SAMOTNOŚć a Sm

Rozmowy na wszystkie tematy, niezwiązane z tematyką forum

Moderator: Beata:)

konwalia
Posty: 3720
Rejestracja: 2011-01-09, 18:48
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Postautor: konwalia » 2013-01-10, 18:42

fiona nie jesteś sama, jesteśmy z Tobą, uśmiechnij się skarbie :588: :588:
Konwalia
"Śpieszmy się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą" - Ks. Jan Twardowski

fiona2
Posty: 44
Rejestracja: 2012-11-16, 12:37
Lokalizacja: Laszki

Postautor: fiona2 » 2013-01-12, 11:35

To prawda rozmowa z wami to jest ukojenie jak nie ma sie nikogo,nie wiem jak wy ale ja nie mam nikogo :-(
KJ

Lotka
Posty: 202
Rejestracja: 2012-12-31, 10:55
Lokalizacja: lubelskie

Postautor: Lotka » 2013-01-15, 17:19

Jeżeli ktoś mógłby do mnie napisać.. muszę się poradzić kogoś doświadczonego w bardzo trudnej sprawie rodzinnej, niezręcznie mi pisać na forum, bo nawet nie wiem, w którym miejscu, a właśnie stoję przed straszną decyzją o rozwodzie z winy męża, a nie czuję się jeszcze na siłach, by radzić sobie sama ze sobą, a muszę jeszcze z nim.. proszę, czy ktoś mi pomoże
mail do mnie: ulotna@op.pl

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2013-01-15, 19:05

Magdalenka pisze:bo nawet nie wiem, w którym miejscu,

Magdalenko, niezależnie od Twojej prośby o kontakt mailowy - jeśli będziesz chciała porozmawiać o swoim problemie, zapraszam do >> tego << tematu. Na forum pomagamy sobie w różnych sytuacjach, nawet w tak trudnych. Tutaj są naprawdę bardzo życzliwi ludzie, tak więc jeśli będziesz miała ochotę, pisz w podanym przeze mnie temacie. Nie zostaniesz sama z kłopotami i z pewnością znajdą się osoby, które będą chciały Ci pomóc.
Pozdrawiam :-)
Obrazek

Lotka
Posty: 202
Rejestracja: 2012-12-31, 10:55
Lokalizacja: lubelskie

Postautor: Lotka » 2013-01-15, 19:19

Dziękuję Ci, Beatko. . Mam wrażenie, ze nikt i nic nie jest mi w stanie pomóc, stoję w jakimś ślepym zaułku i nie widzę z niego wyjścia, żyć mi się nie chce.

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2013-01-15, 19:28

Magdalenko, proszę Cię - nawet tak nie pisz. Będziemy działać. Wyjście zawsze jest, nawet jeśli okaże się, że pewne sprawy może rozwiązać tylko upływający czas. Pomożemy Ci wówczas, aby nie był zbyt bolesny. Pisz - albo w temacie, który podałam [jeśli rozwód jest realny], albo tutaj. Tak czy tak, nie zamykaj się w sobie. Bardzo Cię o to proszę.
Obrazek

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2013-01-16, 07:57

Magdalenko Beata ma rację, nie zamykaj się w sobie. Pisz do Nas , nie jesteś pierwsza na tym forum, która to przechodziła, Tobie też pomożemy.
Trzymaj się cieplutko i pamiętaj, że jesteśmy :-)
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

