Wiersze .. do poczytania (poezja)
Moderator: Beata:)
Jak myślę
Kiedy przeczytałem wiersz Pani Wisławy
Tknęło mnie by uszczknąć troszeczkę z Jej sławy
I napisać nieco nim opuszczę ziemię
Nie, nie o starości, ale o eSeMie
Starałem się bardzo zachować koloryt
Wiersza Sławnej Pani - dla sportu, nie fory
Zacznę od początku, gdy Bynik się budzi
Kiedy rano wstaje, gdy wraca do ludzi
kiedy zaciskając ostatnie zębiska
Wychodzi spod kołdry, to humorem tryska
A wszyscy się dziwią patrząc podejrzliwie
Czy on nie udaje. Słysząc to się krzywię
Przecież nie wypada mieć stale na wierzchu
Słabości i bólów od rana do zmierzchu
Osobiście godzę się na komentarze
Na przytyki głupie wykrzywione twarze
I częste okrzyki, czy starsi, czy młodzi
Niby taki chory, a tak prosto chodzi!
Wózek ma w pokoju, ale kulę woli
My musimy tyrać jego wciąż coś boli
Gdyby nie miał nogi lub co najmniej ręki
Mógłby ponarzekać. Wtedy jego jęki
i westchnięcia ciche na miejscu by były
A on wciąż się szczerzy, Pewnie tak dla zmyły
Puszczam mimo uszu, dalej żyję sobie
Jednak czasem myślę Jezuu - Nie wyrobię
Zaraz palnę gadką, albo piąchą w ryło
Po chwili topnieję, jakby nic nie było
Bez zbędnego ruchu języka lub dłoni
Dalej szczerzę zęby, Niech gryzą się oni
I tak do wieczora z radością na twarzy
Wieczorem się kładę. Przed snem mi się marzy
Że wróciły czasy łażenia piechotą
Biegania po górach z dziecięcą ochotą
Koszenia trawnika, gwintowania rury
Noszenia grzejników i kopania dziury
Raczej teraz skończę, by nie być do przodu
I napisać więcej niż chluba narodu...
/Bynik/:D
Sorki ale trochę mną wstrząsnął poziom wiersza naszej noblistki. I postanowiłem udowodnić sobie, że Polak potrafi. Mam nadzieję, że ta rymowanka Pani Szymborskiej, to taka fucha po godzinach, a nie spadek formy...
Jednego mu nie odmówię - Jest dowcipny. Gorzki to dowcip, bo ze świadomością nieuchronności przemijania i spadku możliwości wraz z mijającymi latami, ale wielu z nas zna to uczucie i to od wczesnej młodości.
Nie mam chrapki na nobla z literatury:) Sama nominacja mi wystarczy
Kiedy przeczytałem wiersz Pani Wisławy
Tknęło mnie by uszczknąć troszeczkę z Jej sławy
I napisać nieco nim opuszczę ziemię
Nie, nie o starości, ale o eSeMie
Starałem się bardzo zachować koloryt
Wiersza Sławnej Pani - dla sportu, nie fory
Zacznę od początku, gdy Bynik się budzi
Kiedy rano wstaje, gdy wraca do ludzi
kiedy zaciskając ostatnie zębiska
Wychodzi spod kołdry, to humorem tryska
A wszyscy się dziwią patrząc podejrzliwie
Czy on nie udaje. Słysząc to się krzywię
Przecież nie wypada mieć stale na wierzchu
Słabości i bólów od rana do zmierzchu
Osobiście godzę się na komentarze
Na przytyki głupie wykrzywione twarze
I częste okrzyki, czy starsi, czy młodzi
Niby taki chory, a tak prosto chodzi!
Wózek ma w pokoju, ale kulę woli
My musimy tyrać jego wciąż coś boli
Gdyby nie miał nogi lub co najmniej ręki
Mógłby ponarzekać. Wtedy jego jęki
i westchnięcia ciche na miejscu by były
A on wciąż się szczerzy, Pewnie tak dla zmyły
Puszczam mimo uszu, dalej żyję sobie
Jednak czasem myślę Jezuu - Nie wyrobię
Zaraz palnę gadką, albo piąchą w ryło
Po chwili topnieję, jakby nic nie było
Bez zbędnego ruchu języka lub dłoni
Dalej szczerzę zęby, Niech gryzą się oni
I tak do wieczora z radością na twarzy
Wieczorem się kładę. Przed snem mi się marzy
Że wróciły czasy łażenia piechotą
Biegania po górach z dziecięcą ochotą
Koszenia trawnika, gwintowania rury
Noszenia grzejników i kopania dziury
Raczej teraz skończę, by nie być do przodu
I napisać więcej niż chluba narodu...
