Kącik złego humoru

Rozmowy na wszystkie tematy, niezwiązane z tematyką forum

Moderator: Beata:)

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2010-12-29, 11:23

niusiek84 pisze: Paranoja poprostu. Odkąd mój mąż zachorował mam wrażenie że wszyscy z jego rodziny jakoś tak nas olewają nawet jego własna mama ...zainteresowanie na poziomie- " jak to nie dojdziesz?

sama widzisz, zero zrozumienia jak to jej syn nie może? .
Gdyby matka zrozumiała i miała inne podejście do choroby, rodzina też inaczej spojrzała by na to, a tak? :13:
Nie przejmujcie się tym, wszystko nabierze nowego wymiaru, rodzina też wyczuje dystans, niech w końcu zrozumieją, że nic nie będzie jak dawniej.
Na wszelkie propozycje odpowiajcie , ...nie wiem zależy jak się będzie czuł mąż
może dotrze do nich, że teraz trzeba dostosować się do samopoczucia ich syna?
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

homag
Posty: 9019
Rejestracja: 2010-02-10, 17:44
Wiek: 61
Lokalizacja: Podkarpacie

Postautor: homag » 2010-12-29, 11:54

niusiek84 pisze: Mamy dość tego wszystkiego :13: .

Elu może to nie najodpowiedniejsze słowo ale olej to co myśli rodzina Twojego męża na Wasz temat.Nie denerwuj się.Jeżeli Twój mąż zobaczy swoją żonę wesołą i spokojną sam też takim będzie.Z tego co piszesz w swoich postach oni nie dorośli do tego aby się zmierzyć z chorobą własnego dziecka.Nie warto okazywać szacunek komuś kto nas nie szanuje - nawet jeżeli to jest rodzina.Wiem,że teraz czas świąteczny i Nowy Rok za pasem ale nie staraj się na siłę podobać swojej teściowej a tym bardziej nie miej żadnych wyrzutów sumienia w stosunku do teściów.A swoja drogą dla mnie jest niezrozumiałe i całkowicie nie do przyjęcia zachowanie Twojej teściowej w stosunku do swojego syna.
To oczywiście moje zdanie i ja bym tak postąpił.Nie przejmuj się nigdy tym co mówią i myślą inni.Twój mąż i Ty stanowicie rodzinę i zrób wszystko abyście byli szczęśliwi - bo zasługujecie na to.Pozdrawiam.

katarzyna1974
Posty: 150
Rejestracja: 2010-10-07, 18:18
Lokalizacja: sieradzkie
Kontaktowanie:

Postautor: katarzyna1974 » 2010-12-29, 12:13

Witam wszystkich
mam tak straszne nerwy na to co się dzieje w służbie zdrowia że szok
byłam wczoraj u lekarza bo czuje się źle żeby nie powiedzieć bardzo źle nie wiem czy to jeszcze wina solu co brałam po ostatnim żucie czy to wina zastrzyków BIIBO17 jestem cała popuchnięta, mam wzdęty brzuch i poszłam poprosić o skierowanie na badania bo nie wiem co się dzieje
a pani doktor powiedziała że nic z tego mam przyjść po 5 stycznia bo teraz nie robią żadnych badań a jeszcze da mi na te badania ale musze zapłacić
myślałam że mnie szlak trafi wyzywałam całą droge na nią przecież to jakaś paranoja co oni sobie robią z tego że ja cierpie - nic kompletnie nic
pozdrawiam

rudezuo
Posty: 154
Rejestracja: 2010-12-11, 11:25
Lokalizacja: Brzeg

Postautor: rudezuo » 2010-12-29, 12:25

niusiek84 Nie martw się tym najważniejsi jesteście wy nie rodzina. Ty masz być prtzy swoim mężu to jest najważniejsze.Dzięki tobie on będzie szczęśliwy i będzie czuł się dobrze.
Ja mam ten problem ze wszyscy do okola ( z mojej rodziny)nadmiernie przejęli się tym ze zachorowałam.Moja mama doprowadza mnie po prostu do szału. Obecnie czuje się dobrze ale kiedy jestem w jej towarzystwie nic sama nie mogę zrobić nawet soku sobie nalać bo ona biegnie zatroskana ze jej córeczka nie utrzyma kartonika w ręce. Kiedy wychodzę z nimi na zakupy i potknę sie nie daj boże o kamień zaraz musimy wracać do domu bo dziecko się na bank źle czuje. Nie zaprosiła mnie na wigilie stwierdziła ze zrobimy ją u nas bo córka nie da rady przejść takiej drogi w zimie-__- PARANOJA
Taka nadgorliwość jest strasznie krępująca i robi ze mnie inwalidę którym nie jestem.

