Strona 480 z 484

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-10, 15:47
autor: homag
Jajka na miękko ja gotuję prawie cztery minuty..tragedii więc nie ma.. :boast: :biggrin:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-10, 19:58
autor: blanka
Ojojoj .. :biggrin:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-11, 06:44
autor: benka 2
Szybki jesteś :girlhaha: :biggrin:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-11, 10:50
autor: renia1286
homag pisze:Source of the post Jajka na miękko ja gotuję prawie cztery minuty

Wojtku ja 3 no ale ... :śmiaćsię:
Kilku Was tu ściągnęłam, więc tragedii nie ma :śmiaćsię:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-11, 12:57
autor: renia1286
Obrazek

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-12, 17:18
autor: homag
benka 2 pisze:Source of the post Szybki jesteś :girlhaha: :biggrin:

Jak nastolatek :lol:
[quote="renia1286"]Source of the post Wojtku ja 3 no ale ... :śmiaćsię:[/quote
I czym je jesz Reniu po trzech minutach gotowania..?, choć warmińskie kury mogą mieć inne jaja niż te wsiowe. :wink:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-12, 20:43
autor: sylseb
Pozostając przy tematach kulinarnych:
- Czy jest ser roquefort?
- A co to za ser?
- No taki pleśniowy
- Nie ma, ale jest kiełbasa roquefort

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-13, 08:04
autor: renia1286
homag pisze:Source of the post I czym je jesz Reniu po trzech minutach gotowania..?, choć warmińskie kury mogą mieć inne jaja niż te wsiowe.

Wojtku u mnie wsiowe jaja jak najbardziej, a jem je łyzeczką, A Twoje prawie cztery, to niby czym, ręką :śmiaćsię:
sylseb pisze:Source of the post kiełbasa roquefort

:śmiaćsię: :śmiaćsię: :śmiaćsię:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-14, 21:38
autor: homag
renia1286 pisze:Source of the post A Twoje prawie cztery, to niby czym, ręką

W sumie to ręką przy pomocy łyżeczki. Nie ważne czym, ważne, że mi smakują. :)

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-14, 22:28
autor: rybka
A ja tam wolę na twardo :lol:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-15, 06:38
autor: benka 2
Tak na twardo najlepsze :biggrin: ale sadzone też niezłe :biggrin:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-16, 11:34
autor: roma
Jajka w koszulkach ( jajko delikatnie wlewa się na mrugającą zakwaszoną wodę ) czeka się
aż białko się zetnie - pyszne w sosie koperkowym :biggrin:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-16, 12:16
autor: homag
Jaja to są jaja..dziwnie temat rozkwitł.. :biggrin:

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-18, 20:28
autor: zosiako
Trzy blondynki zginęły w wypadku samochodowym. Po śmierci stają przed bramą niebios. Święty Piotr wita je słowami:
- Możecie dostać się do nieba, jeśli odpowiecie na jedno proste pytanie religijne. Pytanie brzmi: co to jest Wielkanoc?
Pierwsza blondynka odpowiada:
- Wielkanoc to takie święto, kiedy odwiedzamy groby naszych bliskich...
- Źle! Odpowiada Święty Piotr. Nie przestąpisz bram królestwa niebieskiego, bezbożna ignorantko!
Odpowiada druga blondynka:
- Ja wiem! To takie święto, kiedy stroi się choinkę, śpiewa kolędy i rozdaje prezenty!
Święty Piotr załamany wali głową we wrota do niebios, a następnie patrzy z nadzieją na trzecią blondynkę.
Ostatnia blodnie uśmiecha się spokojnie i nawija:
- Wielkanoc to święto zmartychwstania Jezusa Chrystusa, który został ukrzyżowany przez Rzymian. Po tym, jak oddał życie za wszystkich ludzi, został pochowany w pobliskiej grocie, do której wejście zostało zamknięte głazem. Trzeciego dnia Jezus zmartwychwstał...
- Świetnie! Wykrzykuje Święty Piotr, wystarczy, widzę, że znasz Pismo Święte!
Blondynka nawija śmiało dalej:
- ... zmartwychwstał i tak historia powtarza się co roku, Jezus w czasie Wielkanocy odsuwa głaz i wychodzi z groty, patrzy na swój cień i jeśli go zobaczy, to zima będzie sześć tygodni dłuższa..


Św. Piotr oprowadza po Niebie nowoprzybyłego.

- Patrz, tu mieszkają muzułmanie, tam prawosławni, tam wszelkiej maści protestanci.

I tak po całym Niebie.

W końcu dochodzą do jednego odosobnionego miejsca.

- Teraz musimy być cicho

- Ale dlaczego???

- Bo katolicy myślą, że są w Niebie sami.

Lekarz pyta pacjenta:
- Zapisuję lekarstwo przeciw besenności. Pozwoli ono przespać spokojnie całą noc.
- Cudownie! A jak czesto trzeba je zażywać?
- Co dwie godziny!

