Kontakty towarzyskie

Rozmowy na wszystkie tematy, niezwiązane z tematyką forum

Moderator: Beata:)

Awatar użytkownika
Myszona
Posty: 1494
Rejestracja: 2007-10-17, 18:17
Lokalizacja: Łódż

Postautor: Myszona » 2008-09-12, 19:00

Oj!Te teściowe!Ta ich zaborcza miłość do synusiów!Na szczęśćie ja już dawno mam to za sobąOczywiście nie wszystkie to zołzy, ale ....w większości.Sorry, jeśli którąś uraziłam, ale miałam przykre doświadczenia.
"Nie zawsze jest miło...ale ja się nie poddaję!"

Krystyna1
Posty: 2
Rejestracja: 2008-09-14, 21:08

Postautor: Krystyna1 » 2008-09-14, 21:25

Jestem teściową od 4 miesięcy i nigdy nie byłam zołzą. :-) :-)

Rem
Posty: 1629
Rejestracja: 2008-08-05, 11:21
Lokalizacja: PL

Postautor: Rem » 2008-09-14, 21:28

To będziesz wspaniałą teściową Krysiu.

pchla
Posty: 803
Rejestracja: 2008-07-28, 21:44
Kontaktowanie:

Postautor: pchla » 2008-09-14, 21:28

bedziesz miala jeszcze okazje sie wykazac, wszystko przed Toba ;)

kati
Posty: 347
Rejestracja: 2008-02-26, 13:21
Lokalizacja: Szczecin
Kontaktowanie:

Postautor: kati » 2008-09-14, 22:52

Z najszczerszego serca życzę, abyś miała dobrą synową Krysiu! Na zawsze.
"Wszystko ma swój czas, każda sprawa pod niebem ma swoją porę".

Wiesia
Posty: 2429
Rejestracja: 2008-05-22, 12:09
Lokalizacja: Chojnice

Postautor: Wiesia » 2008-09-15, 20:26

też źle wspominam życie u boku(przez półtora roku) teściowej.Obecnie już się zgadzamy,chociaż pewnie dlatego ,że nieczęsto się spotykamy.Ja mam dwóch dorosłych,myślących o żeniaczce synów.Ciekawe jaką ja będę teściową.Oby nie okrutną i złośliwą.
Wiesia żyj w zgodzie z sm

Truskawka
Posty: 50
Rejestracja: 2008-06-15, 20:51
Lokalizacja: Łódź

Postautor: Truskawka » 2008-09-15, 21:58

Wiesia masz w sobie tyle ciepła, że niemożliwe żebyś była teściową okrutną i złośliwą...

a w temacie...3,5 roku temu, po 4,5 latach choroby, dwóch po diagnozie spotkałam się z pewnym chłopakiem. Na tej pierwszej randce powiedzialam mu o mojej chorobie. Wszystko sie tak potoczylo,ze caly czas jestesmy razem (już ponad rok po ślubie). Jestem bardzo szczęśliwa. Mąż od początku wiedział co mi dolega i chociaż nie było widać po mnie choroby i nadal nie widać, obiecal ze nigdy nie opusci. Wiedzial,ze moze byc roznie i byl na to gotowy. Na szczescie moje SM ma bardzo lagodny przebieg. Jeszcze przed ślubem ustaliliśmy, że coś takiego jak rozwód po prostu nie istnieje,musimy się dogadać i tyle;)
I przytoczę jeszcze cytat z książki, którą otrzymaliśmy przed ślubem od rodziców.
"To złudzenie, że z nowym mężem, nową żoną będzie lepiej. Pewnego razu naszemu synkowi wrzucone niedbale klocki nie zmieściły się w oryginalnym opakowaniu i niezadowolony poprosił o inne pudełko. Mariola rzekłą: "Nie potrzebujesz nowego pudełka, trzeba tylko starannie pouykładać klocki w tym, co masz".[...} Trzeba być razem, gdy jest dobrze, i razem pokonywać trudności. Nie potrzebujesz innego współmałżonka-uporządkuj życie z tym, którego masz".