Ostatnio przy stole wigilijnym wypadł mi z ręki widelec XD Tak po prostu źle złapałam i wypadł a moja mama na cały głos wypaliła "Kochanie jesteś chora jeśli nie dasz rady trzymać sztućców możesz jeść rękami"XD Prawie pod ziemie się zapadłam -__-

Co zaś się tyczy rodziny mojego męża,teściowa wybaczcie mi święci jest taką idiotką że głowa bolec zaczyna mnie na samą myśl o niej. Ona twierdzi że zachorowałam na sm bo nie nosiłam czapki i rękawiczek a do tego nie chciałam pić soku z marchewki który usilnie mi wciskała XD

W moim przypadku prawdziwą,niezawodną rodziną okazali się moi przyjaciele którzy walczą z moim SM u mojego boku. Przy nich ani razu nie poczułam się jak wybrakowany człowiek.
"it's hard to kill human soul even with chainsaw"

Awatar użytkownika
renia1286
Posty: 14352
Rejestracja: 2009-06-20, 09:28
Wiek: 59
Lokalizacja: Warmia

Postautor: renia1286 » 2010-12-29, 15:40

Przy nich ani razu nie poczułam się jak wybrakowany człowiek

bo o to chodzi , żeby byli przy Nas tacy ludzie a na inne traktowanie nie pozwolić.
Niech zatem nie dziwią się , że nie chcemy spotykać się i wolimy zostać w domu. :-)
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.

dorman
Posty: 58
Rejestracja: 2010-12-27, 14:56
Lokalizacja: podkarpacie

Postautor: dorman » 2010-12-29, 15:56

Mnie też moja rodzina olewa(oprócz męża i dzieci),żadnej pomocy znikąd.Jak mąż w pracy a dzieci w szkole nikt nie zapyta czy mi pomóc.Uważają że jak jeszcze chodzę(nie za dobrze) to po co mi pomoc,zresztą brat stwierdził,że mi gów.o jest,że wcale nie jestem chora i sobie chorobę wymyślam.Moi rodzice też mnie mają gdzieś,cały majątek chcą przepisac na siostrę i nie pomyślą,że może kiedyś mi by się przydały pieniądze na leczenie.W ogóle to są takie dni ,że mi się życ odechciewa,najchętniej to bym usnęła i się nie obudziła,byle z dala od wszystkich problemów.Dlatego się zapisałam na to forum,bo bardzo potrzebuję wsparcia głównie psychicznego,a gdzie je znajdę jak nie wśród was chorych na sm?
Ostatnio zmieniony 2010-12-29, 16:26 przez dorman, łącznie zmieniany 1 raz.
agnieszka

Awatar użytkownika
aisza
Posty: 7601
Rejestracja: 2008-08-09, 20:04
Wiek: 56
Lokalizacja: Aleksandrów Kujawski
Kontaktowanie:

Postautor: aisza » 2010-12-29, 15:57

Nie na darmo mówi się,że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu ;-) ale jak sie jest z boku-zeby mozna było odciąc się albo rodzinkę :-)
Głowa do góry i róbcie po swojemu niusiek, a jak sie komus to nie podoba to jego problem :-)
Przestań mieć pretensje do innych. Bierz odpowiedzialność za każdy swój krok...

