Oj masz! Te wskazówki dietetyczne są trudne .Śniadania ,gdyby nie rozsadek ,mogłabym nie jeść wcale. Wdusze w siebie jakąś kromke i na tym koniec .No i kawa -zaraz z rana ! Potem do obiadu tez specjalnie nie podjadam ,obiad -w sumie nie za dużo (chyba ,ze cos na słodko..
) .No i
- ja zaczynam żer na słodyczach
.Staram się mieć jałowo w domu pod tym względem ,ale zawsze coś tam wyniucham
.Z woda niegazowana problemu nie ma ,bo ja od zawsze niegazowana pije ,innych napojów prawie wcale albo pół na pół .Słodycze..tu tkwi problem .
Masz
Bynik upór ,choć może do tego się można przyzwyczaić ..
Malinia- ja gotuje głównie
pod męża .On lubi pojeść i to konkretnie . Jakos tak specjalnie dla siebie 2go obiadu nie robię .No i za surowymi warzywami też nie przepadam ,ew.surówki (majonez lub sos
)
A w czerwcu 50tka kolegi ,w październiku wesele ..tak 6-10 kg na - byłoby nieżle .Zobaczymy .Dużo rzeczy zmodyfikowałam w menu.
*****
Kuny są wredne i cwane ! Nie tak łatwo się ich pozbyć (mieliśmy).
*****
No i popatrzcie :
Natura się sama obroni ,zawsze znajdzie swoje miejsce
.Na pompie (murek) stawiam bratki . Chyba kiedyś wpadło ziarenko przekwitniętego i oto jak się zadomowiło . Po miedzy kamieniami