Kącik złego humoru
Moderator: Beata:)
-
- Posty: 487
- Rejestracja: 2008-06-01, 13:01
- Lokalizacja: Frankfurt am main
dziekuje..ze mna nie ciekawie i do tego moje coreczki obie tez dopadlo chorubsko,starsza sobie jakos radzi ale ta malutka...nie bardzo a wiec latam od pokoju do pokoju wczoraj upadlam w wannie ze zmeczenia ale naszczescie nic sie nie stalo tylko glowa boli..
Hardware
Ta część komputera, którą można kopnąć kiedy software przestanie funkcjonowac.
Ta część komputera, którą można kopnąć kiedy software przestanie funkcjonowac.
-
- Posty: 487
- Rejestracja: 2008-06-01, 13:01
- Lokalizacja: Frankfurt am main
-
- Posty: 487
- Rejestracja: 2008-06-01, 13:01
- Lokalizacja: Frankfurt am main
Teraz ja, ponarzekam...
Jest weekend i siedzę w nocy przed tym pudłem, zabieraczem czasu. Powinienem spać i znowu mi się nie chce. Cały tydzień nie można się doczekać weekendu, a jak już przyjdzie to nie mam koncepcji co z nim zrobić. Przetracam ten czas na jakiś durnych zajęciach, czasem zupełnie bezprodukcyjnie.
Nadchodzi wrzesień a wraz z nim wyrzut sumienia. Wyrzut sumienia związany z decyzją podjętą w czasie kiedy nie miałem bladego pojęcia jeszcze co to jest SM. Po co było się zapisywać na te zakichane studia podyplomowe...? Jeszcze został mi na wrzesień ostatni egzamin do utyrtolenia, a mi się nie chce zaglądać do książek okrutnie. Żeby człowiek po 30-stce nadal taki głupi był.
A w dodatku ta praca. Nie idzie w niej tak jak powinno, w dodatku jak sobie pomyśle o chorubsku... Co to z tą pracą będzie za jakiś czas... Przez kilka lat szło jak w bajce, prawie wszystko do przodu. Ostatnio zaczęło się nieźle pitolić a dla pokopania prawie leżącego wyskoczyło SM. W zasadzie nie mam już koncepcji jak to dalej ciągnąć, jak myśleć o przyszłości zawodowej jeśli nie wiadomo czy w ogóle jakaś jest.
Jest weekend i siedzę w nocy przed tym pudłem, zabieraczem czasu. Powinienem spać i znowu mi się nie chce. Cały tydzień nie można się doczekać weekendu, a jak już przyjdzie to nie mam koncepcji co z nim zrobić. Przetracam ten czas na jakiś durnych zajęciach, czasem zupełnie bezprodukcyjnie.
Nadchodzi wrzesień a wraz z nim wyrzut sumienia. Wyrzut sumienia związany z decyzją podjętą w czasie kiedy nie miałem bladego pojęcia jeszcze co to jest SM. Po co było się zapisywać na te zakichane studia podyplomowe...? Jeszcze został mi na wrzesień ostatni egzamin do utyrtolenia, a mi się nie chce zaglądać do książek okrutnie. Żeby człowiek po 30-stce nadal taki głupi był.
A w dodatku ta praca. Nie idzie w niej tak jak powinno, w dodatku jak sobie pomyśle o chorubsku... Co to z tą pracą będzie za jakiś czas... Przez kilka lat szło jak w bajce, prawie wszystko do przodu. Ostatnio zaczęło się nieźle pitolić a dla pokopania prawie leżącego wyskoczyło SM. W zasadzie nie mam już koncepcji jak to dalej ciągnąć, jak myśleć o przyszłości zawodowej jeśli nie wiadomo czy w ogóle jakaś jest.
Michał,nie będzie tak źle.Mój syn jest zdrowy,a nie potrafi znaleźć w sobie tyle sił,żeby ułożyć sobie życie.Decyzje zmienia co chwilę.To nie SM tak podziałało,że się łamiesz.Myślę,że za dużo od siebie wymagasz i to nie sm Tobie nie daje realizować marzeń,jesteś zmęczony.Czasem tak mamy,że wszystko chcemy wyrzucić za okno.Poczytaj o mnie.narzekam i narzekam.Wiem, jestem starsza,ale zdiagnozowano mnie dopiero rok temu.Posypało się wszystko.Po długim zwolnieniu lekarz medycyny pracy nie wyraziła zgody na powrót do pracy.Zostałam w domu,bez pieniędzy,wojna z ZUS-em o rentę,zakończona pozytywnie,parę grosików po 30 latach pracy mam,swoich,o wszystko nie muszę prosić,wszyscy w pracy a ja sama.30 lat między ludźmi, a teraz sama.Idź mędzy ludzi,jeżeli stan zdrowia pozwala,realizuj swoje marzenie.Na pewno z większym wysiłkiem i większym samozaparciem,ale realizuj.Kończ studia.SM to nie koniec,to tylko zwolnienia tempa życia.To trudne,wiem,ale spójrz dookoła,niektórzy niewiele mogą, a mobilizują się i SĄ wśród nas,nie z boku a wśród nas.Pozdrawiam serdecznie.Trzymaj się,wyrzucaj złe humory z siebie ile chcesz,wiem ,że to pomaga,ale do dzieła młody człowieku.Do dzieła!!!
