renia1286 pisze:roma1134 ja wiele lat nic nie mówiłam, bo to wstyd, bo widać nie było to po co,
ale od kiedy znalazłam to forum, nie wstydzę się, mówię o chorobie zainteresowanym, bliskim znajomym, zrzuciłam ciężar z siebie
i wiesz co? lżej o wiele mi a głupie gadanie mam w nosie
Nam nie było dane samemu poinformować tych, którym uważaliśmy że "należą" się jakieś wyjaśnienia, wytłumaczenie. Zrobiła to za nas rodzina męża.
Wszyscy są na czasie jeśli chodzi o obecny stan, postępy w leczeniu tj. aktualnie jego brak w związku ze złym wpływem leku na wątrobę, trzeba poprawić wyniki i wtedy spróbowac innego- interpretacja następująco wygląda: ale ty nie możesz zrezygnować z leczenia bo po 30 -stce będziesz musiał płacić za leki
Ale gdy ostatnio spotkaliśmy sie z bardzo dobrym kolegą męża a nie widzieliśmy się jakieś 4 lata , była wielka ulga i radość że możemy przedstawić jak my przeżyliśmy ten czas i jak czujemy a nie ktoś. Nawet dostaliśmy zaproszenie na jego ślub
Dlatego właśnie dzięki głuchym telefonom potem są jakieś dziwne spojrzenia jak na dziwaków , albo czy mu coś może zaraz nie odpadnie? - wkońcu jest chory .
W domu się z tego śmiejemy ,ale czasem to przykre.Na szczęście zdarza się to rzadko. Ogólnie to zawsze byliśmy inni
ps. nas o zarażenie jeszcze nie podejrzewano , ale staż jest może za krótki pożyjemy zobaczymy.