Dziękuję Wam za życzenia, kochani . Spełniły się doskonale, bo dzień, mimo moich wcześniejszych obaw, okazał się bardzo udany .
A co do siniaków, traktuję je jako specyficzny rodzaj tatuażu, który nigdy się nie znudzi - zmienia kolorystykę, pojawia się na różnych częściach ciała, czasem znika zupełnie żeby po jakimś czasie do nas powrócić . Potrafi nawet pojawić się w liczbie mnogiej, na różnych częściach ciała . A wszystko to zupełnie za darmo, nie każdy tak ma
Kącik złego humoru
Moderator: Beata:)
Kącik złego humoru
To prawda siniaki są wszędzie i zawsze u mnie nawet pięknie poparzony brzuszek ale tak serio to myślę Sylseb że masz straszną wolę walki patrząc na Twoje super wyczyny i to co robisz ze swoim trochę pogmatwanym życiem to tylko pozazdrościć aby tak dalej i jak najdłużej szacun a Ty Ann widzę że ze snem niezbyt ok może jakieś ziółka na wyciszenie ja piję teraz mieszankę 77 ziół i śpię jak kamień od 21 do 4 pije je non stop zamiast wody trochę gorzkie ale można pić z dodatkami można spróbować
Kącik złego humoru
benka 2 pisze:Source of the post widzę że ze snem niezbyt ok
Wychodzę na prostą . Wczoraj po nieprzespanej nocy wstałam o 9, nie spałam w dzień I poszłam spać z przyzwyczajenia w środku nocy. A dziś już się obudziłam. Jeśli wytrzymam do wieczora bez spania, to może będę miała szansę powrócić do trybu dziennego. Teraz rozregulowuje mnie brak przymusu porannego wstawania I brak obowiązków . Ja z tych, co muszą czuć bacik nad głową, bo inaczej to hulaj dusza, w czw wstałam o 15.45
Anka
Kącik złego humoru
Noooo, dzisiaj po raz pierwszy od naprawdę dawna miałam (malutkie co prawda) kłopoty ze snem. To znaczy - bez problemu usnęłam koło 22, ale obudziłam się koło północy i trochę się poprzewracałam z boku na bok, duchota była po prostu okropna... Ale nie trwało to dłużej niż pół godziny, tym niemniej - ponarzekać mogę, a co!
Pozdrawiam
SylwiU
SylwiU
Kącik złego humoru
My już któryś dzień I noc z rzędu żyjemy w wiecznym przeciągu . Od sob zanosi się na deszcz a tu lipa, tylko którejś nocy pogrzmiało na sucho. Ja też się budzę w nocy, ale u mnie to sukces, że kładę się I wstaję jak normalni ludzie . Jeszcze tylko muszę się pozbierać do sprzątania, mam nadzieję, że nie zajmie mi to znowu miesiąca... , ale co tam, urlop to urlop, a z brudu jeszcze nikt nie umarł
Anka
Kącik złego humoru
... a najbardziej wq...wia że muszę więcej odpoczywać niż pracować . Życie w wiecznym poczuciu niespełnienia, bo planuję cały czas jak dla sprawnej, a w trakcie przypomina mi się, że już sprawność nie ta I to, co kiedyś robiłam w moment, teraz zajmuje mi wieki . Bardzo zła! A jak odpoczywam, to czuję się jak ostatni leń I znowu zaczynam planować za co się wezmę już od jutra. Błędne koło . Parszywa choroba, I jak tu nie wpaść w depresję . Nawet ta złość nie dodaje energii . Duchota zza okna też nie pomaga
Anka
Kącik złego humoru
W Łodzi w sobotę burza i to niezła, ale tylko na Bałutach i Kozinach, w związku z czym 40 minut spaceru spędziliśmy w bramie W niedzielę duchota i 2.5 godziny na spacerze zmęczyło mnie straszliwie, na szczęście temat i miejsce ciekawe, ale w domu padłam! Wczoraj burza i upał, dzisiaj nie wiem, jak na dworze, w pracy OK - okna otwarte i od wschodu, więc przyjemnie. W domu będzie przechłodzone, bo zostawiłam klimę włączoną, przeciągu nie zrobię, bo mam okna na jedną stronę.
