Powiedziałam chłopakowi na randce nr 2!!! a on to skwitował słowami "no to co".....
Jak się póżniej okazało nie miał pojęcia co to za choróbsko. Teraz to już chyba chodząca encyklopedia na temat sm....
Kontakty towarzyskie
Moderator: Beata:)
hmm ja miałam troszkę mniej szczęścia. Po diagnozie mąż się odsunął ode mnie, zaczął chodzić swoimi ścieżkami - wszystko się tak szybko rozpadło, ale jesteśmy w dobrych relacjach ze sobą, nie rozstaliśmy się w złości na szczęście.
Jeśli chodzi o kontakty towarzyskie to się nic nie zmieniło, jedynie ja czasem unikam ludzi. Popatrzcie się na to wszystko z innej strony, że dzięki SM poznaliśmy grono, które rośnie fantastycznych ludzi, a co najważniejsze to grono ludzi nas rozumie doskonale . Dziękuję Wam
Jeśli chodzi o kontakty towarzyskie to się nic nie zmieniło, jedynie ja czasem unikam ludzi. Popatrzcie się na to wszystko z innej strony, że dzięki SM poznaliśmy grono, które rośnie fantastycznych ludzi, a co najważniejsze to grono ludzi nas rozumie doskonale . Dziękuję Wam
Ja jestem szcześliwa, bo mój chłopak pokochał mnie razem z chorobą. Przyznałam się dopiero po miesiącu znajomości, kiedy nie czułam się zbyt dobrze, by się z nim spotykać. On sobie wtedy pomyślał, że mam kogoś innego i wtedy powiedziałam prawdę. Wyznał mi, że bez względu na to w jakim stanie będę pragnie być ze mną - bym go nie odtrącała z tego powodu, że jestem chora.
On dokładnie wie co to jest za choroba, teraz bardziej się zainteresował sm ze szczegółami i to, że można skończyć na wózku też. No nie wiem jak dalej będzie, ale fajnie byłoby mieć tak wspaniałego i wyrozumiałego mężczyznę jak On, by sie nie zmienił i taki był zawsze
On dokładnie wie co to jest za choroba, teraz bardziej się zainteresował sm ze szczegółami i to, że można skończyć na wózku też. No nie wiem jak dalej będzie, ale fajnie byłoby mieć tak wspaniałego i wyrozumiałego mężczyznę jak On, by sie nie zmienił i taki był zawsze
Ehh u mnie diagnoza SM przyśpieszyła ślub i nie powiem aby to sie okazało dobre. Wtedy byłam zakochana, ale jakoś tak nie było mi w głowie zamążpójście. Diagnoza była w marcu a w październiku ślub. Teraz wiem, że to wszystko było za szybko bo widzę, że każde z nas patrzy całkiem innym kierunku. Niby jesteśmy razem ale tak obok siebie i nie wiem jak długo tak wytrzymam. Liczne próby rozmowy spełzły na niczym, bo druga strona nie widzi problemów lub nie chce ich widzieć i woli żyć dniem dzisiejszym bez patrzenia w przyszłość. Ale to może nie był mój książe na karym rumaku... Może tego jedynego gdzieś kiedyś spotkam...
Czas ucieka, wiecznośc czeka...
Ja i mój mąż o moim sm dowiedzieliśmy się 1,5 roku po ślubie, kiedy urodził się synek. Nie wiem, co sobie wtedy myślał, ale był to okres bardzo burzliwy w naszym związku ze względu na jego matkę, która nigdy mnie nie akceptowała. A moje pobyty w szpitalu itp. rzeczy skłoniły ją do namawiania mojego męża do tego, aby ode mnie odszedł. Mawiała - dasz 300 zł i będziesz miał spokój. Choć jej presja była totalna, on się nie ugiął. Jesteśmy razem i jakkolwiek to chyba najlepsze w tym wszystkim, choć przez te całe 10 lat od ślubu wcale łatwo nie było.
"Wszystko ma swój czas, każda sprawa pod niebem ma swoją porę".
U mojej żony najtrudniejsza okazała się akceptacja tego, że nie jestem w stanie robić wszystkiego co robiłem przed chorobą. Teraz zrozumiała, (nawet pomaga), i już jest w miarę dobrze, czego wszystkim z serca życzę. Walczcie i nie poddawajcie się, nasi partnerzy to też ludzie - muszą mieć czas na zrozumienie naszej choroby.
kati pisze:Ja i mój mąż o moim sm dowiedzieliśmy się 1,5 roku po ślubie, kiedy urodził się synek. Nie wiem, co sobie wtedy myślał, ale był to okres bardzo burzliwy w naszym związku ze względu na jego matkę, która nigdy mnie nie akceptowała. A moje pobyty w szpitalu itp. rzeczy skłoniły ją do namawiania mojego męża do tego, aby ode mnie odszedł. Mawiała - dasz 300 zł i będziesz miał spokój. Choć jej presja była totalna, on się nie ugiął. Jesteśmy razem i jakkolwiek to chyba najlepsze w tym wszystkim, choć przez te całe 10 lat od ślubu wcale łatwo nie było.
U mnie sytuacja podobna, tyle że trwa to do dziś...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 339 gości