Witam gorąco
Kciuki są nadal potrzebne. Dziś miałam rozmowę z szefowa i ma się zastanowić co dalej zrobić. Mam nadal nadzieję, że przedłuży mi umowę i po sanatorium będę miała gdzie wrócić.
Mam jeszcze taki drobny dylemat. Pracuje w zakładzie pracy chronionej i ważne jest moje ważne orzeczenie. Tak się składa, że kończy mi się z końcem kwietnia. Pod koniec marca złożyłam wniosek, no i w związku z moim wyjazdem na komisje staję 1 czerwca (po moim powrocie). W pracy musi być ciągłość. Nie wiem wiec jak to zrobić, aby mieli w pracy podkładkę o tym że zostanie mi przedłużony stopień niepełnosprawności .
Jak się wali to się wali.
Tak sobie myślę, że może zadzwonię do orzecznictwa i zapytam co w takiej sytuacji zrobić.
Teraz z innej beczki.
We czwartek został okradziony mój starszy syn. Pieniądze zginęły z szatni wychowania fizycznego. Portfel w spodniach, spodnie w plecaku, a kasy nie ma. Syn zgłosił wychowawcy. i co Cisza. Po zajęciach zajechaliśmy na komisariat. Policja przyjęła zgłoszenie. Na drugi dzień dzwoni matka kolegi z klasy i mówi, że jej syn znalazł w szatni na ławce 800 zł (cała suma to 1010 zł) i oni chcą zwrócić, bo może to pieniądze mojego syna. Policja zrobiła przesłuchania i przeszukania, a ten uczeń "uczciwy" złożył już wcześniej zeznania na komisariacie i zostawił te 800 zł w depozycie.
Nie wiem co będzie dalej. Mam nadzieję, że sprawa szybko się wyjaśni i pieniądze wrócą.
Fakt, że syn duży a głupi. Miał zapłacić za malowanie motoru i wziął pieniądze ze sobą. Ma nauczkę, która może go drogo kosztować. Dziś w szkole było spotkanie z dyrekcją.