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2010-12-29, 16:02

No, no.......... :mrgreen: Mnie to nazywają na wskroś aspołeczną i nieprzystosowaną do życia w gromadzie. Aleeeee, cóż, nie cierpię wręcz zasłodzenia do granic możliwości, lub na wskroś dziwnej, nieludzkiej obojętności, a moich zachowań wytłumaczyć nie umiem i ..nie chcę :1:
Wg mnie, Ci, na których ludzką postać możemy liczyć - po prostu są. Reszta to kamuflaż :mrgreen: Damy radę, bo znamy swoją wartość:rodzina, dzieci... Ooo, jeszcze nasze marzenia, cele- są najważniejsze. I już :lol:
Kasiu 1974, luzik i spokój tylko może nas uratować :lol: Zdarzają się takie sytuacje, że łapki odpadają i aż ciągną się po podłodze,... jak cała nasza reszta :-)
Niusiek wyrzuć ich wszystkich ze swojego grafiku życia i ..zostaw tylko tych, którzy naprawdę Cię kochają ;-) Na resztę szkoda Twojego czasu :lol:
Obrazek

Ania W.
Posty: 6335
Rejestracja: 2009-07-11, 17:19
Lokalizacja: Głogów /dolnośląskie

Postautor: Ania W. » 2010-12-29, 16:15

aisza pisze:Nie na darmo mówi się,że z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciu ;-) )


Dokładnie taką zasadę wyznaję. Dla mnie mąż, córka i Mama to rodziną na którą mogę liczyć i dla których żyję.

Moja choroba, niestety jej postęp pokazała na kogo mogę liczyć, kto jest szczery kto chce dalej utrzymywać więzi. Z początku bolało, że niektórzy się odwrócili, zaczęli unikać. To ich problem, świadczy o ich małości. Życie biegnie dalej i cieszę się z tego co mam. :-)

Awatar użytkownika
Beata:)

-#Administrator
Posty: 9398
Rejestracja: 2009-02-09, 14:24
Lokalizacja: Toruń

Postautor: Beata:) » 2010-12-29, 16:45

Ania W. pisze: To ich problem, świadczy o ich małości.

Tak, tak, to świadczy o ich małości i chęci załatwienia tylko swoich spraw, olać ich :mrgreen: Jak przestajemy być potrzebni, dla załatwienia swojej pustej prywaty, to won :1: Tak więc róbmy- to samo :mrgreen: Czasami, niestety zresztą, można się przejechać, ale ..nic to :lol:
Byle do przodu i byle bez raniących nas ludzi :lol: :lol:
Obrazek

rudezuo
Posty: 154
Rejestracja: 2010-12-11, 11:25
Lokalizacja: Brzeg

Postautor: rudezuo » 2010-12-29, 16:51

Z początku bolało, że niektórzy się odwrócili, zaczęli unikać.


Mnie nie boli bo dzięki temu przekonałam się kto jest ze mną.Straciłam fałszywych jeszcze bardziej pokochałam tych którzy zostali.

Mnie to nazywają na wskroś aspołeczną i nieprzystosowaną do życia w gromadzie.


Jakbym mame swoją słyszała ^^
Aleeeee, cóż, nie cierpię wręcz zasłodzenia do granic możliwości, lub na wskroś dziwnej, nieludzkiej obojętności, a moich zachowań wytłumaczyć nie umiem i ..nie chcę


Powiem ci że ja czasami wole tą obojętność wobec choroby niż przesadne skakanie made mną tak jakbym z porcelany była...BO NIE JESTEM.
Nie znoszę kiedy każde moje małe potknięcie,upadek jest wiązany z choroba.Jestem człowiekiem takim jak każdy.
Mojego męża szybko nauczyłam ze kiedy wywijam koziołka na śniegu, czy przewracam się w przedpokoju to moja wina. Zawsze byłam roztrzepana i nieuważna (czego dokumentem jest masa blizn :P) i nadal taka jestem niech ludzie nie wiążą tego z chorobą.
"it's hard to kill human soul even with chainsaw"

Awatar użytkownika
Myszona
Posty: 1494
Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
Lokalizacja: Łódż

Postautor: Myszona » 2010-12-29, 18:32

O Matko boska :!: Tylko tyle mogę z siebie wydusić, czytając posty Niusiek,Rudezuo.
Ratunku, my jesteśmy normalnymi ludżmi. Nie trzeba za nami biegać z poduszką, ani nad nami się użalać!!Jak coś nam nie wyjdzie, sami poprosimy o pomoc, ale ,błagam, niech nas nikt nie uszczęśliwia na siłę 20:

Odnośnie braku zrozumienia, wprost wyalienowania- jakoś ja tego nie odczuwam, a może ja po prostu nie zwracam uwagi na głupoli?
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