Wiesia
Posty: 2429
Rejestracja: 2008-05-22, 12:09
Lokalizacja: Chojnice

Postautor: Wiesia » 2008-09-16, 04:04

Truskawko,rodzice wiedzieli co robią,darując wam tę książkę.Piękny cytat.Wskazówka dla wszystkich wątpiących i tych,którym brakuje siły do walki z niedoskonałościami zawartych związków.Pozdrawiam młoda,bardzo młoda koleżanko.Dziękuję za komplement,oby się sprawdziło.
Wiesia żyj w zgodzie z sm

izu81
Posty: 388
Rejestracja: 2007-11-12, 11:54
Lokalizacja: wawa
Kontaktowanie:

Postautor: izu81 » 2008-09-16, 07:43

Aby było dobrze dwie strony muszą chcieć, dwie strony musza widziec problem i rozmawiać. W moim przypadku moja rozmowa z mężem polega na moim monologu i mimo, że jestem nerwowa to nie złoszczę się, nie krzyczę. Jednak kiedy widzę jego obojętność, jego ignorancję mojej osoby w podejmowaniu decyzji dotyczących naszego domu, naszych finansow, naszego życia, też mi się odechciewa walczyć. Niby 3 lata po ślubie a on żyje jak kawaler, a ja tylko z nim pomieszkuje...
Czas ucieka, wiecznośc czeka...

Awatar użytkownika
krzyn
Posty: 1742
Rejestracja: 2007-06-23, 21:14
Kontaktowanie:

Postautor: krzyn » 2008-09-16, 09:12

izu -sądziłaś ,że wychowanie mężna będzie łatwiejsze ,od wychowania kawalera.

dorota67
Posty: 28
Rejestracja: 2008-09-02, 11:23
Lokalizacja: sosnowiec
Kontaktowanie:

Postautor: dorota67 » 2008-09-16, 09:23

Ja natomiast dowiedziałam się rok temu. Mój mąż wspierał mnie cały czas. Za pół roku okazało się, że on jest chory na czerwienicę, która później przeistoczy się w białaczkę.
Tak więc oboje jesteśmy chorzy.

izu81
Posty: 388
Rejestracja: 2007-11-12, 11:54
Lokalizacja: wawa
Kontaktowanie:

Postautor: izu81 » 2008-09-16, 14:44

widać byłam naiwna, jestem i pewnie będę ale wiem jedno - moje szczęście gdzieś uciekło ...
Czas ucieka, wiecznośc czeka...

Rem
Posty: 1629
Rejestracja: 2008-08-05, 11:21
Lokalizacja: PL

Postautor: Rem » 2008-09-16, 14:48

Izu, proszę nie dołuj się Twoje szczęście jeszcze wróci. Życzę Ci tego.

Wiesia
Posty: 2429
Rejestracja: 2008-05-22, 12:09
Lokalizacja: Chojnice

Postautor: Wiesia » 2008-09-16, 14:53

Jesteś młoda izu,masz czas na zmiany.Bądź sobą i nie bój się(tak jak ja,życia już nie zmienię i na szczęście już nie czekam).Bądź sobą.
Wiesia żyj w zgodzie z sm

izu81
Posty: 388
Rejestracja: 2007-11-12, 11:54
Lokalizacja: wawa
Kontaktowanie:

Postautor: izu81 » 2008-09-16, 17:49

Ja się nie doluję, jakoś w tym wszystkim trwam i kiedyś uważałam, że dla mnie rozwód nie istnieje, jednak coraz częściej o tym myślę. Może to złe podejście ale uważam, że małżeństwo polega na partnerstwie, pójściu na kompromis ale nie chcę tego robić sama. Człowiek dąży do szczęścia, po to jest storzony... więc muszę poszukać swojego, chociaż wiem, że zranię przez to przynajmniej jedną osobę. Ale ta osoba nie widzi i nie chce widzieć jak rani mnie.
Czas ucieka, wiecznośc czeka...


Wróć do „Pogaduszki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 464 gości