Przejściówka do innego świata
: 2017-10-22, 07:57
Hej ,wracam po dłużej przerwie, chyba potrzebuje waszej pomocy, rok temu jak wspominałam miałam pierwszy rzut, od 3 dawki betaferonu stwierdziłam że nic się nie stanie jak sobie zabaluje ,dzisiaj mija ponad półtora roku od kad mam problem z narkotykami, tak naprawdę to tylko wtedy czuję się dobrze, wyspana, pełna energii, oblana pozytywnymi emocjami, fakt faktem widzę, że moje zwały w porównaniu do osób bez SM są kolosalne, ale na to zawsze jest sposób, kolejna dawka.. Nie pomyślcie sobie o mnie jak o jakiejś patologi, ja po prostu sobie nie radzę , choroba, dość toksyczny związek który ciągle próbuje naprawić, brak wsparcia i zrozumienia z jego strony (pierwszy wpadł w nauk) próbowałam go wyciągnąć, myślałam, że jak polecę z nim to wtedy go jakoś przegadam, ale okazało się po czasie za fajnie na przegadanie.. Wiele razy próbowałam zacząć życie od nowa, chciałam znaleźć pracę, wyjść z długów jakie narobiłam przez ten kryształek chwilowego szczęścia, który tak gryzie w nosa przy tym pozwalając Ci na chwilę zapomnienia. Zwariowałam, mam myśli samobójcze, ostatnio wstałam uparłam się ,dałam radę 2 dni ,bo odsypialam... Po 2 dniach spania piękna pogoda środek tygodnia poszłam się ogarnąć, nie dałam rady, robienie czego kokwiek, chociażby mycie włosów wyprowadzało mnie z równowagi ,wybiegłam z łazienki rzucając wszystkim (wiem co powiecie) - idź na odwyk, pogorszysz chorobę, potrzebujesz pomocy. Rzecz jasna w tym, że ja to wiem, ale nie potrafię. Na początku miałam pohamowanie - choroba, ale od kad nic mi się nie stało ,nie straciłam czucia itp nie widzę pogorszenia choroby i nie mam motywacji do rzeczywistości. Przepraszam nie miałam gdzie tego z siebie rozlać, sama chyba zaczynam się rozlewać. Jak jakiś pamiętnik narkomanki. Pomożecie ?
Wysłane z mojego PRA-LX1 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego PRA-LX1 przy użyciu Tapatalka