Kącik złego humoru

Rozmowy na wszystkie tematy, niezwiązane z tematyką forum

Moderator: Beata:)

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-12-31, 12:26

keyara pisze:no bo któryś musi być lepszy prawda

oczywiście Aniu, robisz dużo w tym kierunku więc musi i tyle. :588:
Ja już chyba za stara jestem na szukanie, walkę itp... :-?
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

homag
Posty: 9019
Rejestracja: 2010-02-10, 17:44
Wiek: 61
Lokalizacja: Podkarpacie

Postautor: homag » 2011-12-31, 12:42

renia1286 pisze:za stara jestem na szukanie, walkę itp...


Kończy się rok i tak jak wcześniej od obcego faceta dostałaś buziaka, teraz mały op.....
Jaka to staruszka ta Renia..jesteś młodą kobietą, ja tak to postrzegam. A jest się takim jakim nas widzą nasi znajomi.
Nigdy nie jest za późno na to by zrobić coś dla siebie, dla swojego zdrowia. I mam nadzieję, że po Nowym Roku tak się właśnie w Twoim przypadku stanie.
Pozdrawiam ;-)
Wojtek

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-12-31, 16:03

Zbyszku, Ty mój forumowy .....[ nie napiszę] ;-) :588: :588: :588:
to dla Ciebie :-) szczery :!:
Aniu, chętnie bym się do Was wszystkich wtuliła :-( :588:
Wojtku... no co Ty królu złoty, teraz to aż się boję
homag pisze:mam nadzieję, że po Nowym Roku tak się właśnie w Twoim przypadku stanie.

nie mam już siły, po prostu :-x i dobrze, że jesteś daleko :-D
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

konwalia
Posty: 3720
Rejestracja: 2011-01-09, 18:48
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Postautor: konwalia » 2011-12-31, 16:25

Reniu :588: Jutro rozpoczyna się Nowy Rok napewno będzie lepszy czego Ci skarbie życze :588:
Konwalia
"Śpieszmy się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą" - Ks. Jan Twardowski

homag
Posty: 9019
Rejestracja: 2010-02-10, 17:44
Wiek: 61
Lokalizacja: Podkarpacie

Postautor: homag » 2011-12-31, 17:00

renia1286 pisze: teraz to aż się boję


Jeżeli nie zrobisz nic w temacie leczenia, to powinnaś się bać. :lol:
Osobiście nie dopilnuję, abyś to uczyniła, ale masz moje kciuki, wsparcie psychiczne i wszystko co mogę wirtualnie zrobić. Jestem pewien, że całe forum będzie Ci kibicować. :4: , a siły, no cóż nawet nie zdajemy sobie sprawy ile jej mamy. :588:
Wojtek

Łukasz
Posty: 3317
Rejestracja: 2010-04-06, 16:27
Lokalizacja: Wrocław
Kontaktowanie:

Postautor: Łukasz » 2011-12-31, 17:34

homag pisze:Jestem pewien, że całe forum będzie Ci kibicować.

Oczywiście, że tak :!: i rzeczy typu:
renia1286 pisze:Ja już chyba za stara jestem na szukanie, walkę itp...

nie piszemy....... jasne? ;-)
homag pisze:a siły, no cóż nawet nie zdajemy sobie sprawy ile jej mamy.

Wojtek ma rację, nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy. Reniu musisz w to uwierzyć, powtarzam musisz :-) poza tym kibicujemy Ci a to do czegoś zobowiązuje ;-) więc pamiętaj dasz radę. Koniec roku to dobry czas by postanowić sobie, że wszystko co złe i przykre zostawić w tyle a w Nowy Rok wejść niczym w nowej sukni na bal czego Ci życzę. :-) :-) :-)
"Siła człowieka nie polega na tym, że nigdy nie upada ale na tym, że potrafi się podnosić."

