napewno wielu z was mialo niejedna sytuacje z wlasnym malenstwem, albo jako dziecko narozrabialo cos, piszcie fajnie tak wspominac.,
Ja mam kilka sytuacji z moimi dzieciaczkami, to sa najlepsze kawaly
wczoraj corka uslyszala,m jak mowie o "sekenhendzie" (troche spolszczylam, ale wiecie o co chodzi ) pyta" a co to znaczy?, ja- ze drugiej reki, ona- z ktorej z lewej, czy prawej?
jak syn teraz ma 13, ale to bylo 7 lat temu, moj maz kroil cebule, syn pyta sie = co tak ladnie pachnie, moj maz, bo uczylismy sie niemieckiego mowi= zwiebel, syn na to , nie! kibel tak nie pachnie!
jak przypomni sie wiecej, nawet mam zapisane w kalendarzach to napisze, ja jako 7 latka, chcialam isc do szkoly muzycznej, a zapytana na czym chce grac, wykrzyknelam, ze na TRABCE.
Nasze dzieci- pociecha i smutki
Moderator: Beata:)
Nasze dzieci- pociecha i smutki
Ostatnio zmieniony 2011-08-03, 23:41 przez o, łącznie zmieniany 1 raz.
ooooo
To ja opowiem o moim siostrzeńcu,jego hasło z dzieciństwa (miał 4 latka), weszło do rodzinnego słownika:
historia "ważnej rzeczy" opowiedziana wujkowi przez sepleniącego 4 latka:
- Wies wujek u nas w psedskolu są dzieci co się jobią wazne
-jak to robią się ważne?
- no wies, psynosi do psedskola jakąś zabawkę, lalkę albo autko i jobi się wazny, nie pozwoli nikomu się tym bawić, a jak się taki wazny jobi, to mu się potem ta wazna zecz psuje i juz nie jest taki wazny
O dziwo ta życiowa mądrość 4 latka jest do bólu prawdziwa, również w dorosłym życiu. Młody ma już ponad 20 lat, a my ciągle przypominamy "nie rób się wazny, bo ci się wazna zecz popsuje"
historia "ważnej rzeczy" opowiedziana wujkowi przez sepleniącego 4 latka:
- Wies wujek u nas w psedskolu są dzieci co się jobią wazne
-jak to robią się ważne?
- no wies, psynosi do psedskola jakąś zabawkę, lalkę albo autko i jobi się wazny, nie pozwoli nikomu się tym bawić, a jak się taki wazny jobi, to mu się potem ta wazna zecz psuje i juz nie jest taki wazny
O dziwo ta życiowa mądrość 4 latka jest do bólu prawdziwa, również w dorosłym życiu. Młody ma już ponad 20 lat, a my ciągle przypominamy "nie rób się wazny, bo ci się wazna zecz popsuje"
To jest energiczna kobieta zapowiedziała i chwilę później zrobione. Dobre
ja pamiętam sytuację jak dzieci gajowego Czesia (Monika, Magda, Maciek i Michał czyli tzw M4) z Preuk w bieszczadach postanowiły zrobić pranie sukienek dla lalek. wrzuciły dwa proszki, następnie lalki do studni. dwa dni wodę wybieraliśmy, a przez tydzień po woðę chodziliśmy 300 m do rzeki, do dzisiaj to pamiętam.
ja pamiętam sytuację jak dzieci gajowego Czesia (Monika, Magda, Maciek i Michał czyli tzw M4) z Preuk w bieszczadach postanowiły zrobić pranie sukienek dla lalek. wrzuciły dwa proszki, następnie lalki do studni. dwa dni wodę wybieraliśmy, a przez tydzień po woðę chodziliśmy 300 m do rzeki, do dzisiaj to pamiętam.
Wiem,że powinnam tu pisać o dzieciach-ale napiszę najpierw co ja robiłam jakieś 15 lat temu.A więc wchodzę do sklepu pełnego ludzi i mówię DZIęKUJE -wszyscy na mnie wlepili swe oczęta....Opowiadam o tym mojej młodszej o 7 lat siostrze a ona do mnie: a byli tam jacyś pasażerowie?? Lałam jak głupia!!!!Moja siorka i ja to jedno wydanie!!!!
Nadzieja umiera ostatnia ...
Siostrzeniec nie był typowym dzieckiem, miał dość ciekawy sposób rozumowania, swego czasu doprowadził do łez (ze śmiechu) lekarza, mały skarżył się na ból szyi, więc lekarz zrobił standardowe badanie (każdy to zna), powiedział: daj palec do nosa. A mały wsadził paluch jak najgłębiej mógł, dosłownie "do nosa"
A może ktoś spróbuje zrobić tak u swojego neuro, ciekawe jakby zareagowali?
A może ktoś spróbuje zrobić tak u swojego neuro, ciekawe jakby zareagowali?
sama zakladalam ten temat, ale nie moge sie powstrzymac, jak moja mama, w czasach, kiedy były problemy z kupieniem czegokolwiek, weszla do sklepu miesnego i na widok pu8stych hakow i9 wylegujacego sie kota na polce, powiedziala: " 2 kg tegop kota prosze" sklepowa z oburzeniem "no co pani!"
Moja mam byla jajcara, wiec wpadek miala co niemiara, wchodzi do warzywniaka, i mowi" 10 jaj na miejscu", albo "ma pan jaja?", "pewnie zawsze dwa ze soba"
Moja mam byla jajcara, wiec wpadek miala co niemiara, wchodzi do warzywniaka, i mowi" 10 jaj na miejscu", albo "ma pan jaja?", "pewnie zawsze dwa ze soba"
ooooo
Iffonka pisze:Siostrzeniec nie był typowym dzieckiem, miał dość ciekawy sposób rozumowania, swego czasu doprowadził do łez (ze śmiechu) lekarza, mały skarżył się na ból szyi, więc lekarz zrobił standardowe badanie (każdy to zna), powiedział: daj palec do nosa. A mały wsadził paluch jak najgłębiej mógł, dosłownie "do nosa"
A może ktoś spróbuje zrobić tak u swojego neuro, ciekawe jakby zareagowali?
Takiego numeru nie próbowałam, ale osobiście sprawdzałam odruch kolanowy u pani neurolog (podpatrzoną wcześniej techniką i przy pomocy dziecinnych akcesoriów), gdy ta badała moją siostrę
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy" Paulo Coelho
mammamaja nie mam pojęcia co to znaczy gąga .Ale opowiem Wam coś co zdarzyło się niedawno .Mój syn który ma 5 lat (chodzi do zerówki)wybierał się z klasą do kina na bajkę,pani kazała przynieść 9 zł,termin był na za kilka dni.mój drugi syn ma już 22 lata zapytał malca za ile jedzie do kina (mając na myśli termin)i usłyszał odpowiedz"za 9 zł
Tylko wtedy, kiedy jest coś ponad życiem, życie staje się piękne
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 386 gości