Życzę mężowi, żeby po zdjęciu gipsu miał nogę wystarczająco sprawną, żeby nakopać lekarzowi
Nawet jeśli nie zamierza tego zrobić, to niech fizycznie będzie w stanie.
Moje dzisiaj to pierwsze wyjście z Młodszą na przydomowy plac zabaw. Do tej pory bywała na nim tylko uwięziona w chuście mamy, dziś biegała na własnych nogach. Oczywiście siostry bawić się razem nie mogą, każda w innej części placu a mama musi uważać, żeby się żadnej krzywda nie stała.
Wieczór upłynął już na ganianiu dookoła galerii Copernicus (czy jak się to tam pisze) w poszukiwaniu bluzki na wesele. Zdawać by się mogło, że konkretny klient to dobry klient, a tym czasem okazało się że takie coś jak: bluzka wieczorowa, ciemna ale nie czarna, bez rękawów ale zakrywająca ramiona w moim rozmiarze (zakładam, że doświadczona sprzedawczyni wie, jaki to mój rozmiar, ale na wszelki wypadek i tak dookreślam) to coś łatwego do zlokalizowania. Otóż nie, w pierwszym sklepie znalazłam coś, co od biedy mogło być, więc bez przymierzania poprosiłam o odłożenie do jutra. Potem długo, długo: "bardzo mi przykro ale nie mam nic dla pani", aż w końcu jedna bluzka, co jak mi pani pokazała, to nawet nie chciałam rozmawiać o ewentualnych innych, jak przymierzyłam i zobaczyłam jak w niej wyglądam, to nawet nie spojrzałam na cenę... więc płacić musiałam kartą, bo gotówki tyle nie miałam. Ale to taki ładny uniwersalny fason, że na ewentualną rozmowę kwalifikacyjną też się nada. A potem jeszcze w markecie kupiony Tymbark z napisem na kapslu: I nie ważne, co powiedzą inni