Postautor: J.B. » 2010-11-27, 13:49
oj oj, skoro siw o 7.20 obudzilam rodzinke zerwalam ich z wyrek, podalam zrobilam sniadanko, oganelam chalupke, pojechalam ze z mezuniem na cmentarz zabezpieczyc wazony, a teraz im serwuje obiadzisko, rany ale mnie energai rozpiera, boje sie tylko, maz mnie stopuje, ze w ktorym momencie nie dam rady czegos zrobic, jest super
Buziaki
Tym daję radę chorobie, że nic z niej sobie nie robię.