Rozwód

Rozmowy na wszystkie tematy, niezwiązane z tematyką forum

Moderator: Beata:)

Acroprincess
Posty: 487
Rejestracja: 2008-06-01, 13:01
Lokalizacja: Frankfurt am main

Postautor: Acroprincess » 2009-01-26, 00:13

cashek-czy poczulam ulge?Tak!i to jaka moge bez nerwow wychowywac corke,ktora ma problemy z mowa,jestem 2 raz po slubie z mezczyzna mojego zycia,czuje sie swietnie,a tamten rozdzial juz dawno zamknelam,trzeba zyc dalej,i byc szczesliwym,przejdziesz przez to i dasz sobie rade,napewno jestes silna kobieta!Trzymam za ciebie kciuki! :-D zeby obejsc sie bez dlugich rozpraw wez rozwod bez orzekania o winie,tylko twoj maz musi na to wyrazic zgode,w tedy obejdzie sie bez wyciagania zlych zeczy przed sadem.Pozdrawiam trzymaj sie jestem z Toba! :-D
Hardware
Ta część komputera, którą można kopnąć kiedy software przestanie funkcjonowac.

enormal
Posty: 2
Rejestracja: 2009-01-24, 19:46
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: enormal » 2009-01-26, 03:53

cahsek, pomimo wszystko byliście wiele lat. Współczuje ci ale mam wrażenie, że oczekujesz potwierdzenia swojej decyzji za wszelką cenę - jest to normalne, ale nie znamy tego człowieka . Może jest jakieś inne podłoże waszych nieporozumień - może twój partner czuj się tak samo samotny jak ty. Jeśli przeżyliście tak wiele lat, on też włożył w ten związek bardzo wiele. Byłbym bardziej ostrożny w ocenach, ale może dlatego że jestem mężczyzną. Papapa
Może być !

Iffonka
Posty: 2251
Rejestracja: 2008-06-30, 09:39
Lokalizacja: Ozimek
Kontaktowanie:

Postautor: Iffonka » 2009-01-26, 08:27

cahsek, nie patrz na to co było tylko na to co będzie. Moja siostra rozwodzi się po 25 latach małżeństwa, jak dla mnie: szkoda, że tak późno, ale cóż.

Jeśli przerosła go obecna sytuacja to pomyśl tylko jak poradziłby sobie z innymi przeciwnościami losu, może to rzeczywiście nieodpowiedni mężczyzna, a może potrzebuje więcej czasu niż inni, aby to wszystko przetrawić, a może jeszcze nie uświadomił sobie, że życie mimo naszych chęci, nie jest łatwe i rzadko można przeżyć je "normalnie i bez bólu".

Nie jest to łatwa decyzja, ale czasami każdy z nas musi je podejmować. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie.

izu81
Posty: 388
Rejestracja: 2007-11-12, 11:54
Lokalizacja: wawa
Kontaktowanie:

Postautor: izu81 » 2009-01-26, 09:27

cashek pisze:Czy namawialabys swojego meza do porozumienia, gdyby Cie ignorowal i przy kazdej probie rozmowy informowal, ze jestes mu obojetna?
miałam sie nie odzywać ale skąd ja to znam ... ja jestem po ślubie ponad 3 lata, przed bylismy 1,5 roku para ale bardzo żałuje że wtedy z nim nie mieszkałam... teraz wiem, że juz bym sie na ślub nie zdecydowała... on ciagle żyje jak kawaler... to co sobie wymyśli sam sobie zrealizuje... po jakims czasie mnie o tym poinformuje lub dowiem się przypadkiem... on uważa, ze to dla mnie robi tylko dobrze wie bo nie raz mu mowiłam, że tego nie lubie, że dla mnie małżeństwo opiera sie na partnerstwie, na wspolnym podejmowaniu nawet najmniejszych decyzji... też czuje sie ignnorowana, w podejmowaniu decyzji i w rozmowie... woli pokiwac mi głową oglądając telewizje i powiedzieć "tak masz racje" a później zrobić swoje... a myśli o rozwodzie są już od dłuzszego czsu ... co poniektorzy o tym już wiedzą... tym bardziej, że pojawiła się w moim życiu moja druga połowa spadajacej gwiazdy... bo wiecie jak spada gwiazda to dziełi sie na dwie dusze... a później te dusze się szukaja... ja ja znalazłam w postaci pewnego "kota" :)
Czas ucieka, wiecznośc czeka...