Marciuchna
Posty: 130
Rejestracja: 2010-12-31, 02:51
Lokalizacja: Lubin

Postautor: Marciuchna » 2011-12-31, 18:18

No cóż mnie też dopadła deprecha. Już tyle razy przez to przechodziłam a mimo to jest ciężko. Biorę antydepresanty ale od dłuższego czasu miałam spokój z takimi nastrojami. Przytyłam jak nigdy w życiu i postanowiłam zmniejszyć dawkę powolutku. Szło mi dobrze, aż osiągnełam minimalną dawkę. Po jakimś miesiącu zaczeło się. Od stanów lękowych np. jadę z koleżankami do spa i cieszę się jak cholera a w dzień wyjazdu trzęsie mnie i boję się, najchętniej nigdzie bym nie jechała. Potem oczywiście było fantastycznie. W połowie grudnia zwiększyłam dawkę ale nie czułam się normalnie. Teraz mnie zgieło i wracam do dawnej dawki. Wiem, że tak napradę nie jest tak ale teraz wszysto nie ma sensu. Mąż zły, mama chora i ja chora . Wszysto widzę w czarnych kolorach. Postanowiłam nie dać się wciągnąć w czarny wir i zaczełam porzadki. Wszystko już wysprzątałam( materace w łóżku odurzone, wełniane prześcieradła wytrzepane, pościel przebran, w lodówce, za i pod błysk, pod pralką też,w szufladach błysk)nadrobiłam zaległości i co dalej? Jestem na urlopie i staram się czytać książki i oglądać filmy ale przychodzi mi to z trudem. Chlam melisę, nie piję kawy, z ledwością wciskam coś do jedzenia. Kiedy te leki zaczną działać! na Boga! Objawy nerwicowe i depresyjne w rozkwicie - zdaję sobie z tego sprawę, ale tak trudno to znosić i doczekać do poprawy.
Gdy nie brałam interferonu wystarczyła minimalna dawka i było naprawdę spoko. Mogłam żyć normalnie. A teraz jest o wiele trudniej.
Każde wyjście męża z kolegą, lekko zakrapiane a ja panikuję, że może jest alkoholikiem. Ostatnio mi powiedział, że mu już nadepnęłam na rurkę z tlenem. Więc staram się mu nie truć. Mamy iść do znajomych a ja czuję strach nie mam pojęcia przed czym.
Jestem chora ale w pełni sprawna, pracuję, mam przyjaciół, wyjeżdzam na wakacje, mamy plany zakupu nowego samochodu, remontu mieszkania, mamy oszczędności. Powinnam czuć się dzieckiem szczęścia a tak nie jest.
Przepraszam za elaborat ale tego mi było trzeba.Pękł mi wrzód i wysączyłam z niego co mnie boli.
Czasem słońce czasem deszcz

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2011-12-31, 21:12

Dobrze, że jesteście :588:
Jadziu , Łukaszu, Wojtek wiem, ja to wszystko wiem ale czasem.... :-(
Marciuchna pisze:Gdy nie brałam interferonu wystarczyła minimalna dawka i było naprawdę spoko. Mogłam żyć normalnie. A teraz jest o wiele trudniej

a co na to lekarz od interferou? nie umie Ci pomóc?
Myślę, że ten antydepresant nie pomoże już tak jak dawniej, trzeba zmienić leki.
Dobrze, że zostawiłaś swoje problemy w tym kąciku, może teraz one zostawią Cię w spokoju, czego Ci życzę w Nowym Roku :-)
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2011-12-31, 22:44

Kącik przydaje się, jak widzę. Każdy chce zrzucić z siebie to, czego było w nadmiarze. Oby to wszystko zostało w 2011 , a od Nowego Roku - wara ! Reniu, masz wsparcie niesamowite. Sama też jesteś silna niczym Herkules, więc spokojnie... poradzisz sobie jak ze wszystkim ;-)
Marciuchna, czy Ty wiesz, że jesteś ideałem ?
Marciuchna pisze:Wszystko już wysprzątałam( materace w łóżku odurzone, wełniane prześcieradła wytrzepane, pościel przebran, w lodówce, za i pod błysk, pod pralką też,w szufladach błysk)nadrobiłam zaległości i co dalej?