Zaprosił facet znajomych do restauracji na kolację. Zauważył, że kelner, który prowadzi ich do stolika, ma w kieszeni łyżki. Zastanowił się chwilę, usiedli przy stoliku i wtedy zobaczył, że kelner od ich stolika również ma łyżki w kieszeni. A także inni kelnerzy na sali. Poprosił kelnera bliżej i pyta:

- Po co wam łyżki w kieszeniach?
- Kilka miesięcy temu nasze szefostwo zleciło firmie Artur Andersen zrobienie analizy procesów. I wyszło, że średnio co trzeci klient zrzuca łyżkę ze stołu, przez co trzeba iść do
kuchni i przynieść nową. Dzięki temu, że mamy łyżki pod ręką, zaoszczędzamy jednego człowieka na godzinę, a wydajność wzrasta o 70,3%.

Zdziwił się ale wkrótce zobaczył, że każdy kelner ma przy rozporku cienki łańcuszek, którego jeden koniec przyczepiony jest do guzika, a drugi znika wewnątrz spodni. Zaciekawiony zawołał kelnera i pyta:

- Zauważyłem, że każdy z was ma łańcuszek przy rozporku. Po co?
- Nie każdy jest tak spostrzegawczy, jak pan. Ale tak ten łańcuszek zalecił nam Artur Andersen. Wie pan, mam go przyczepionego do... no wie pan! Jak idę do toalety, to rozpinam rozporek i wyciągam łańcuszek, dzięki czemu po oddaniu moczu nie muszę myć rąk i wydajność wzrasta o 30%.

Facet znów był zdziwiony, ale zaraz odkrył nieścisłość:
- Dobrze, rozumiem, że go pan wyjmuje łańcuszkiem, ale jak pan go wkłada z powrotem?
- Nie wiem, jak inni, ale ja łyżką!

Do saloon-u wchodzi groźnie wyglądający kowboy.
Dochodzi do baru i prosi o piwo.
Barman puszcza kufel po barze, ten zatrzymuje się obok kowboya, ale zanim udaje mu się go podnieść do ust po barze podbiega małpka i sika mu do piwa.
Kowboy nieźle wkurwiony zamawia kolejną kolejkę, ale znów sytuacja się powtarza - małpka podbiega i sika do piwa.
Kowboy nieźle rozwścieczony pyta barmana: Dlaczego ta małpka sika do piwa?
Barman wskazuje na gościa siedzącego przy pianinie i mówi: Ja tam nie wiem, ale to jego małpka, idź i zapytaj.

Kowboy podchodzi do gościa przy pianinie, klepie go w ramię i pyta: Dlaczego ta małpka sika do piwa?
Facet natychmiast uderza w klawisze pianina, płynie pierwszy akord i zaczyta spiewać: "DLACZEGO MAŁPKA SIKA DO PIWA"

Przychodzi facet ze złotą rybką do onkologa.
Wchodzi. Milczy.
Onkolog również milczy. Patrzą na siebie pytająco.
- Kicha. - wydusza z siebie wreszcie facet.
- Słucham?
- Kicha.
- Jaka znowu kicha?
- Rybka kicha. Chora jest znaczy się.
- Panie, coś pan! Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem

onkologiem, czemu przynosi pan do mnie chorą rybkę?
- Kolega pana zareklamował. Podobno raka pan wyleczył.

Kulinarnie:
Przychodzi murzyn do warzywniaka i pokazuje na banany. - Co to jest? - pyta - To są banany - odpowiada sprzedawca - U nas to są taaaaaakie banany Potem pokazuje na pomarańcze i tak samo pyta się. Sprzedawca odpowiada, a on na to że u nas to są taaaaaakie pomarańcze. Sprzedawca lekko wkurzony patrzy na murzyna, po czym znowu murzyn pyta się. - Co to jest? I pokazuje na morele. Sprzedawca już mocno wkurzony odpowiada, a murzyn wyśmiewa go i pokazuje, że u niego są taaaaaakie morele. Po czym pokazuje na arbuza i pyta się. - Co to jest? A sprzedawca na to: - A to jest polski, pierdolony, zielony groszek!


Zlota polska jesień... Starsze małżeństwo wyszło na spacer do parku, po powrocie Babcia mówi do Dziadka:
-weź no Dziadek skocz do piwnicy przynieś no jakies wino, wypijemy i pokochamy się....
-Dziadek na samą mysl o seksie skoczyl jak sportowie chwycił pierwsze wino z brzegu przetarł łokciem i czyta KONIAK - mysli sobie KONIAK to pewnie jaki.
Małżenstwo wypiło owe wino, kochaja się noc, dzień, dwa, trzy, cztery, tydzien... po tygodniu Babcia wychodzi i mówi :
-oj Dziadek tak to ja się z Tobą jeszcze nie miałam...
-oj Babcia ak to i ja z Tobą nie miał...
-weź no Dziadek skocz do tej piwnicy zobacz co to za wino było...?
-Dziadek skoczył jak sportowiec chwycił owe wino przeatrł dokładnie tym razem łokciem i czyta
"KOŃ JAK NIE MOZE TO DWIE ŁYŻKI NA WIADRO.............!!!!

W trosce o pogodę ducha,czyli odrobina humoru na każdy dzień

: 2018-09-19, 11:33
autor: renia1286
:śmiaćsię: :śmiaćsię: :śmiaćsię:
Obrazek