Wiesia żyj w zgodzie z sm
slackware pisze:W zasadzie nie mam już koncepcji jak to dalej ciągnąć, jak myśleć o przyszłości zawodowej jeśli nie wiadomo czy w ogóle jakaś jest.
Mam podobnie. Od momentu zdiagnozowania SM nic nie robię. Czekam na komisję lekarską, która 4 listopada kopnie mnie oficjalnie w d... Zostanę rencistą. Mam zamiar wtedy szukać pracy, ale kto wie jak będzie. Oparciem są dla mnie najbliżsi i znajomi, czego i Tobie życzę.
slackware pisze: Przez kilka lat szło jak w bajce, prawie wszystko do przodu. Ostatnio zaczęło się nieźle pitolić a dla pokopania prawie leżącego wyskoczyło SM.
Żyj jak do tej pory, nie myśl o chorobie, jakby nic się nie stało. SM to nie wyrok, każdy choruje inaczej, bądz pozytywnie nastawiony do życia, do pracy, do nauki. Ja np. pracowałem tak długo dopóki mogłem. To nie znaczy, że u ciebie SM będzie się tak samo rozwijał jak u mnie. A przede wszystkim staraj się żyć bez nerwów i zmartwień, bo to nam szkodzi. Żyj pełnią życia.
Michał, te studia podyplomowe to na pewno był DOBRY pomysł - jesli staniesz przed koniecznością zmiany pracy - czy to z powodu choroby, czy tez z innych - będziesz miał przed sobą więcej możliwości. Zresztą, choroba przekszkadza tylko w wykonywaniu pracy wymagającej aktywności ruchowej (z która, n.b., jest u Ciebie na razie OK), pracę siedzącą można wykonywac przez długie lata. Praca pomaga zapomniec o chorobie i czuć się w miarę 'normalnie' nawet wtedy, gdy juz 'normalnie' nie jest. Ale myślę, ze przed Toba jeszcze długa droga. Może powinienieś zadbać trochę o psychikę? Jeśli nie dla siebie, to dla otoczenia. Kiedy wyjdziesz z dołka psychicznego, łatwiej będzie Ci uczyć się i kojarzyć, także i fizycznie poczujesz się lepiej. No i będziesz lepiej sypiał, a to ma duże znaczenie (przynajmnie w moim wypadku). Pozdrawiam
Musze trochę ponarzekać. Wróciłam w piątek z 2-tyg. pobytu w Ciechocinku i chcę z powrotem! Tutaj czuje sie fatalnie, nasiliły mi się wszystkie objawy, jestem sztywna, zdretwiałe nogi pieką, i plecy też. Prawa dłoń tez do niczego. Po to, by łyknac świezego powietrza musiałabym podjechac gdzies samochodem, a nie wyobrazam sobie dziś deptania pedałów. A w Ciechocinku brałam chodzik i maszerowałam, gdzie oczy poniosą (no, bez przesady, ale gdy miałam dobry dzień, udawalo mi się 'turlać' i dwie godziny, z tym, ze powrót bywał zwykle dość upiorny). Miejscowość jest świetnie przystosowana do porzeb ON (chyba juz o tym pisałam). Tutaj po wyjściu z windy mam do pokonania ileś schodków, i kilkanaście metrów po zwichrowanym chodniku, zanim dotrę do chodzika, który trzymam w bagażniku samochodu. No i muszę go wyjąć i rozłożyć, co też wymaga wysiłku. Do pracy na szczęście dopiero za tydzień, ale powinnam już coś zacząć robić, a rozleniwiłam się straszliwie .
Slackware, wyluzuj!Jestes sprwny i jeśli będziesz podchodził do zycia z dużą dozą optymizmu, to będziesz NADAL sprwny!!Pracuj, bo to najlepsza rehabilitacja i nie jęcz, że Ci ciężko, bo SM tylko czeka na takich A poważnie, choroba jest nieprzewidywalna, ale ,dokąd możesz, żyj pełnią życia, nie myśl o SM, zycie jest takie piękne, po co je zakł.ócać głupimi myślami o równie głupim SM.
Mario ja też nie lubię "spacerować" autem, ale niestety,chodzenie sprawia mi trudność i przemieszczam się dalej tylko samochodem.Pozdrawiam
Mario ja też nie lubię "spacerować" autem, ale niestety,chodzenie sprawia mi trudność i przemieszczam się dalej tylko samochodem.Pozdrawiam
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 186 gości