gosik71
Posty: 23
Rejestracja: 2013-01-20, 22:40
Lokalizacja: krakow

Postautor: gosik71 » 2013-01-23, 11:55

Witam
Moze bede marudzic, ale nie mam komu sie wyzalic.
Mam 42 lata, po 22latch malzenstwa zostalam sama, niestety nie ukladalo mi sie w malzenstwie, moj byly myslal tylko o jednym, w glowie mial tylko sex. Nie pracowalam wiec jak chcialam pieniadze to slyszalam jak mi dasz... to dostaniesz, przepraszam ze tak doslownie pisze, ale musze to z siebie wyrzucic!
Urodzilam 5 dzieci, sa juz dorosle, nie pacowalam, bo wychowywalam dzieci, a gdy moglam isc do pracy i zaczac normalnie zyc przyszla choroba sm, padaczka, wzw C,depresja.
Dostalam wyrok na reszte zycia.
W domu koszmar, niestety nikt mi nie wierzyl, ze jestem chora, slyszalam ze udaje, poniewaz raz jestem wesola, a za chwile cos mnie boli, tak to trwalo kilka lat, do szpitala sama, w szpitalu sama, wreszcie uprosilam bylego meza, zeby poszedl do lekarza, nic mi nie powiedzial, a w wypisie ze szpitala mam napisane "maz nie rozumie choroby, nie potrafi pomóc". Koszmar ciagnie sie dalej, uciekam od domu, szukam przyjaciol, na szczescie poznalam Andrzeja, ktory mi pomogl, zrozumial moja chorobe, moje zachowanie jest ode mnie starszy o 16 lat, ale jest inny.
Pewnego dnia znowu mialam rzut, znalazlam sie w szpitalu przez 14 dni nikt z domu mnie nie odwiedzil, wiem znam ich zdanie o mnie, udaje, jakos to przetrwalam, Andrzej odwiedzal mnie codziennie, pomagal, chodzil do lekarza.
W ostatni dzien pobytu przyjechal moj maz i zrobil mi awanture, ze sie pusz.... ze jestem ku... itd no i ze nie mam po co wracac do domu. Zalamalam sie.
Nie wrocilam do domu, zabral mnie Andrzej do siebie. Na drudi dzien pojechalam do domu po rzeczy, prawie nic nie znalazlam, wszysko bylo spalone, moje ubrania i osobiste rzeczy. Majac 41 lat zostalam z niczym.
Powoli zaczelam sie zbierac do zycia. Andrzej mi pomogl, lekarze rehabilitacja, ale nie moglam zapomniec o dzieciach, nie chcieli ze mna rozmawiac.
Po pol roku odezwal sie do mnie 17 letni syn, szczera rozmowa i okazalo sie ze ex maz powiedzial, ze nie chce z nimi rozmawiac, ze nie chce ich znac, wyjasnilismy sobie wszystko i zaczelismy sie spotykac, ale boli bo pokryjomu zeby nie wiedzial przyjezdzaja do mnie, ale nikt o tym nie wie. Najstarsza corka mnie sie wyrzekla, ma 23 lata jest mezatka, mieszka w Szkocji, urodzila coreczke i mi napisala, ze nigdy jej nie zobacze i mnie nie chce znac.
Od roku jestem babcia, a nie znam wnuczki, bardzo boli.
Wczoraj poklocilam sie z dziecmi, bo juz tak dalej nie moge, ze musza ukrywac, ze przychodza do mnie, a z ojcem i ta jego... jezdza wszedzie i sie dobrze bawia.
Wiem, ze zle zrobilam, ze odeszlam, tak sie nie robi, jestem wyrodna matka, ale nie dalam rady dluzej, myslalam juz o najgorszym, mialam juz przygotowane tabletki zeby zasnac i miec spokoj. Minelo, ale coz znowu to wraca brakuje checi do zycia, znowu chce zasnac, coraz wiecej biore lekow, zeby spac, a nie myslec.... teraz siedze w domu, zachorowalam- zapalenie krtani i tchawicy. Andrzej dba o mnie jak o dziecko, zebym wyzdrowiala, a ja nie potrafie nwet mu podziekowac, wszystko utrudniam.
Juz nie wiem co dalej bedzie.
Bog o mnie zapomnial, moze zasluzylam.......
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez gosik71, łącznie zmieniany 1 raz.
ZYCIE NIE DAJE NAM TEGO CO CHCEMY,TYLKO TO ,CO DLA NAS MA.........

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2013-01-23, 12:16

Gosik, przeczytałam i wiesz co? Najbardziej utkwiło mi... Andrzej, Andrzej, Andrzej.
gosik71 pisze:Andrzej dba o mnie jak o dziecko zebym wyzdrowiala a ja nie potrafie nwet mu podziekowac wszystko utrudniam.

