Miłość- możliwa ?
Moderator: Beata:)
lucja8112 pisze:chyba raczej na kolejne rozczarowanie
I tak może być.
Jeśli chodzi o mnie, to mogłoby być i tak.....improwizuję przykład
..........jestem samotna , cierpię, czekam na miłość, wyobrażam sobie jak przychodzi niespodziewanie, żyję w świecie moich bajek o miłości.
.......wychodzę ...do urzędu bez parasola i płaszcza. Pogoda szybko się zmienia, leje.
Idę ulicami zlana deszczem, jest mi zimno i oto....z pięknego samochodu wychodzi , przystojny brunet/blondyn otwiera nade mną parasol i proponuje że mnie podwiezie do domu. Rozmawia się nam dobrze, wspaniale. Chłopak jest opiekuńczy, kupuje mi cytrynę, żebym nie dostała grypy. Odprowadza z parasolem pod same drzwi i kiedy dowiaduje się że mieszkam sama, wymieniamy nr telefonów. Mówi że zadzwoni jutro z pytaniem czy nie jestem chora.
Jestem oszołomiona, taki fajny facet, taki troskliwy. Jestem prawie zakochana. O niczym innym nie myślę, tylko czy zadzwoni?
Zadzwonił. Jestem zakochana!
Rozmawialiśmy z pół godziny. Było cudownie, do momentu w którym nie powiedział, że właśnie wczoraj urodził się mu wymarzony syn. W najszczęśliwszym dla siebie dniu nie mógł pozwolić by innemu człowiekowi przydarzyło się coś złego.Jak mnie zobaczył, musiał pomóc. Jutro odbiera żonę i syna ze szpitala. Pyta czy cieszę się razem z nim.....
I co? Nabrałabym się tylko dlatego, że tak bardzo czekałam na miłość.
Mogę wam napisać jakąś historię jakby było odwrotnie, kiedy zamknięta w sobie przegapiam coś co mogłoby się wydarzyć. Ale po co -zastanówcie się dziewczyny-smutaski i napiszcie takie opowiadanie same.
miłego dnia i wielu powodów do uśmiechu [you]
przytulia pisze:.......wychodzę ...do urzędu bez parasola i płaszcza. Pogoda szybko się zmienia, leje.
Idę ulicami zlana deszczem, jest mi zimno i oto....z pięknego samochodu wychodzi przystojny brunet/blondyn, otwiera nade mną parasol i proponuje, że mnie podwiezie do domu.
- no i się uśmiałam, bo mnie się to przytrafiło w realu ...tylko, że :
Wprowadzenie : rzecz się dzieje w malowniczym mieście Krakowie, ja mam lat 21 ach jooo
1) Anturaż taki sam - znaczy się -prało żabami róóówno
2) Dolazłam na przystanek autobusowy... niezadaszony ...
3) Mokra bluzka uroczo oblepiała moje ( niestety skromne ) cycki ..
4) Gościu z wieeelkim... parasolem zwraca się do mnie uprzejmie :"Pani pozwoli..." i roztacza nade mną parasol ...dodając: Mów mi Edek ..
5) Patrzę Ci ja wytrzeszczając żabie oczęta, a to Lubaszenko ...stary znaczy się
6) Romansu z tego nie było nijakiego - po prostu znał mnie z widzenia bo w tamtych czasach "chodziłam" z oświetleniowcem ze szkoły teatralnej ...
No.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez anula;), łącznie zmieniany 1 raz.
.... niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!... EF 4
przytulia pisze:Aleeeem przytrułaaaa! I zatkała przy okazji temat.
nie przytrułaś tylko powiedziałaś swoje zdanie
dla mnie temat zamknięty bo ja nie wierzę, że mogę mieć męża, dzieci itp. Nie ma na to szans i wiem to... Próbowałam kiedyś, pokochałam bardzo i nie byłam warta, a do tego SM... Tak się nie da...
no ale nikt nigdy mi nie obiecał, że będę miała szczęśliwe życie więc trzeba się przyzwyczaić do tego i jakoś przetrwać do końca swych dni...
