Kontakty towarzyskie

Rozmowy na wszystkie tematy, niezwiązane z tematyką forum

Moderator: Beata:)

Ula M
Posty: 90
Rejestracja: 2008-09-03, 20:46
Lokalizacja: UK

Kontakty towarzyskie

Postautor: Ula M » 2008-09-08, 14:02

Słuchajcie chciałam poruszyć jeszcze jeden temat,mianowicie jak sm wpływa na nasze kontakty z płcią przeciwną?Jak sm zmieniło nasze pozycie z stałymi partnerami?W moim przypadku moje sm bardziej przezyl mój chłopak,to on powiedział,zebym to ja jego przez to nie zostawiala.Zachowal sie fantastycznie i teraz wiem,ze on mnie naprawde kocha,ja jego tez... :-) Slyszalam jednak o historiach,kiedy to druga połówka nie wytrzumuje sytuacji,kiedy to partner ma sm i odchodzi...Nie kazdy,sobie z tym radzi,czy mozna miec o to zal?...A jak to jest z singlami,czy sm utrudnia kontakty towarzyskie,nawiązywanie nowych romansów?
    Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Ula M, łącznie zmieniany 1 raz.

    Delfin
    Posty: 556
    Rejestracja: 2008-07-21, 16:25
    Lokalizacja: Strzelce Opolskie
    Kontaktowanie:

    Postautor: Delfin » 2008-09-08, 14:24

    W moim przypadku SM zbliżyło nas do siebie.Teraz jest tak jak być powinno.Pokochałem moją żonę (iffonke) na nowo i jestem naprawdę szczęśliwym człowiekiem :lol: :lol: :lol:

    zgredek
    Posty: 1438
    Rejestracja: 2008-08-13, 14:20
    Lokalizacja: Łódzkie
    Kontaktowanie:

    Postautor: zgredek » 2008-09-08, 14:32

    U mnie tak samo, w końcu moja żonka przestraszyła się że mnie może zabraknąć i stanęła na wysokości zadania, jak na razie jest OK.
    Bob budowniczy zawsze da rade.

    Waldziu
    Posty: 391
    Rejestracja: 2007-12-27, 13:54
    Lokalizacja: Poznań
    Kontaktowanie:

    Postautor: Waldziu » 2008-09-08, 14:52

    U mnie sm nie ma żadnego wpływu na kontakty małżeńskie. Było dobrze, jest dobrze i oby było na zawsze. Mamy naszą radość w osobie 2 letniego Brzdąca i choroba tego nie zepsuła. Moja psychika co prawda ucierpiała, ale nie ma to wpływu na małżeństwo. Żona na pewno się boi troszkę, ale to normalne. Jak to jest u singli to nie mogę się wypowiadać ;-)

    pchla
    Posty: 803
    Rejestracja: 2008-07-28, 21:44
    Kontaktowanie:

    Postautor: pchla » 2008-09-08, 15:42

    oj single sa ......... samotne i musza same stawiac czolo przeciwnoscia

    jesli mialy zamiar z kims sie zwiazac, to nie wiem czy po rozpoznaniu nie jest juz za pozno

    a'propo, wlasnie znalazlam w sieci kotka do adopcji- moze on jak pomerda w domu ogonkiem to bedzie mniej pusto

    maria_xx
    Posty: 776
    Rejestracja: 2008-02-21, 14:46
    Lokalizacja: Gdańsk

    Postautor: maria_xx » 2008-09-08, 16:51

    Byłam od jakiegos czasu siglem, kiedy zachorowałam, i to oczywiście utrwalilo sytację. A moja sunia nawet nie ma ogonka, żeby pomerdać :-( . Dziwne, komu przeszkadzał ogonek u kundla..