/Bynik/:D
Sorki ale trochę mną wstrząsnął poziom wiersza naszej noblistki. I postanowiłem udowodnić sobie, że Polak potrafi. Mam nadzieję, że ta rymowanka Pani Szymborskiej, to taka fucha po godzinach, a nie spadek formy...
Jednego mu nie odmówię - Jest dowcipny. Gorzki to dowcip, bo ze świadomością nieuchronności przemijania i spadku możliwości wraz z mijającymi latami, ale wielu z nas zna to uczucie i to od wczesnej młodości.
Nie mam chrapki na nobla z literatury:) Sama nominacja mi wystarczy
Bynik nominacja jak w banku już jest Napisałeś drugą "Antymonachomachię" Krasicki siada
Wracając do Twojej twórczości, opowiedziałeś historię.Twoją i śmiem twierdzić-naszą, więc prawdziwą.
Ciary po plecach i szacun - tak kolokwialnie. Dla równowagi.
Wracając do Twojej twórczości, opowiedziałeś historię.Twoją i śmiem twierdzić-naszą, więc prawdziwą.
Ciary po plecach i szacun - tak kolokwialnie. Dla równowagi.
Ostatnio zmieniony 2013-12-06, 20:36 przez Beata:), łącznie zmieniany 2 razy.
'Sorki ale trochę mną wstrząsnął poziom wiersza naszej noblistki.'
No bo to nie noblistka jest autorką, a Józefa Jucha (patrz http://wiersze.doktorzy.pl/czuje.htm).
Bynik, gratuluję rymowanki .
No bo to nie noblistka jest autorką, a Józefa Jucha (patrz http://wiersze.doktorzy.pl/czuje.htm).
Bynik, gratuluję rymowanki .
Zmarłam szukając Piękna-ale
Gdy się mościłam w mrokach Grobu-
Kogoś ,kto zmarł szukając Prawdy,
złożono w pomieszczeniu obok
Zapytał-co mnie uśmierciło-
Odpowiedziałam-"Piękno"-
Mnie -"Prawda"-one są Tym Samym-
"Jesteśmy Rodzeństwem"-szepnął
I tak gwarzylismy-przez Noc-
Przez ścianę gliny-blisko-
Aż Mech dosięgnął naszych ust-
I zarósł-nasze nazwiska-
Emily Dickinson
Gdy się mościłam w mrokach Grobu-
Kogoś ,kto zmarł szukając Prawdy,
złożono w pomieszczeniu obok
Zapytał-co mnie uśmierciło-
Odpowiedziałam-"Piękno"-
Mnie -"Prawda"-one są Tym Samym-
"Jesteśmy Rodzeństwem"-szepnął
I tak gwarzylismy-przez Noc-
Przez ścianę gliny-blisko-
Aż Mech dosięgnął naszych ust-
I zarósł-nasze nazwiska-
Emily Dickinson
.... niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!... EF 4
Teatrzyk Zielona Gęś
ma zaszczyt przedstawić
krwawy dramat w trzech aktach z octem
z życia wyższych sfer uniwersytecko-towarzyskich
"Żywcem zapeklowana"
Występują:
Gasparon - upiorny baron
Gasparonowa - niewierna baronowa
& Jan Pachnący - wierny służący
Akt I
Dekoracja: tajny krużganek przed drzwiami do sypialni Baronowej.
Baron
(sygladajac do dziurki od klucza): Na Jowisza, Janie, to nadzwyczajne. Baronowa mnie zdradza z profesorem zwyczajnym. Nie przeżyję powyższego, załamując się moralnie. (zalamuje się moralnie oraz słania na nogach)
Jan P.:
Odwagi, jaśnie panie baronie. Wszystko się ułoży.
Baron
(zaglądając ponownie do dziurki od klucza): Bba. Już się ułożyło.
Akt II
Dekoracja: biblioteka Barona.
Pośrodku biblioteki niepokojących rozmiarów stoik.
Baron
(cierpiący; na stronie): Gdvbv dusza nie była nieśmiertelna, powiedziałbym, że zostałem śmiertelnie zraniony w duszę. Kobiety, kobiety! Pukanie. Antre!
Baronowa:
(wchodząc): Czy nie napijesz się czego, Dżymi?
Baron
Owszem, dziękuję. (szczęka zębami)
Baronowa:
Ale przebóg! cóż znaczy ten złowieszczy słoik?
Baron
Ha-ha! Zaraz się dowiesz o wszystkim. Janie!
Jan P.:
(wchodząc): Pani dzwoniła?
Baron
Nonsens. Pani nie dzwoniła i już nigdy dzwonić nie będzie. Giń, wiarołomna! (porywa wraz z Janem P. Baronową i obaj pakują tę ostatnią do przygotowanego słoika, zalewając zawartość octem) Uwaga: pozostałe fazy peklowania z uwagi na nerwy P T. Publiczności odbywają się za sceną.