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...
malina pisze:dla mnie temat zamknięty bo ja nie wierzę, że mogę mieć męża, dzieci
Ok masz prawo
malina pisze:pokochałam bardzo i nie byłam warta
Ale nie podoba mi się mimo wszystko stwierdzenie, że nie byłaś warta.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez jaszmurka, łącznie zmieniany 1 raz.
Żyj! - powiedziała nadzieja.. - Bez Ciebie nie mogę - odparło cicho życie..
Malina, pozwolę sobie napisać kilka słów w Twoim temacie.
Masz teraz trudny czas, rozumiem to, też przez to przechodziłam. Też straciłam wiarę, kiedy mój chłopak kilka miesięcy po diagnozie wziął nogi za pas I bardzo dobrze!
Potem przyszedł czas smutków, depresji, niewiary, tego co Ty przeżywasz. Po wielu perypetiach, czasem bardzo mało śmiesznych, dziś mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwie zakochana! Nie będę opisywać wszystkiego, bo i tak nie dałabym rady. Mój Luby dowiedział się o sm 4 dnia naszej znajomości, gdy był wtedy tylko znajomym. Nie uciekł!
Mogłabym Ci napisać jak bardzo walczyłam o tę miłość, ile wypłakałam łez i ile łez mnie jeszcze czeka przez nią. Jednak nie poddałam się. Też myślałam, że nikt mnie nie pokocha itd. Jednak wiedziałam, że żyjąc bez miłości będę bardziej nieszczęśliwa niż przez sm. Udało się! Trzeba tylko wierzyć w miłość, trochę pomóc szczęściu (tzn. my kobiety też możemy wykonać pierwszy ruch), nie poddawać się i nie ustawać w poszukiwaniach.
Nie mam na myśli desperackiego rzucania się na pierwszego faceta, ale trzeba być mocno wyczulonym na pewne niuanse, tak by nic nam nie umknęło
I dodam, że mój związek jest bardzo nieidealny, wiele osób puka się w czoło, jednak ja jestem szczęśliwa i wiem, że mogę liczyć na Niego w zdrowiu i chorobie:)
Trzymam kciuki za Ciebie.
Masz teraz trudny czas, rozumiem to, też przez to przechodziłam. Też straciłam wiarę, kiedy mój chłopak kilka miesięcy po diagnozie wziął nogi za pas I bardzo dobrze!
Potem przyszedł czas smutków, depresji, niewiary, tego co Ty przeżywasz. Po wielu perypetiach, czasem bardzo mało śmiesznych, dziś mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwie zakochana! Nie będę opisywać wszystkiego, bo i tak nie dałabym rady. Mój Luby dowiedział się o sm 4 dnia naszej znajomości, gdy był wtedy tylko znajomym. Nie uciekł!
Mogłabym Ci napisać jak bardzo walczyłam o tę miłość, ile wypłakałam łez i ile łez mnie jeszcze czeka przez nią. Jednak nie poddałam się. Też myślałam, że nikt mnie nie pokocha itd. Jednak wiedziałam, że żyjąc bez miłości będę bardziej nieszczęśliwa niż przez sm. Udało się! Trzeba tylko wierzyć w miłość, trochę pomóc szczęściu (tzn. my kobiety też możemy wykonać pierwszy ruch), nie poddawać się i nie ustawać w poszukiwaniach.
Nie mam na myśli desperackiego rzucania się na pierwszego faceta, ale trzeba być mocno wyczulonym na pewne niuanse, tak by nic nam nie umknęło
I dodam, że mój związek jest bardzo nieidealny, wiele osób puka się w czoło, jednak ja jestem szczęśliwa i wiem, że mogę liczyć na Niego w zdrowiu i chorobie:)
Trzymam kciuki za Ciebie.
anula;) pisze:a to Lubaszenko ...stary znaczy się
Stary Lubaszenko to pies na baby..sam tak twierdzi.
