XIX-wieczna choroba w wieku XXI.
: 2014-12-17, 08:15
Jakiś absurd w XXI wieku.
Moja dzika teściowa, która od lat mieszka sama w mieszkaniu socjalnym, broniąca się rękami i nogami przed przeniesieniem do dzieci i pójściem do lekarza, ważąca, nieco ponad 30 kg, bo ma wyciętą część żołądka zaczęła, co nie dziwne, słabnąć.
To, że wiecznie unikała wyjazdów, wyjść i mieszkanie robiło się coraz bardziej zagracone okazało się 100% ślepotą na jedno oko i 80% na drugie.
Skubana umiała się ukryć.
Przy okazji wyszło zwykłe, ludzkie skur....wo - umówiliśmy ją u mojego wujka okulisty na badania.
a ) z pięć lat za późno, żeby łatwo to naprawić. Załamywał ręce nas stanem.
b ) jakiś czas temu objazdowy okulista (co to w ogóle jest?), komputerowe badanie bla, bla i wcisnął jej dwie pary okularów. Wujek je sprawdził - ZERÓWKI! Emerytka z 700PLN została wyposażona w jakieś "gie" przez oszusta, którego dziś już nikt nie znajdzie, żeby mu choć mordę obić. I wtedy był czas, żeby posłać kobietę do specjalisty.
Teraz wreszcie zaciągnęli ją na badania i z wynikami do lekarza:
- wyniszczenie organizmu
- opuchnięta wątroba
- zwłóknienia płuc
- markery nowotworowe (żołądek)
- pani negocjowalnego afektu hit sezonu - gruźlica!!!
Teraz oczywiście szpital.
Pokolenie jej dzieci i ich partnerów, plus nasze dzieciaki musimy się przebadać. Mi lekarz każe z byle katarem się zgłaszać, bo mogę przez to przestać np. chodzić a tu gruźlica pod nosem.
Weźcie mnie obudźcie, bo powoli przestaję panikować a ogarnia mnie jakiś wariacki śmiech.
Absurd, cholera absurd...
Nie wiem, co się w tym cholernym roku dzieje.
Moja dzika teściowa, która od lat mieszka sama w mieszkaniu socjalnym, broniąca się rękami i nogami przed przeniesieniem do dzieci i pójściem do lekarza, ważąca, nieco ponad 30 kg, bo ma wyciętą część żołądka zaczęła, co nie dziwne, słabnąć.
To, że wiecznie unikała wyjazdów, wyjść i mieszkanie robiło się coraz bardziej zagracone okazało się 100% ślepotą na jedno oko i 80% na drugie.
Skubana umiała się ukryć.
Przy okazji wyszło zwykłe, ludzkie skur....wo - umówiliśmy ją u mojego wujka okulisty na badania.
a ) z pięć lat za późno, żeby łatwo to naprawić. Załamywał ręce nas stanem.
b ) jakiś czas temu objazdowy okulista (co to w ogóle jest?), komputerowe badanie bla, bla i wcisnął jej dwie pary okularów. Wujek je sprawdził - ZERÓWKI! Emerytka z 700PLN została wyposażona w jakieś "gie" przez oszusta, którego dziś już nikt nie znajdzie, żeby mu choć mordę obić. I wtedy był czas, żeby posłać kobietę do specjalisty.
Teraz wreszcie zaciągnęli ją na badania i z wynikami do lekarza:
- wyniszczenie organizmu
- opuchnięta wątroba
- zwłóknienia płuc
- markery nowotworowe (żołądek)
- pani negocjowalnego afektu hit sezonu - gruźlica!!!
Teraz oczywiście szpital.
Pokolenie jej dzieci i ich partnerów, plus nasze dzieciaki musimy się przebadać. Mi lekarz każe z byle katarem się zgłaszać, bo mogę przez to przestać np. chodzić a tu gruźlica pod nosem.
Weźcie mnie obudźcie, bo powoli przestaję panikować a ogarnia mnie jakiś wariacki śmiech.
Absurd, cholera absurd...
Nie wiem, co się w tym cholernym roku dzieje.