Akt III
Ujęty w rodzaju operowym.
Aria Baronowej w słoiku
(wierszem): Jak gwiazda lśniła kariera moja,
cóż, dziś ta gwiazda zgaszona.
Baron za wiarołomstwo wsadził mnie do słoja
i pędzę życie korniszona.
K U R T Y N A
opada przez pomyłkę, toteż podnosi się z powrotem
Aria Baronowej w Słoiku
(ciąg dalszy): Nie pomagają żadne pacierze,
nie mogę wydobyć się nijak.
Któż mnie pokocha w tym charakterze?
Ach, chyba tylko pijak.
K U R T Y N A
Konstanty Ildefons Gałczyński
ma zaszczyt przedstawić
krwawy dramat w trzech aktach z octem
z życia wyższych sfer uniwersytecko-towarzyskich
"Żywcem zapeklowana"
Występują:
Gasparon - upiorny baron
Gasparonowa - niewierna baronowa
& Jan Pachnący - wierny służący
Akt I
Dekoracja: tajny krużganek przed drzwiami do sypialni Baronowej.
Baron
(sygladajac do dziurki od klucza): Na Jowisza, Janie, to nadzwyczajne. Baronowa mnie zdradza z profesorem zwyczajnym. Nie przeżyję powyższego, załamując się moralnie. (zalamuje się moralnie oraz słania na nogach)
Jan P.:
Odwagi, jaśnie panie baronie. Wszystko się ułoży.
Baron
(zaglądając ponownie do dziurki od klucza): Bba. Już się ułożyło.
Akt II
Dekoracja: biblioteka Barona.
Pośrodku biblioteki niepokojących rozmiarów stoik.
Baron
(cierpiący; na stronie): Gdvbv dusza nie była nieśmiertelna, powiedziałbym, że zostałem śmiertelnie zraniony w duszę. Kobiety, kobiety! Pukanie. Antre!
Baronowa:
(wchodząc): Czy nie napijesz się czego, Dżymi?
Baron
Owszem, dziękuję. (szczęka zębami)
Baronowa:
Ale przebóg! cóż znaczy ten złowieszczy słoik?
Baron
Ha-ha! Zaraz się dowiesz o wszystkim. Janie!
Jan P.:
(wchodząc): Pani dzwoniła?
Baron
Nonsens. Pani nie dzwoniła i już nigdy dzwonić nie będzie. Giń, wiarołomna! (porywa wraz z Janem P. Baronową i obaj pakują tę ostatnią do przygotowanego słoika, zalewając zawartość octem) Uwaga: pozostałe fazy peklowania z uwagi na nerwy P T. Publiczności odbywają się za sceną.
Akt III
Ujęty w rodzaju operowym.
Aria Baronowej w słoiku
(wierszem): Jak gwiazda lśniła kariera moja,
cóż, dziś ta gwiazda zgaszona.
Baron za wiarołomstwo wsadził mnie do słoja
i pędzę życie korniszona.
K U R T Y N A
opada przez pomyłkę, toteż podnosi się z powrotem
Aria Baronowej w Słoiku
(ciąg dalszy): Nie pomagają żadne pacierze,
nie mogę wydobyć się nijak.
Któż mnie pokocha w tym charakterze?
Ach, chyba tylko pijak.
K U R T Y N A
Konstanty Ildefons Gałczyński
.... niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!... EF 4
[center] Wiersz o płaczu - Stare Dobre Małżeństwo
Kto umie płakać,
- umie kochać.
I umie nienawidzić.
Kto umie płakać
- umie być człowiekiem.
Kto płakać umie
- nie wstydzi się łez.
Kto umie płakać
- nie jest płaksą.
Płacz jest bronią zaczepną,
i jest białą chorągwią poddania.
Jest powiewem nadmiaru szczęścia,
eksplozją serca.
Jest kulkami wody,
jest cząstką człowieka.
Śmiech poprzez łzy
także jest płaczem,
tylko wesołym.
Płacz rozpaczliwy
jest bratem agonii.
O płaczu dzieci
nie powiem ni słowa.
Przeszkadzają mi łzy...[/center]
Kto umie płakać,
- umie kochać.
I umie nienawidzić.
Kto umie płakać
- umie być człowiekiem.
Kto płakać umie
- nie wstydzi się łez.
Kto umie płakać
- nie jest płaksą.
Płacz jest bronią zaczepną,
i jest białą chorągwią poddania.
Jest powiewem nadmiaru szczęścia,
eksplozją serca.
Jest kulkami wody,
jest cząstką człowieka.
