Moje dziś było całkiem ,całkiem
Byliśmy w Ośrodku jeżdzieckim . Konie są przepiękne ,absolutnie. Mimo zakazu nagłaskałam sią do woli
,przemyciłam chleb -lubią
.Pięknie było , na koniec dosiadłam Korka
.Był jazz
.Konno jeżdzić nie umię ,ale prowadził owego czempiona fajny facet
. Samo wejście było ciekawe
-na murek ,koń koło murka ,M na murku za mną i jakos nie urwali mi nogi przy przerzucie jej przez konia
. Podobne było też zejście-raczej zjechanie z Korka (przerzutu mojej nogi dokonał M
)
.Cała jazda -średnio przyjemna (koń nie ma uchwytu
,siodło-twardeee ,i obraca się on głośno rżąc (moje serducho miało szybkość ok 200) .
Ale chodzenie po zejściu z konia "bajka"
.Matuchno ,moje nogi dalej chca jeżdzić ,koniec pleców
,nawet ramiona-bo co tu na koniu zrobić z rękoma
Ale było fajnie
- mężu mi powiedział, że jestem szalona
i że "najlepsze" nastapi jutro (zakwasy czy co)
Miłego wieczorku życze