Co dalej? Przystopuj i zrób coś dla siebie a nie dla faceta, wizerunku czy nawet świętego spokoju.
Marciuchna pisze:Ostatnio mi powiedział, że mu już nadepnęłam na rurkę z tlenem.

A Twój tlen gdzie? Odłącz ten respirator i zacznij żyć swoim. Jeśli będzie mu pasowało - OK, jeśli nie - adios :mrgreen: Jak to mówią? Cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało naraz ;-)
Przepraszam za elaborat ale tego mi było trzeba.Pękł mi wrzód i wysączyłam z niego co mnie boli.

Taki elaborat to nic w porównaniu z wizją końca świata :mrgreen:
Na poważnie - trzymaj się i jeśli coś boli, to znalazłaś odpowiednie miejsce, aby się tego pozbyć. Resztę znajdziesz w sobie, bo mądra z Ciebie kobieta ;-)

Moje osobiste "boli" zostawię do kiedyś tam, pewnie przejdzie i jak zwykle zajmę się czymś innym :-D
Obrazek

gotye
Posty: 75
Rejestracja: 2011-09-15, 14:06
Lokalizacja: Polska

Postautor: gotye » 2012-01-01, 01:09

Mam właśnie mega atak paniki. Nie wiem co mam zrobić. Gdybym była sama poszłabym na spacer, ale jestem z mamą. Jej nic nie mówię, bo potem robi mi wyrzuty, że ją stresuję.

Jestem wkurzona!

Nikt mnie nie wspiera w mojej rodzinie. Ani w diagnostyce, ani w moich pasjach, ani w moich planach. Zniechęcają mnie do wszystkiego.

Aż mi się żyć nie chce...

Nie potrafię sobie radzić z moimi problemami już... Nie wiem co mam zrobić.

Mam dosyć wszystkiego...
"There is no reason not to follow your heart"

- Steve Jobs -

Awatar użytkownika
aisza
Posty: 7601
Rejestracja: 2008-08-09, 20:04
Wiek: 56
Lokalizacja: Aleksandrów Kujawski
Kontaktowanie:

Postautor: aisza » 2012-01-01, 01:52

gotye pisze:Mam dosyć wszystkiego...

gotye uspokuj się.....jest Nowy Rok i wszystko sie ułozy po Twojej mysli czego ci zyczę:)
gotye pisze:Nikt mnie nie wspiera w mojej rodzinie. Ani w diagnostyce, ani w moich pasjach, ani w moich planach. Zniechęcają mnie do wszystkiego.

No cóż zycie jest życiem..............
Przestań mieć pretensje do innych. Bierz odpowiedzialność za każdy swój krok...

homag
Posty: 9019
Rejestracja: 2010-02-10, 17:44
Wiek: 61
Lokalizacja: Podkarpacie

Postautor: homag » 2012-01-01, 10:34

Marciuchna, może powinnaś zmienić leki. Miałem w najbliższej rodzinie osobę łykającą anty... i pamiętam, że tak właśnie robiła.
I ten interferon, może jakoś koliduje z antydepresantami..?
Powtórzę po Beatce - jesteś ideałem. Posprzątałaś tam, gdzie większość ludzi w życiu nie zagląda. :-)
I nie przejmuj się za bardzo tym tlenem męża. Nie stanęłaś na żadnej rurce. Niech lepiej je chowa. :-) I czuj się jak dziecko szczęścia w Nowym Roku i tylko takich myśli Ci życzę.

gotye pisze:Aż mi się żyć nie chce...

Spokojnie..bo nic tak na prawdę takim nie jest, jakim nam się wydaje. To tyle oficjalnie.
Masz prawo być wkurzona i rozżalona. Też bym był. Nie przejmuj się za bardzo tym, że jesteś osamotniona. Tak ma większość z nas.
gotye pisze:Nikt mnie nie wspiera w mojej rodzinie

Jest już Nowy Rok, a w nim znajdziesz kogo, kto będzie to robił, zauważał Twoje pasje i marzenia. I wszystko stanie się proste. :-)

Beata:) pisze:Moje osobiste "boli" zostawię do kiedyś tam

Wiesz Beatko zapewne, że jest od tego odpowiedni kącik. :-)
Wojtek

keyara
Posty: 692
Rejestracja: 2009-11-03, 10:06
Lokalizacja: Radlin

Postautor: keyara » 2012-01-01, 11:17

gotye pisze:Aż mi się żyć nie chce...

