Dzisiaj i dla mnie nie jest łaskawe, ale "nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło"... Gdy w końcu opuściłam 3 pięterko, domu w którym ściany są wysokie na ponad 3 m a schody to niczym szczyty himalajskie, w skrzynce czekało awizo. Qrcze, nie opuszczałam domu całe 2 dni, w ciągu tygodnia to już 2 awizo(na całe szczęście pierwsze dotyczyło dawnego mieszkańca:), gdzie jestem informowana, że o 8:50 nie było mnie w mieszkaniu , więc mam pofatygować się na pocztę bo list czeka. A moje jestestwo o wskazanej porze jeszcze nie miało ochoty rozpoczynać dnia i pod podanym adresem leżało czekając na księcia. (No, co w końcu mieszkam na ostatnim piętrze, mogę się przyrównać do księżniczki z wieży
) OK, dotarłam do poczty, w jedną stronę mam dla niektórych tylko ok.800 m ,dla mnie aż tyle metrów. W iście maratońskim wyczynie pomocne okazały się: wkurzenie i kijki NW ( Ostatnio zastanawiałam się nad zakupem jakiegoś wspomagacza chociaż z jednej strony, by łatwiejsze i pewniejsze było przemieszczanie. Przypomniałam sobie CASEY, dzięki niej odkurzyłam kijki . Dzięki Kasiu !.) List to upomnienie z gazowni
. Okazało się, że w marcu dotarły 2 faktury, jedna z rzeczywistym odczytem druga z prognozą. Tylko,że złączyły się papierki i udawały 1 druk
.
I tak się zastanawiam, czy listonosza nie obowiązuje próba dostarczenia poleconego listu? O ile się nie mylę, to jest tak tylko w przypadku przesyłek nie mieszczących się do skrzynki. Podsumowanie dnia, silna motywacja spowodowała, że dzisiaj schody zaliczyłam 4 krotnie. Z małymi przerwami, ale udało się do tego łączna trasa ok.2km. Patrząc z perspektywy, gdzie jeszcze niedawno 50m w dobrym stylu to było coś, nie liczy się że dzisiejsze tempo było żółwie. Sterydy ponownie zadziałały, jest jeszcze "małe ale" w postaci towarzyszącego uczucia upojenia alkoholowego, aczkolwiek mam ponownie
nadzieję, że z nowym miesiącem wrócę do normalności i pracy.
<center> <i>"Idź dalej niezłomnie,(...)Nic nie jest stracone, skończone też nie "</i> </center>