cashek
Posty: 15
Rejestracja: 2009-01-23, 16:48
Lokalizacja: Krakow

Postautor: cashek » 2009-01-26, 21:10

bardzo wszystkim dziekuje za zaangazowanie w temat;) strasznie sie ciesze, ze tu trafilam:) - ojjjj, ze juz mowilam- wiem, ale musze.
acroprincess- i love you- :oops:
enormal- nie oczekuje potwierdzenia decyzji, decyzja jest juz podjeta. pytalam, czy ktos juz przez rozwod przeszedl- bo choc to egoistyczne, istnieje we mnie potrzeba uslyszenia- tak, ale zyje i da sie. To tak jak z tym forum. wszyscy tu mamy ten sam problem i jestesmy dla otuchy. ja dostalam duuuzo wsparcia od osob, ktore przez to przeszly i tego mi bylo trzeba. jeszcze raz wszystkim dzieki z calego serca...
izu81- znam to uczucie i wiem jak strasznie rani. obojetnosc jest chyba najgorsza z broni, a my, ze jestesmy chorzy, tym bardziej jestesmy przeczuleni. nie wiem, co ci doradzic, bo sama jakos kiepsko walczylam, ale wiedz, ze cie rozumiem i jestem z toba. za kazdym razem, jak ci bedzie zle, pamietaj, ze choc wirualnie, to i tak cie wspieram:) ten "kot" to taki zwykly- niezwykly kot? bo jak tak, to ja tez mam najlepsza czarna mambe pod sloncem:)

Acroprincess
Posty: 487
Rejestracja: 2008-06-01, 13:01
Lokalizacja: Frankfurt am main

Postautor: Acroprincess » 2009-01-26, 21:48

:11:
Hardware
Ta część komputera, którą można kopnąć kiedy software przestanie funkcjonowac.

stronaaaa
Posty: 1
Rejestracja: 2009-01-27, 00:48
Lokalizacja: Kraków

Postautor: stronaaaa » 2009-01-27, 03:36

Hm...

Wiele rozmawiałem z lekarzami, wiele przeczytałem w internecie, aby poznać chorobę mojej żony. Ta chęć zrozumienia tego czym jest sm, doprowadziła mnie także i do tego forum ://... i to chyba mnie najbardziej zasmuciło... Przez wiele lat walczyłem z sm mojej kobiety, z sm które jest również moim życiem, czy tego chcę, czy nie. Spędziłem wiele godzin u psychiatrów, nie tylko z zoną, ale i ze swoją ciężką depresją i nerwicą, która do dziś, często nie pozwala mi na normalne życie i pracę. Wiele godzin spędziłem na forach, w szpitalach i z pytaniami - co dalej z moją żoną... Teraz mamy nowy dzień, nowy rok- ...żona dzięki Bogu i copaxon'owi wróciła do sprawności. Ja nie mam już żadnych oczekiwań jako mąż, przyjaciel - żona nie pozwala mi mieć oczekiwań - nie z przymusu, ale z wyboru... Zostały mi już tylko prośby dotyczące codzienności, tak banalne jak umycie szklanki, posprzątanie, czy przygotowanie posiłku, kiedy ja jestem w pracy. Niestety, i to kończy się odwróceniem głowy i abstrakcyjnymi wymówkami... Mam świadomość, że przed chorobą było podobnie, ale teraz chcąc /nie chcąc patrzę na to wszystko przez pryzmat sm'a, a oceny ludzi pozornie poznających całą sytuację, łamią mi serce i są po prostu zwykłą niesprawiedliwością... Nie umiem zrozumieć żony, która wygrywając z chorobą, będąc sprawną po naszej wspólnej walce, woli odejść niż dawać cokolwiek od siebie w prostym codziennym życiu...