    Ula M
    Posty: 90
    Rejestracja: 2008-09-03, 20:46
    Lokalizacja: UK

    Postautor: Ula M » 2008-09-08, 17:08

    Pchła...skąd u ciebie taki pesymizm?Moze nie powinnam pytac,nie chce byc wścipska,ale czy przezylaś zawód miłosny?Ja uwazam,ze sm moze strasznie komplikowac zycie,ale to nie jest wyrok,że nie mamy prawa do szczescia.Zadalam pytanie w pierwszyn poscie,czy mozemy miec zal do partnerow,jezeli od nas odeszli,po tym jak sie dowiedzieli o sm.Zalezy na jakim etepie byl zwiazek,ale ja uwazam,ze jezeli wczesniej taka osoba,powiedziala kocham to tak...a jezeli chodzi o single to przciez spotykajac sie z kims,zaraz po przedstawieniu,nie mowimy,ze jestem chora/y,ani nie mamy tego wypisanego na twarzy,a dopiero jak znajomosc podaza w kierunku czegos wiecej niz kolerzenstwo,nalezy powiedziec o naszym sm.Kurcze przeciez nie jestesmy jacys inni-tez mamy uczucia,osobowosc,plany.Jak choroba jest u kogos widoczna to tez przeciez nie oznacza,ze jest skazana na samotność.Moze mi łatwo tak filozofowac,bo sama jestem w szczesliwym zwiazku,ale sm nie oznacza,ze nie mamy prawa do miłosci,Jakie jest wasze zdanie?Ja po diagnozie,odrazu powiedzialam swojemu chlopakowi,pozniej chcialam z nim porozmawiac,czy na pewno chce byc z taka osoba jak ja,ze nie chce kiedys byc dla niego ciezarem(podkreslam,ze mieszkamy ze soba,ale nie jestesmy malzenstwem).On nawet nie chcial tego sluchac,takze wiem,ze jezeli mielibysmy sie rozstac,to na pewno nie przez sm.Takze pchla mysle,ze nie jest za pózno moze poprostu nie trafilas jeszcze na odpowiednią osobe?

    Awatar użytkownika
    Myszona
    Posty: 1494
    Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
    Lokalizacja: Łódż

    Postautor: Myszona » 2008-09-08, 17:24

    U mnie choroba, jak narazie, nie popsuła mojego małżeństwa.Choruję od 20 lat, z ttym,że diagnoza, na 100% od niedawna.Myślę,że będzie tak dalej.
    "Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

    ethela
    Posty: 112
    Rejestracja: 2008-07-15, 18:41

    Postautor: ethela » 2008-09-08, 18:45

    Ja o chorobie dowiedziałam się tydzień przed ślubem.Kiedy zobaczyłam,jak może wygluądać s.m,chciałam wszystko odwołać,bałam się,że mój mąż nie wytrzyma z czasem.nNie doceniłam Go,jesteśmy już 13 lat po ślubie.Uważam,że jest wielkim człowiekiem,nigdy nie dał mi odczuć,że coś ze mną nie tak.

    romg
    Posty: 303
    Rejestracja: 2008-07-30, 20:57
    Lokalizacja: podkarpacie
    Kontaktowanie:

    Postautor: romg » 2008-09-08, 19:45

    Przed diagnozą singlem nie byłem ,po-zostałem .Nie chcę nawet o tym myśleć za dużo nerwów mnie to kosztowało. Myślę że teraz jest mi dobrze tak jest a może tylko to sobie wmawiam.
    Życie jest dziwne, a mimo to każdego dnia budzę się z myślą, że chcę żyć :)

    Awatar użytkownika
    aisza
    Posty: 7601
    Rejestracja: 2008-08-09, 20:04
    Wiek: 56
    Lokalizacja: Aleksandrów Kujawski
    Kontaktowanie:

    Postautor: aisza » 2008-09-08, 19:51

    W moim malżeństwie bywało różnie,raz lepiej raz gorzej.Rozstawaliśmy się,wracaliśmy do siebie...Kiedy w kwietniu tego roku stwierdzono u mnie sm byłam akurat w wielkiej kłótni z moim mężem,nie odzywalismy się do siebie dłuższy czas.Jednak mimo wszystko to On odwiózł mnie do szpitala,a kiedy choroba zostala potwierdzona to strasznie płakał z tego powodu.Płakał mi w słuchawkę telefonu,rozpaczał w domu(wiem to od moich synow).W tej chhwili liczę się tylko ja o moja choroba,wszystko co było dawniej odeszło w zapomnienie.

