Kontakty towarzyskie

Rozmowy na wszystkie tematy, niezwiązane z tematyką forum

Moderator: Beata:)

Ania
Posty: 209
Rejestracja: 2007-11-28, 11:43
Lokalizacja: Wielkopolska
Kontaktowanie:

Postautor: Ania » 2008-09-09, 10:31

Powiedziałam chłopakowi na randce nr 2!!! a on to skwitował słowami "no to co".....
Jak się póżniej okazało nie miał pojęcia co to za choróbsko. Teraz to już chyba chodząca encyklopedia na temat sm....

neola
Posty: 1064
Rejestracja: 2007-05-20, 19:32
Lokalizacja: Cieszyn

Postautor: neola » 2008-09-09, 10:41

hmm ja miałam troszkę mniej szczęścia. Po diagnozie mąż się odsunął ode mnie, zaczął chodzić swoimi ścieżkami - wszystko się tak szybko rozpadło, ale jesteśmy w dobrych relacjach ze sobą, nie rozstaliśmy się w złości na szczęście.
Jeśli chodzi o kontakty towarzyskie to się nic nie zmieniło, jedynie ja czasem unikam ludzi. Popatrzcie się na to wszystko z innej strony, że dzięki SM poznaliśmy grono, które rośnie fantastycznych ludzi, a co najważniejsze to grono ludzi nas rozumie doskonale :-). Dziękuję Wam :-)

zgredek
Posty: 1438
Rejestracja: 2008-08-13, 14:20
Lokalizacja: Łódzkie
Kontaktowanie:

Postautor: zgredek » 2008-09-09, 11:45

Neolu jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jak sie domyślam troszkę facetów musisz odganiać co ? Więc nie jest tak źle. Nasza choroba w sumie, w miłości prawdziwej, w niczym nie przeszkadza.
Bob budowniczy zawsze da rade.

neola
Posty: 1064
Rejestracja: 2007-05-20, 19:32
Lokalizacja: Cieszyn

Postautor: neola » 2008-09-09, 11:50

Ja tam się za bardzo nie martwię, bo już mam partnera, który o chorobie wiedział od początku i jakoś się nie przestraszył. Za to teraz jestem szczęśliwa jak nigdy dzięki niemu i dzięki Wam.

zgredek
Posty: 1438
Rejestracja: 2008-08-13, 14:20
Lokalizacja: Łódzkie
Kontaktowanie:

Postautor: zgredek » 2008-09-09, 11:53

No to trafiłem w dziesiątkę
Bob budowniczy zawsze da rade.

Adria
Posty: 586
Rejestracja: 2007-07-12, 23:28
Lokalizacja: :)

Postautor: Adria » 2008-09-09, 16:07

Ja jestem szcześliwa, bo mój chłopak pokochał mnie razem z chorobą. Przyznałam się dopiero po miesiącu znajomości, kiedy nie czułam się zbyt dobrze, by się z nim spotykać. On sobie wtedy pomyślał, że mam kogoś innego i wtedy powiedziałam prawdę. Wyznał mi, że bez względu na to w jakim stanie będę pragnie być ze mną - bym go nie odtrącała z tego powodu, że jestem chora.
On dokładnie wie co to jest za choroba, teraz bardziej się zainteresował sm ze szczegółami i to, że można skończyć na wózku też. No nie wiem jak dalej będzie, ale fajnie byłoby mieć tak wspaniałego i wyrozumiałego mężczyznę jak On, by sie nie zmienił i taki był zawsze ;-)
Każdy dzień jest zaproszeniem do szczęścia...
Obrazek

izu81
Posty: 388
Rejestracja: 2007-11-12, 11:54
Lokalizacja: wawa
Kontaktowanie:

Postautor: izu81 » 2008-09-10, 08:05

Ehh u mnie diagnoza SM przyśpieszyła ślub i nie powiem aby to sie okazało dobre. Wtedy byłam zakochana, ale jakoś tak nie było mi w głowie zamążpójście. Diagnoza była w marcu a w październiku ślub. Teraz wiem, że to wszystko było za szybko bo widzę, że każde z nas patrzy całkiem innym kierunku. Niby jesteśmy razem ale tak obok siebie i nie wiem jak długo tak wytrzymam. Liczne próby rozmowy spełzły na niczym, bo druga strona nie widzi problemów lub nie chce ich widzieć i woli żyć dniem dzisiejszym bez patrzenia w przyszłość. Ale to może nie był mój książe na karym rumaku... Może tego jedynego gdzieś kiedyś spotkam...
Czas ucieka, wiecznośc czeka...