Pozdrawiam wszystkich i nie piszę jako ofiara.
Piszę, aby nie stać się tu katem - mimo woli. Hejka, Andrzej

Iffonka
Posty: 2251
Rejestracja: 2008-06-30, 09:39
Lokalizacja: Ozimek
Kontaktowanie:

Postautor: Iffonka » 2009-01-27, 07:42

Nie chciałabym, aby to forum przekształciło się w arenę walki rozwodowej, powiem Wam obojgu tylko jedno, życie sprawia nam takie czy inne przykre niespodzianki, jedne umacniają małżeństwo inne zniszczą je. Nikt z nas nie da Wam prostego rozwiązania, bo tylko Wy możecie je znaleźć.

Czasami rozwód nie jest złym wyjściem, czasami pozwala dostrzec z daleka to, czego nie było widać z bliska. Wam obojgu życzę powodzenia.

przytulia
Posty: 2780
Rejestracja: 2007-08-16, 13:59
Lokalizacja: wiecie skąd

Postautor: przytulia » 2009-01-27, 09:08

A jednak prawda leży po środku!
Cashek i stronaaa- pogubiliście się. I to wcale nie jest dziwne. Tak jak mi się wydawało na początku , w pierwszych postach - każde ma swoje racje, każde z was ma swoje lęki i pielęgnowane krzywdy...i tylko razem nie potraficie porozmawiać . Macie szansę na związek - wspólny.Jeżeli tego chcecie.
Sm może być pewnym utrudnieniem w codzienności ale nie jest końcem świata. Są ludzie bardziej chorzy, bardziej cierpiący, bardziej niewydolni w myciu szklanek.
Cashek nie jest pogodzona z chorobą, to widać w jej postach, dlatego nie jest taką fajową Madzią jak dawniej. Andrzej nie potrafi do niej dotrzeć bo tez jest przerażony, brakuje mu cierpliwości. Tak reagują ludzie . którzy długo są w stresie. Wybuchają w najmniej stosownej chwili z błahego powodu. Ja też- nie jestem wyjątkiem.
Kochani - rozmawiajcie ze sobą z pomocą poradni rodzinnej ( psycholog) albo centrum krzysowego, czy jak to sie w K-wie nazywa.
Jeśli się wam nie uda, cóż... i tak może być. Rozwód będzie formalnościa, zostaniecie przyjaciółmi a nie wrogami. I nie będzie pytań ze strony cashek - czy po rozwodzie da się żyć.
Powodzenia.

Acroprincess
Posty: 487
Rejestracja: 2008-06-01, 13:01
Lokalizacja: Frankfurt am main