A ja się nie przejmuję, tylko leniuchuję Co prawda życie samej ma swoje plusy i minusy, ale jak nie zrobię, to nie zrobię, i już! Raz w tygodniu Ewelinka ogarnia mieszkanie, zostaje tylko pranie, zmywarka załatwia gary, czasami muszę coś do jedzenia zrobić, ale jak nie zrobię, to ja będę głodna. A dla kotów mam karmę i tylko nasypać do miseczki, polać wody i obrobić kuwetę.
Generalnie odpuszczam, to moje mieszkanie i mam tak, jak mam. Ostatnio poukładałam trochę książki i na tym skończyłam (no, to akurat ciężka praca, bo książek sporo). Muszę trochę w kuchni w szafkach ogarnąć, jak się zrobi chłodniej, to może się za to wezmę.
Trzeba korzystać z choroby i sobie odpuszczać!
Ann pisze:Source of the post ... a najbardziej wq...wia że muszę więcej odpoczywać niż pracować
A ja się nie przejmuję, tylko leniuchuję Co prawda życie samej ma swoje plusy i minusy, ale jak nie zrobię, to nie zrobię, i już! Raz w tygodniu Ewelinka ogarnia mieszkanie, zostaje tylko pranie, zmywarka załatwia gary, czasami muszę coś do jedzenia zrobić, ale jak nie zrobię, to ja będę głodna. A dla kotów mam karmę i tylko nasypać do miseczki, polać wody i obrobić kuwetę.
Generalnie odpuszczam, to moje mieszkanie i mam tak, jak mam. Ostatnio poukładałam trochę książki i na tym skończyłam (no, to akurat ciężka praca, bo książek sporo). Muszę trochę w kuchni w szafkach ogarnąć, jak się zrobi chłodniej, to może się za to wezmę.
Trzeba korzystać z choroby i sobie odpuszczać!
Pozdrawiam
SylwiU
SylwiU
Kącik złego humoru
sylseb pisze:Source of the post Raz w tygodniu Ewelinka ogarnia mieszkanie
Właśnie Ewelinki mi brakuje . Muszę przycisnąć męża, bo on myśli że skoro mam tyyyle czasu, bo nie pracuję, to wszystko ogarnę, a tu przecież nie o czas chodzi. Z kotami, garami I praniem sobie radzę, ale odkurzanie... masakra. Mieszkają 2 dorosłe osoby, ale do brudzenia jest 2, a do sprzątania, 0
Znalazłam w necie mikro książeczki z zad w stylu gry miejskiej, mogę sobie sama urządzać spacery bez stresu, że nie dam rady. Ale najpierw musi się ochłodzić
Anka
Kącik złego humoru
Oj przydała by się taka Ewelinka i mnie a tu ni widu ni słychu same chłopaki w domu a ja biedna sama i też nie potrafię ogarnąć domu szczególnie mycia okien a mam ich sporo niestety u mnie drugi dzień niezłe ulewy to może troszeczkę się schłodzi mam nadzieję bo już przesada
Kącik złego humoru
benka 2 pisze:Source of the post a mam ich sporo niestety
Schłodzi jak schłodzi, mógłby ten deszcz tak równo napadać żeby ładnie szybki po nim błyszczały . Ile cennej wody by się zaoszczędziło
Anka
Kącik złego humoru
Z tym ogarnianiem domu i obowiązków, to tak niektóre wątki widzę zbieżne z moimi..też poplanuję wiele, potem problemy zdrowotne weryfikują plany..na szczęście nie wszystkie i zawsze coś uda mi się zrobić..na szczęście nie mam też z tym problemów emocjonalnych..da się to super, nie da to jeszcze lepiej.. W pracach takich z definicji: dla mężczyzn, mam pomoc fajnych chłopaków, tak że mi pozostaje tylko logistyka..a to przecie bardzo ważne..
Deszcz by się przydał i nie musi myć okien..niech spadnie, bo uschniemy. Codziennie miseczkę z wodą wystawiam na parapet za okno i widzę takie małe ptaszki ( wróbelki, tylko takie mniejsze ) jak piją..rano miseczka pusta. Oczywiście karmy też podsypię i cieszę się jak rano jej nie ma. Moje koty jak widzą za oknem stołowanie się ptaków, dostają torsji..
update: pada..oby do rana.
Deszcz by się przydał i nie musi myć okien..niech spadnie, bo uschniemy. Codziennie miseczkę z wodą wystawiam na parapet za okno i widzę takie małe ptaszki ( wróbelki, tylko takie mniejsze ) jak piją..rano miseczka pusta. Oczywiście karmy też podsypię i cieszę się jak rano jej nie ma. Moje koty jak widzą za oknem stołowanie się ptaków, dostają torsji..
update: pada..oby do rana.