Z drugiej strony zachował się bardzo szarmancko i sam bym lepiej tego nie zrobił.
Malinko, aby nie rozciągać niepotrzebnie. Nigdy nie mów nigdy. Możesz ( nie musisz ) mi wierzyć.
malina pisze:nigdy mi nie obiecał, że będę miała szczęśliwe życie
Że będzie ono nieszczęśliwe też chyba nie.
Wojtek
- zosiasamosia
- Posty: 5081
- Rejestracja: 2011-07-26, 12:28
- Lokalizacja: Całkiem fajna ;)
zosiasamosia pisze:Starsi koledzy napisali wiele życiowych mądrości, ale Ona i tak wie lepiej
Z tym większą radoscią , ktoś jej kiedyś powie ...."a nie mówiłam/mówiłem. "
W tych sprawach, nie znamy dnia ani godziny ale....
poczekam, mam czas
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
ten czas jest już zbyt długi i nie zmieni się we mnie nic bo minęło już ponad 2 lata- nie potrafię...Myosotis pisze:Masz teraz trudny czas
wiem lepiej, bo wiem jak wygląda moje życie...zosiasamosia pisze:ale Ona i tak wie lepiej
ja niestety już czasu nie mam... mój czas się skończył...renia1286 pisze:poczekam, mam czas
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...
Nic się nie zmieni? I tu się nie zgodzę!
Nie chcę pisać do Ciebie, że byłam w takiej sytuacji, że też tak myślałam, że też straciłam wiarę, bo każda nieszczęśliwość jest bardzo indywidualna
Tylko wiesz... dużo zależy od nas samych... Nie będę też pisać o pozytywnym myśleniu, bo czasem się nie da
...ale czas goi rany... I ani się obejrzysz, a przyjdzie wiosna Mówię Ci!!
i pamiętaj: "Kto z miłości nie umarł, nie potrafi żyć"
Poza tym pomyśl sobie całe życie przed Tobą i już z góry zakładasz, że przejdziesz przez nie sama? Ja też jestem chora i właśnie tak sobie myślałam: "nie będę iść przez życie w pojedynkę!"
Nie chcę pisać do Ciebie, że byłam w takiej sytuacji, że też tak myślałam, że też straciłam wiarę, bo każda nieszczęśliwość jest bardzo indywidualna
Tylko wiesz... dużo zależy od nas samych... Nie będę też pisać o pozytywnym myśleniu, bo czasem się nie da
...ale czas goi rany... I ani się obejrzysz, a przyjdzie wiosna Mówię Ci!!
i pamiętaj: "Kto z miłości nie umarł, nie potrafi żyć"
Poza tym pomyśl sobie całe życie przed Tobą i już z góry zakładasz, że przejdziesz przez nie sama? Ja też jestem chora i właśnie tak sobie myślałam: "nie będę iść przez życie w pojedynkę!"
Myosotis pisze:"Kto z miłości nie umarł, nie potrafi żyć"
ja umarłam i żyć już nie potrafię... straciłam wszystko, a przede wszystkim siebie !!! a odzyskać nie potrafię, próbowałam, przyjaciele i rodzina też próbowali wszystko na marne ;/ teraz została praca-dom. Nawet ze studiów podyplomowym zrezygnowałam przez SM... Kolejny raz SM wygrało, a ja już nie mam siły i ochoty z nim walczyć bo walka z wiatrakami jest bez sensu i nie do wygrania...
Może i faktycznie coś się kończy by coś innego mogło się zacząć... Tylko, że niektóre zakończenia odbijają się na nas zbyt mocno i nie mamy ochoty iść dalej i otwierać nowego rozdziału...
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 204 gości