Zibi pisze:joanna_nick pisze: To ja sobie pozwolę: Niech żyje hashimoto!!!
No tak daleko w temacie to nie jestem
Przybliż co to za ustrojstwo, bo mnie się kojarzy z jakimś japońskim mieczem do depilacji
, którym w razie nie zadowalających efektów da się popełnić sepuku
dopiero tu zajrzałam... no sorki jakoś tyle razy na forum temat hashimoto był poruszany, że uznałam, że już każdy wie, co zacz, no może powinnam rzec kto zacz. Bo co do faktów Hashimoto [Hakiro] to japoński lekarz, który opisał pierwsze przypadki tej choroby, więc Twoje skojarzenie z Japonią jak najbardziej słuszne...
Ja miałam podobne, kiedy w 1991 r. hashimoto zdiagnozował mi taki jeden dr nie akademicki - po wyjściu z gabinetu powiedziałam do małża: no czepił się mojej tarczycy, że źle działa i jeszcze coś gadał po japońsku.
A związek między hashi a depilacją jest prosty: owłosienie w tej chorobie, szczególnie na nogach, rękach praktycznie zanika - trzy włoski na krzyż, więc nie muszę się męczyć żadnymi woskami czy golarkami
, mniej fajne jest to, że dotyczy to także brwi - zanikają zewnętrznie na ok. 1/3 długości, rzęsy też nie są imponujące... no ale coś za coś