle. I to prawda, że nie choruje tylko osoba,której postawiono diagnozę ale również jej rodzina.Bliscy,przyjaciele odgrywają ogromną rolę w codzienności chorego, która jest niepewna. Ale i oni, podobnie jak i chorzy, potrzebują wsparcia by móc towarzyszyć we wspólnej drodze, by pomoc którą niosą dawała im radość. Trudno samemu dźwigać ciężar, dlatego Żono cieszę się ,że tutaj jesteś.
Twój ostatni post oznacza,że jesteś po drugiej stronie lustra. Dobrze trafiłaś, są tutaj również osoby,których bliscy chorują. One zrozumieją Twoja sytuację najbardziej. Ale nam chorującym możesz pokazać jak wygląda Twoja codzienność, co moglibyśmy zmienić jeśli oczywiście jest to możliwe, by wszystkim tym którzy z nami mają styczność nie było aż tak źle. I to prawda, że nie choruje tylko osoba,której postawiono diagnozę ale również jej rodzina.Bliscy,przyjaciele odgrywają ogromną rolę w codzienności chorego, która jest niepewna. Ale i oni, podobnie jak i chorzy, potrzebują wsparcia by móc towarzyszyć we wspólnej drodze, by pomoc którą niosą dawała im radość. Trudno samemu dźwigać ciężar, dlatego Żono cieszę się ,że tutaj jesteś.
<center> <i>"Idź dalej niezłomnie,(...)Nic nie jest stracone, skończone też nie "</i> </center>
żona, a możesz coś bliżej powiedzieć o tej osobie?? bo na razie piszesz strasznie ogólnie i nie za bardzo rozumie.
Kochałaś osobę co zachorowała na sm, która teraz potrzebuje opieki 24-h na dobę, a ty sobie nie dajesz z tym rady bo już go nie kochasz bo zachorował i potrzebuje tej opieki?? Dobrze zrozumiałam?
Kochałaś osobę co zachorowała na sm, która teraz potrzebuje opieki 24-h na dobę, a ty sobie nie dajesz z tym rady bo już go nie kochasz bo zachorował i potrzebuje tej opieki?? Dobrze zrozumiałam?
Proszę bardzo-SM zaatakowało młodego(lat17) człowieka,życzliwego,mającego plany.Wszyscy mówili o nim"dusza człowiek",taki delikatny,uprzejmy
W wieku 22 lat ja go poślubiłam,byliśmy szczęśliwi,razem stawialiśmy czoła wszystkiemu.Ze SPOKOJEM.....Pół roku po ślubie chodził o kulach,półtora na wózku.Nikomu nie dawałam nawet potrzymać wózka,robiłam wszystko sama.
Choroba posuwała się szybko,więc pomyśleliśmy,że to ostatni dzwonek na dziecko.
Na 5ą rocznicę ślubu dostaliśmy w prezencie Lenkę.2,5roku póżniej,przy pomocy medycyny przyszedł na świat Kubuś
Teraz mija 10 lat od
naszego ślubu,ostatnie 3 lata(a w szczególnie 2)to koszmar.NIE DLATEGO,ŻE TRZEBA SIę OPIEKOWAć- CHORYM-TO SPŁYCANIE TEMATU!!!Tylko dlatego,że to ktoś zupełnie iny-krzyczy na mnie,wydziera się,bluzga,gada do siebie,jest upierdliwy,woła tysiące razy dzienie,co minutę..
Za mną 3 próby samob.nie dlatego,że jest mi ciężko fizycznie,tylko PSYCHICZNIE........
Dzieci mają teraz 4,5 roku Lena a Kuba 2 latka i 3miesiące
Pytajcie,bo ciężko mi zebrać myśli.........
W wieku 22 lat ja go poślubiłam,byliśmy szczęśliwi,razem stawialiśmy czoła wszystkiemu.Ze SPOKOJEM.....Pół roku po ślubie chodził o kulach,półtora na wózku.Nikomu nie dawałam nawet potrzymać wózka,robiłam wszystko sama.
Choroba posuwała się szybko,więc pomyśleliśmy,że to ostatni dzwonek na dziecko.
Na 5ą rocznicę ślubu dostaliśmy w prezencie Lenkę.2,5roku póżniej,przy pomocy medycyny przyszedł na świat Kubuś
Teraz mija 10 lat od
naszego ślubu,ostatnie 3 lata(a w szczególnie 2)to koszmar.NIE DLATEGO,ŻE TRZEBA SIę OPIEKOWAć- CHORYM-TO SPŁYCANIE TEMATU!!!Tylko dlatego,że to ktoś zupełnie iny-krzyczy na mnie,wydziera się,bluzga,gada do siebie,jest upierdliwy,woła tysiące razy dzienie,co minutę..
Za mną 3 próby samob.nie dlatego,że jest mi ciężko fizycznie,tylko PSYCHICZNIE........
Dzieci mają teraz 4,5 roku Lena a Kuba 2 latka i 3miesiące
Pytajcie,bo ciężko mi zebrać myśli.........
Ostatnio zmieniony 2008-10-19, 14:06 przez żona, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 114 gości