Nie potrafię sobie radzić z moimi problemami już... Nie wiem co mam zrobić.

Mam dosyć wszystkiego...


Wiem ,że to zabrzmi jak banał ,ale niestety poradzisz sobie.Tak to już z nami jest ,wszystko nam się wali ,nie chce się oddychać ,a jednak idziemy dalej.I możesz mi wierzyć wiem co mowię....
Moje zycie załamywało się kilka razy pierwszy raz po diagnozie - wyłam kilka tygodni - ,bo jak walczyć jak mówią ,że masz SLA....

Potem SM przyjęłam jak zbawienie dzięki temu. Potem zostałam sama ,no i diagnoza SM znowu mnie podbudowała - bo jeśli taka choroba mnie nie pokonała to facet mnie nie dobije - chociaż usunął mi swiat spod stóp.

A teraz dzięki temu zaczęłąm walczyć o siebie i znowu SM to pikuś ,bo może mam BB i jak tu się poddać,nawet jeśli wcale mi nie do śmiechu.
Najważniejsze to pamiętać ,że jak możesz liczyć to licz na siebie ,bo to ty odwalisz głowną część roboty.Rodzina i tak jest przerażona i tak ich reakcja. Nie mogą zrobić nic za ciebie. Brutalne ,ale prawdziwe. :588:

Beata:) pisze:Moje osobiste "boli" zostawię do kiedyś tam, pewnie przejdzie i jak zwykle zajmę się czymś innym _


Beatko -lanie się należy -te "boli" mniej boli jak je wyrzucisz tutaj - i nie ważne czy duże ,czy małe po to jesteśmy razem :588:
"...nie piję wody ,bo rybki się w niej piep..ą..." ;-)

"Każdy problem ma rozwiązanie, jeśli rozwiązanie nie istnieje, nie istnieje też problem" Obrazek

martyna
Posty: 2661
Rejestracja: 2010-03-04, 14:33
Lokalizacja: Białystok
Kontaktowanie:

Postautor: martyna » 2012-01-01, 14:05

Reniu :588: , Aniu :588: , Beatko :588:

Obrazek

Marciuchno i gotye

Obrazek

Przytulam Was z całych swoich sił (może słabych ale ze szczerego serca) :588:
Na niektóre pytania nie ma odpowiedzi i tego nauczyć się najtrudniej...

Marciuchna
Posty: 130
Rejestracja: 2010-12-31, 02:51
Lokalizacja: Lubin

Postautor: Marciuchna » 2012-01-01, 20:32

Dzięki za słowa otuchy, bardzo mi miło, że tyle osób przeczytało moje wypociny. Jest to bardzo budujące. :lol:
Co do męża to jest ok ale w takich stanach to wszystko mnie przerasta, nawet to, że mleko się skończyło?! Mam świadomość, że to absurd ale tak właśnie wtedy jest. Tak jakby w moje oko wpadło szkło królowej śniegu. :cry:
Mam niewiele ale sprawdzonych przyjaciół, którzy służą pomocą, troskliwych rodziców, fajnego syna. Mąż jeździ ze mną do lekarza, interesuje się, bierze mnie pod uwagę. Wkurza sie gdy mam pretensje że gdzieś wychodzi sam. Jest to rzadko ale ja wolałabym razem. Obydwoje jesteśmy indywidualistami, mi po diagnozie się zmieniło a on nie może się jeszcze odnaleźć w tej sytuacji.
Nic to, dziś jest lepiej. Mam nadzieje, że z każdym dniem tak będzie, aż dojdę do siebie. Mam nadzieję, że wtedy ja będę pocieszycielką bo sporo już w życiu przeszłam no i na codzień wypraktykowałam radzenie sobie z depresją.
Trzymcie się <mikolaj>
Czasem słońce czasem deszcz


Wróć do „Pogaduszki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 663 gości