Awatar użytkownika
Zibi
Posty: 4126
Rejestracja: 2010-03-02, 08:58
Wiek: 58
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Zibi » 2010-12-29, 19:58

Mam podobne doświadczenia, np.: żona nie kazała liczyć na współczucie i odruchy użalania się a moja matka, pomimo, że kobieta inteligentna (nauczycielka) traktuje moją chorobę jak jakąś ciężką grypę, twierdząc z przekonaniem, że teraz już będzie tylko lepiej, jakby nie zdając sobie sprawy z realiów tej choroby. W pracy ci co wiedzą, traktują mnie tak samo jak przed zachorowaniem i nie rozmawiamy na ten temat.
Chcesz pogadać, gadaj tylko cicho proszę, bo mi ryby płoszysz
ZIBI

Awatar użytkownika
cortez
Posty: 1090
Rejestracja: 2010-10-02, 23:40
Lokalizacja: Legnica
Kontaktowanie:

Postautor: cortez » 2010-12-29, 20:24

Zibi pisze:Mam podobne doświadczenia

I ja.
Matka mnie pociesza, że wszystko będzie dobrze, licząc że cudownie ozdrowieje. A moja połówka też dałą mi do zrozumienia, że mam sobie sam radzić-ale odeszła niedawno, więc po temacie. A w pracy-daję radę, i Ci "zdrowi" zostają w tyle-a to tylko wytrwałość. W trakcie choroby zmieniłem dział, i nawet zostałem kierownikiem.
I cieszę się dużym uznaniem. A tematu SM nikt nie porusza, tylko zapytają czasem , po mojej nieobecności, jak się czuję.
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
— Paulo Coelho

Awatar użytkownika
anula;)
Posty: 6100
Rejestracja: 2010-02-11, 16:59

Postautor: anula;) » 2010-12-29, 20:40

Omijałam ten temat szerokim łukiem,bo wszystko co chciałam napisać było grubą łaciną ,a słownictwo w tym języku mam zbyt ubogie :-P
Mnie rodzina... dowiedziawszy się ze jestem chora-wymeldowała za moimi plecami, hm...wydziedziczyła,chciano mnie i mamę oddać do Domu Opieki,...ech...dużo by pisać .
Grunt że teraz trzymam rodzinkę na krótkiej smyczy i w kagańcu-z daleka ode mnie i mamy :lol: Za to mam przyjaciół których poznałam już jak sie posypałam ( m.innymi "mój" Krzyś :oops: ), i to oni są moja rodziną :-)
Faktem jest że wielu znajomych ,gdy dowiedzieli się że nie pójdę,nie zrobię ,nie dam rady- odwróciło sie ode mnie,podkuliło ogony i zrejterowało. Tak jakbym mogła ich zarazić.. Każde takie wykreślanie z kalendarza kwitowałam usmiechem .Nie urodziłam sie wczoraj - troszke znam ludzka naturę ,i rozumiem ich strach :-) W końcu zostaliśmy wychowani w duchu wiary w sprawiedliwy swiat.
"Złe rzeczy przytrafiaja sie złym ludziom.Jeżeli tak nie myślelibyśmy,to coś złego mogłoby przydarzyć się także nam" ;-)

Rodzina....stosunki...układy...zaszłości...pretensje....s.z.a.c.u.n.e.k....uczucie?...Łał ...Mało na to uczucie miejsca :-?

Cytat dnia podpatrzony "gdzieś" :lol: "Wszak świat opiera się na dupie, a dupa leży na pieniądzach, ot i cala prawda zyciowa."

ps.
Zibi pisze:matka, pomimo, że kobieta inteligentna (nauczycielka) traktuje moją chorobę jak jakąś ciężką grypę, twierdząc z przekonaniem, że teraz już będzie tylko lepiej, jakby nie zdając sobie sprawy z realiów tej choroby.


Zibi-chyba wszystkie mamy tak mają :lol: Moja codziennie podcina mi skrzydła takimi kwiatkami,a od niej akurat oczekiwałam zrozumienia -czekaj tatka latka...Ale dla niej to zbyt trudne..przyznać że jej dziecko jest chore ;-)
.... niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!... :rece2: EF 4


Wróć do „Pogaduszki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 227 gości