Postautor: Acroprincess » 2009-01-27, 15:40

Ale jezeli ktos nie chce nie nalezy ich zmuszac do poradni czy tez psychologow ktozy sami maja niepoukladane zycie,jezeli Cashek juz wybrala nalezy ja tylko wesprzec w tej decyzji,proste my nie wiemy jak naprawde jest miedzy nimi i jak bylo mozemy tylko gdybac...wiec tak czy inaczej zycze trafnego wyboru ;-) wiem ze nie jest to latwa decyzja ale zycie polega na decyzjach,pewnie ze bym sobie zyczyla widziec was mocno zakochanych,nie klocacych sie,ale droga idziecie oboje i to wy decdujecie o swoi zyciu i wiecie co jest dla was najleprze,jezeli tak musicie zyc osobno widocznie nie bylo wam dane byc razem,PS a teraz chciala bym cos napisac o milosci...wybaczcie musze..10 lat temu bylam z kims kogo baardzo kochalam zwiazek zakonczylam po roku,to byla moja pierwsza milosc..zaduza odleglosc zazdrosc zniszczyla nasz zwiazek,wyszlam za maz za kogos kogo nie kochalam...jednak zylam nadzieja ze kiedys byc moze znow go zobacze..po 7 latach zaczelam szukac go zeby znowu walczyc o jego milosc..i udalo sie po tylu latach rozlaki po tylu straconych nocy bez niego udalo mi sie!bo wierzylam w milosc ta jedyna i prawdziwa...wiec jesli wasza taka jest walczcie o nia nic nie jest wstanie zburzyc milosci,jezeli jednak nic nie czujecie do siebie,nie warto wzajemnie sie ranic...bo nikt na to nie zaslozyl.....Pozdrawiam
Hardware
Ta część komputera, którą można kopnąć kiedy software przestanie funkcjonowac.

cashek
Posty: 15
Rejestracja: 2009-01-23, 16:48
Lokalizacja: Krakow

Postautor: cashek » 2009-01-27, 16:12

No widzicie? I co ja mam teraz napisac? W domu nie mam z kim rozmawiac ale ktos wciaz mnie kontroluje. Przapraszam wszystkich za te zenade- chyba czas sie pozegnac, bo dopoki swobodnie nie moge korzystac z internetu bez kontroli, to to nie ma sensu. Caluje Was wszystkich, bardzo mi bylo milo... i przepraszam za arene - nie chcialam

Acroprincess
Posty: 487
Rejestracja: 2008-06-01, 13:01
Lokalizacja: Frankfurt am main

Postautor: Acroprincess » 2009-01-28, 13:21

wiem jak to jest!przykro mi...
Hardware
Ta część komputera, którą można kopnąć kiedy software przestanie funkcjonowac.

inez11
Posty: 23
Rejestracja: 2009-02-26, 21:07
Lokalizacja: OZIMEK

Postautor: inez11 » 2009-03-10, 11:43

...Ja też słuchałam od mojego partnera-ojca moich dzieci,że jestem zerem :-( (10 lat w zw) ..POSTANOWIŁAM to przerwać...4 lata sama wychowywałam moich chłopaczków ..OPŁACIŁO SIę!!!!!!! Ja wróciłam do żywych..poznałam SUUUUUPER FACETA ..który pokochał moich chłopców..kocha mnie bardzo..i MÓWI MI CIĄGLE,ŻE DAMY RADę ;-) Cashek głowa do góry i idż za głosem serca..nie daj się poniżać NIGDY..ale jeśli jest jakaś szansa to WALCZ
..

[ Dodano: 2009-03-10, 11:44 ]
ach..dodam jeszcze ,że 24 marca mamy ROCZNICE ŚLUBU ;-)
Zycie jest MARZENIEM....SPEŁNIJ JE

Awatar użytkownika
Zibi
Posty: 4126
Rejestracja: 2010-03-02, 08:58
Wiek: 58
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Zibi » 2011-02-13, 14:12

poczytałem temat, ale nie znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie:

Czy stwierdzony SM, ze względu na sam charakter choroby, jej nieprzewidywalność miał jakiś wpływ na orzeczenie w sprawie rozwodowej czy też separacji (myślę tu o aspektach zobowiązań finansowych i skutkach prawnych).
Jeśli ktoś ma takie doświadczenia to proszę o podzielenie się nimi ze mną - wolałbym na pw
Chcesz pogadać, gadaj tylko cicho proszę, bo mi ryby płoszysz
ZIBI

Masza
Posty: 39
Rejestracja: 2011-02-12, 11:46
Lokalizacja: Koszalin

Postautor: Masza » 2011-02-15, 09:56

zapraszam na pw
"co mnie nie zabije..."


Wróć do „Pogaduszki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Majestic-12 [Bot] i 241 gości