Wojtek
Kącik złego humoru
Nie ma tego złego... wcześnie wstałam, napracowałam się, a teraz padam, więc może jutro też wcześnie wstanę I pojutrze I popojutrze.... I tak już zostanie .
Nadgorliwość gorsza od faszyzmu - chciałam ambitnie nadrobić całoroczne zaległości I wzięłam się za porządki z odsuwaniem mebli, sięganiem na szafę itp. Zawsze miałam problem z metodą małych kroczków . Podziwiam troskę o ptaszki . U mnie się jakby ochłodziło I zachmurzyło, może w końcu popada.
Nadgorliwość gorsza od faszyzmu - chciałam ambitnie nadrobić całoroczne zaległości I wzięłam się za porządki z odsuwaniem mebli, sięganiem na szafę itp. Zawsze miałam problem z metodą małych kroczków . Podziwiam troskę o ptaszki . U mnie się jakby ochłodziło I zachmurzyło, może w końcu popada.
Anka
Kącik złego humoru
Ann pisze:Znalazłam w necie mikro książeczki z zad w stylu gry miejskiej, mogę sobie sama urządzać spacery bez stresu, że nie dam rady. Ale najpierw musi się ochłodzić
O! I to jest pomysł! Jakoś trzeba zacząć!
Choć ja lubię właśnie jak ktoś opowiada o miejscach, w które idziemy. Zawsze można usłyszeć coś nowego, albo po prostu inne spojrzenie. Pomijam takie miejsca, jak cmentarz żydowski, gdzie przewodnik jest po prostu niezbędny, jeśli ma to być coś więcej niż spacer w pięknych okolicznościach przyrody (akurat u nas, na Brackiej, jest niesamowicie zielono, prawie parkowo). Dwa razy byłam z dwoma różnymi prowadzącymi i nawet o tym samym mówili zupełnie inaczej.
A teraz się pochwalę, jaka jestem dzielna Wczoraj ostatni lipcowy wtorkowy spacer (taka coroczna tradycja wycieczek w lipcu co wtorek), Piotrkowska, przeszliśmy tak mniej więcej cztery przecznice (z Placu Wolności) i po zakończeniu wróciłam do Placu Wolności! Na nogach! Do autobusu! Brawo JA! W czasie spaceru trochę popadywało, ale w miarę ciepły deszczyk, nie to co sobotnia burza.
Zresztą sami popatrzcie, jak u nas kiedyś budowano:
https://www.facebook.com/Sylwiu69/posts/466520997246905
Pozdrawiam
SylwiU
SylwiU
Kącik złego humoru
sylseb pisze:Source of the post przeszliśmy tak mniej więcej cztery przecznice (z Placu Wolności) i po zakończeniu wróciłam do Placu Wolności! Na nogach!
Szacun!!! (czapki z głów ), stare kamienice coraz bardziej mi się podobają , mają swój urok.
Na razie dalej walczę z kurzem I kłakami . Wściekam się, ale ktoś musi to zrobić... poza tym, już wolę to niż najatrakcyjniejszy rehab . Wiem, że to dziwne, ale taki ze mnie domator I samson. Ktoŝ mi kiedyś zarzucił, że wolę siedzieć w domu z kotami niż wyjść do ludzi... miał rację
Anka
Kącik złego humoru
Zbliża się ostatni wolny weekend, a ja pierwszy raz od wielu lat cieszę się z końca lata. Nareszcie się ochłodzi
Wyjaśniło się też moje wieczne zmęczenie I ospałość - w dużej mierze może to być skutek uboczny mojej terapii sm . Program ma potrwać jeszcze 5 lat, ale I tak, przynajmniej na razie, nie rezygnuję. Wpadłam w lęk że jak zrezygnuję, to choroba przyspieszy, więc lepiej nic nie zmieniać.
Wyjaśniło się też moje wieczne zmęczenie I ospałość - w dużej mierze może to być skutek uboczny mojej terapii sm . Program ma potrwać jeszcze 5 lat, ale I tak, przynajmniej na razie, nie rezygnuję. Wpadłam w lęk że jak zrezygnuję, to choroba przyspieszy, więc lepiej nic nie zmieniać.
Anka
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 495 gości