    Ula M
    Posty: 90
    Rejestracja: 2008-09-03, 20:46
    Lokalizacja: UK

    Postautor: Ula M » 2008-09-08, 21:23

    Czyli sm potrafi rowniez zblizyc do siebie...

    Awatar użytkownika
    Calhir
    Posty: 440
    Rejestracja: 2008-06-10, 10:10
    Lokalizacja: Mazowsze

    Postautor: Calhir » 2008-09-08, 21:34

    Wydaje mi się, że w gorszej sytuacji są faceci, bo to oni są głowami rodziny, a kobiety z reguły szukają w nich oparcia i bezpieczeństwa. Nie łatwo zapewnić kobiecie bezpieczeństwo kiedy się ma sm. Spędziłem wiele godzin na rozmowach z żoną, aby wzmocnić jej poczucie bezpieczeństwa.

    Jeśli związek powstał na bezinteresownej miłości to sm go wzmocni. Jeśli było inaczej to zdrowy odchodzi...
    Kiedyś usłyszałem taką historię, że jakiś gościu zostawił swoją kobietę jak ta zachorowała. Poszedł do innej. Po pewnym czasie ta także zachorowała. Nie wiem jak to się potoczyło dalej, ale daje do myślenia.

    Awatar użytkownika
    aisza
    Posty: 7601
    Rejestracja: 2008-08-09, 20:04
    Wiek: 56
    Lokalizacja: Aleksandrów Kujawski
    Kontaktowanie:

    Postautor: aisza » 2008-09-08, 21:47

    Calhir owszem mężczyźni są głowami rodziny,ale kobieta jest szyją,która tą głową kręci hahaha.A tak na poważnie.Owszem mąż był i nadal jest jedynym żywicielem rodziny.Ja po licznych przeprowadzkach miałam kłopoty ze znalezieniem pracy i tak jest do tej pory.Cały dom,jego utrzymanie,dzieci i ich problemy są na mojej głowie,obawiam się,że mąż nadal nie wie gdzie w domu leżą rachunki do opłacenia bo to go nigdy nie interesowało i nadal tak jest.To ja jestem od tych innych spraw.Moi synowie ze wszystkimi sprawami zwracają się do mnie.
    kiedyś w szczerej rozmowie poprosiłam męża,żeby poszukał sobie zdrowej kobiety.Jest młody kogoś sobie znajdzie.....odmówił tego.

    Ula M
    Posty: 90
    Rejestracja: 2008-09-03, 20:46
    Lokalizacja: UK

    Postautor: Ula M » 2008-09-08, 23:01

    Jak juz pisalam kiedys ja najbardziej boje sie tego,ze kiedys przestalabym byc samowystarczalna.Z jednej strony jestem szczesliwa w swojm zwiazku,(co prawda nieudokumentowanym,ale bardzo chcialabym kiedys wyjsc za maz i miec dzieci),z drugiej jednak nie wyobrazam sobie sytuacji kiedy partner bedzie mnie musial utrzymywac,albo pokrywac niemalze wszystkie koszty utrzymania dzieci,domu.Nie wiem moze jeszcze do tego nie doroslam,ale na dzien dzisiejszy tak wlasnie jest.Teraz np licze kazdy cecik,bo jestem na chorobowym,a tu w Angli bardzo kiepsko płaca,duzo gorzej niz w Polsce i nie chce zeby chlopak musial mi do czegokolwiek dokladac.Chce byc niezalezna,a przy sm moze to byc niestety bardzo trudne.Zgodze sie jednak, z Calhirem,ze faceci sa w gorszej sytuacji,bo jak glosi stereotyp,mezczyzna jest zywicielem rodziny,a kobieta zajmuje sie domem,dziecmi,dlatego pod tym wzgledem na pewno wam jest ciezej


    Wróć do „Pogaduszki”

    Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Majestic-12 [Bot] i 477 gości