Awatar użytkownika
Myszona
Posty: 1494
Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
Lokalizacja: Łódż

Postautor: Myszona » 2008-09-10, 19:45

Izu, ,może to chwilowy pas w partnerstwie?Nie wolno tak szybko się poddawać.Pozdrawiam
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

izu81
Posty: 388
Rejestracja: 2007-11-12, 11:54
Lokalizacja: wawa
Kontaktowanie:

Postautor: izu81 » 2008-09-10, 19:59

w pazdzierniku minie 3 lata a od potora sie psuje wiec nie wiem czy to chwilowe ;-)
Czas ucieka, wiecznośc czeka...

Awatar użytkownika
Myszona
Posty: 1494
Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
Lokalizacja: Łódż

Postautor: Myszona » 2008-09-11, 17:30

No fakt, 3 lata, to iby nie chwilka, ale ja już mam 29 letni staż, ale moze mysmy się dobrali.....Jak jest ciężko, to pewnie lepiej wcześniej to zakończyć, sama nie wiem. :-P
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

kati
Posty: 347
Rejestracja: 2008-02-26, 13:21
Lokalizacja: Szczecin
Kontaktowanie:

Postautor: kati » 2008-09-12, 11:48

Ja i mój mąż o moim sm dowiedzieliśmy się 1,5 roku po ślubie, kiedy urodził się synek. Nie wiem, co sobie wtedy myślał, ale był to okres bardzo burzliwy w naszym związku ze względu na jego matkę, która nigdy mnie nie akceptowała. A moje pobyty w szpitalu itp. rzeczy skłoniły ją do namawiania mojego męża do tego, aby ode mnie odszedł. Mawiała - dasz 300 zł i będziesz miał spokój. Choć jej presja była totalna, on się nie ugiął. Jesteśmy razem i jakkolwiek to chyba najlepsze w tym wszystkim, choć przez te całe 10 lat od ślubu wcale łatwo nie było.
"Wszystko ma swój czas, każda sprawa pod niebem ma swoją porę".

Awatar użytkownika
Calhir
Posty: 440
Rejestracja: 2008-06-10, 10:10
Lokalizacja: Mazowsze

Postautor: Calhir » 2008-09-12, 12:04

nie ma co... przyjemna teściowa :evil:

ethela
Posty: 112
Rejestracja: 2008-07-15, 18:41

Postautor: ethela » 2008-09-12, 12:10

U mnie też bywają lepsze i gorsze dni(jak w każdym związku),zołza ze mnie,ale jesteśmy razem już...18 lat,w tym 13 po ślubie.

Rem
Posty: 1629
Rejestracja: 2008-08-05, 11:21
Lokalizacja: PL

Postautor: Rem » 2008-09-12, 12:31

U mojej żony najtrudniejsza okazała się akceptacja tego, że nie jestem w stanie robić wszystkiego co robiłem przed chorobą. Teraz zrozumiała, (nawet pomaga), i już jest w miarę dobrze, czego wszystkim z serca życzę. Walczcie i nie poddawajcie się, nasi partnerzy to też ludzie - muszą mieć czas na zrozumienie naszej choroby. :11:

aga_tka
Posty: 270
Rejestracja: 2008-01-30, 14:49
Lokalizacja: skądinąd

Postautor: aga_tka » 2008-09-12, 12:38

kati pisze:Ja i mój mąż o moim sm dowiedzieliśmy się 1,5 roku po ślubie, kiedy urodził się synek. Nie wiem, co sobie wtedy myślał, ale był to okres bardzo burzliwy w naszym związku ze względu na jego matkę, która nigdy mnie nie akceptowała. A moje pobyty w szpitalu itp. rzeczy skłoniły ją do namawiania mojego męża do tego, aby ode mnie odszedł. Mawiała - dasz 300 zł i będziesz miał spokój. Choć jej presja była totalna, on się nie ugiął. Jesteśmy razem i jakkolwiek to chyba najlepsze w tym wszystkim, choć przez te całe 10 lat od ślubu wcale łatwo nie było.



U mnie sytuacja podobna, tyle że trwa to do dziś... :-?


Wróć do „Pogaduszki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 339 gości