Zajmij się tym i to koniecznie. To musi być całkiem porządny facet. Zadbaj o Niego. Nie patrz już na to, co straciłaś, a na to co zyskałaś. Masz teraz Jego, nie jesteś sama. Słowo "dziękuję" nie boli, a uśmiech kruszy lody. Myślę, że Andrzej sobie na to zasłużył.
Obrazek

gosik71
Posty: 23
Rejestracja: 2013-01-20, 22:40
Lokalizacja: krakow

Postautor: gosik71 » 2013-01-23, 12:22

Pewnie masz racje, na pewno sobie zasluzyl.
Ale ja chyba juz nie potrafie dziekowac, przepraszac.
Stracilam wszystko - rodzine, zdrowie, przyjaciol.
Jakos nie potrafie sie pozbierac, wszystkiego sie boje.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez gosik71, łącznie zmieniany 1 raz.
ZYCIE NIE DAJE NAM TEGO CO CHCEMY,TYLKO TO ,CO DLA NAS MA.........

Awatar użytkownika
roma1134
Posty: 4829
Rejestracja: 2011-01-30, 22:15
Lokalizacja: polska

Postautor: roma1134 » 2013-01-23, 12:33

gosik71 pisze:.... teraz siedze w domu, zachorowalam- zapalenie krtani i tchawicy. Andrzej dba o mnie jak o dziecko, zebym wyzdrowiala, a ja nie potrafie nwet mu podziekowac,

Podziękujesz, zapalenie tchawicy ustąpi Znowu będziesz mogła mówić

gosik71
Posty: 23
Rejestracja: 2013-01-20, 22:40
Lokalizacja: krakow

Postautor: gosik71 » 2013-01-23, 12:41

Moze :-(
ZYCIE NIE DAJE NAM TEGO CO CHCEMY,TYLKO TO ,CO DLA NAS MA.........

kasia37
Posty: 211
Rejestracja: 2009-02-02, 23:59
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: kasia37 » 2013-01-24, 05:07

Gosik71 teraz z pewnością jest Ci ciężko, po tym wszystkim co przeszłaś :-( Wiem, że w takich momentach człowiekowi bardzo ciężko znaleźć pozytywy. Pamiętaj jednak, że myślenie o przeszłości jej nie zmieni. Postaraj się więcej myśleć o tym co przed Tobą, o Andrzeju, który jest z Tobą. Na tym zacznij budować swoje jutro i niech będzie ono przeciwnością tego co Cię spotkało wcześniej :)
http://www.katarzynadebska.pl/

„Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać” – Walt Disney

gosik71
Posty: 23
Rejestracja: 2013-01-20, 22:40
Lokalizacja: krakow

Postautor: gosik71 » 2013-01-24, 11:32

Postaram sie, ale to nic nie zmieni, ze nadal jest mi cholernie ciezko :-(
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez gosik71, łącznie zmieniany 1 raz.
ZYCIE NIE DAJE NAM TEGO CO CHCEMY,TYLKO TO ,CO DLA NAS MA.........

Awatar użytkownika
mika36
Posty: 698
Rejestracja: 2010-08-09, 12:31
Lokalizacja: podlasie

Postautor: mika36 » 2013-01-24, 13:52

gosik71, przeczytałam twoją historię. Piszesz i mówisz, że jesteś sama, ale przecież dobrze wiesz, że tak nie jest. Nie warto cofać się. Życie jest zbyt krótkie, a mimo tego że jesteśmy chorzy można je dobrze przeżyć. Masz kochającą i rozumiejącą cię osobę w zasięgu ręki. Wykorzystaj to. Co do dzieci to na pewno boli. Wcale ci się nie dziwę, ale to wynika z charakteru. Przyjdzie czas, kiedy zrozumieją, a ty jako kochająca matka i tak przyjmiesz je z radością. Wiem, bo moja zrobiła to samo z moim bratem po 15 latach ciszy.
Skup się na sobie i swoim partnerze. Bierz "życie" pełnymi garściami.
Wiem, że czasem są trudne dni bo ja też takie mam, ale to nie jest wyjście zanurzać się cały czas w swoim własnym smutku.
Zrób listę za i przeciw i zobaczysz sama, że mimo wszystko jest dużo za i skup się na tym. Masz teraz jeszcze nas. Pamietaj.
Głowa do góry.
:588:


Wróć do „Pogaduszki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 251 gości