Śmiech poprzez łzy
także jest płaczem,
tylko wesołym.
Płacz rozpaczliwy
jest bratem agonii.
O płaczu dzieci
nie powiem ni słowa.
Przeszkadzają mi łzy...[/center]
<center> <i>"Idź dalej niezłomnie,(...)Nic nie jest stracone, skończone też nie "</i> </center>
Mała powiedziała:
- A kiedy już nas nie będzie, czy w dalszym ciągu będziesz mnie kochał, czy miłość przetrwa?
Duży przytulił Małą i spoglądali w noc, na księżyc w ciemnościach i jasno świecące gwiazdy.
- Mała, spójrz na gwiazdy, jak świecą i płoną, a niektóre z nich zgasły już dawno temu. Mimo to wciąż błyszczą na wieczornym niebie, bo widzisz, Mała, miłość jest jak światło gwiazd - nie umiera nigdy...
Debi Gliori
(nie wiersz to,ale w/g mnie słowa godne...)
- A kiedy już nas nie będzie, czy w dalszym ciągu będziesz mnie kochał, czy miłość przetrwa?
Duży przytulił Małą i spoglądali w noc, na księżyc w ciemnościach i jasno świecące gwiazdy.
- Mała, spójrz na gwiazdy, jak świecą i płoną, a niektóre z nich zgasły już dawno temu. Mimo to wciąż błyszczą na wieczornym niebie, bo widzisz, Mała, miłość jest jak światło gwiazd - nie umiera nigdy...
Debi Gliori
(nie wiersz to,ale w/g mnie słowa godne...)
.... niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!... EF 4
Witam w ten dzień...dzień ponad wszelkimi podziałami,kiedy łączy nas to ,że jesteśmy Polakami....dzień smutku...i patriotyzmu-stąd te wiersze..
Gałczyński Konstanty Ildefons
Pieśń o fladze
Jedna była - gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była - hej! Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino,
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona!
czerwona jak puchar wina,
biała jak gwiezdna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
- No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona,
zostaniesz biało-czerwona
jak wielka zorza szalona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona.
Tak mówiły do siebie flagi
i raz po raz strzelił karabin,
zrobił dzirę w czerwieni i w bieli.
Lecz wołały flagi: - Nie płaczcie!
Choćby jeden strzępek na maszcie,
nikt się zmienić barw nie ośmieli.
Zostaniemy biało-czerwone,
flagi święte, flagi szalona,
nie spoczniemy biało-czerwone,
czerwone jak puchar wina,
białe jak śnieżna lawina,
biało-czerwone.
...........
Łkała flaga: - Czym powinna
zginąć, bo jestem inna?
Bo nie taka... dyplomatyczna,
ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy,
i od serca, które nic nie znaczy,
flaga jak ballada Szopenowska,
co ją tkała sama Matka Boska.
Ale wtedy przyszła dziewczyna
i uniosła flagę wysoko,
hej, wysoko, ku samym obłokom!
Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina
jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława
i Warszawa, moja Warszawa!
Warszawa jak piosnka natchniona,
Warszawa biało-czerwona,
czerwona jak puchar wina
białą jak śnieżna lawina
biało-czerwona,
biało-czerwona,
Ohej, biało-czerwona.
Wisława Szymborska
Gawęda o miłości ziemi ojczystej
Bez tej miłości można żyć,
mieć serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić
z dala od zgryzot i pocieszeń,
na własną miarę znać nadzieję,
w mroku kryjówkę sobie uwić,
o blasku próchna mówić "dnieje",
o blasku słońca nic nie mówić.
Jakiej miłości brakło im,
że są jak okno wypalone,
rozbite szkło, rozwiany dym,
jak drzewo z nagła powalone,
które za płytko wrosło w ziemię,
któremu wyrwał wiatr korzenie
i jeszcze żyję czastką czasu,
ale już traci swe zielenie
i już nie szumi w chórze lasu?
Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić.
Odrzucam pusto brzmiące słowa.
Można nie kochać cię - i żyć,
ale nie można owocować.
..........
Gałczyński Konstanty Ildefons
Pieśń o fladze
Jedna była - gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była - hej! Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino,
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona!
czerwona jak puchar wina,
biała jak gwiezdna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
- No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona,
zostaniesz biało-czerwona
jak wielka zorza szalona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona.
Tak mówiły do siebie flagi
i raz po raz strzelił karabin,
zrobił dzirę w czerwieni i w bieli.
Lecz wołały flagi: - Nie płaczcie!
Choćby jeden strzępek na maszcie,
nikt się zmienić barw nie ośmieli.
Zostaniemy biało-czerwone,
flagi święte, flagi szalona,
nie spoczniemy biało-czerwone,
czerwone jak puchar wina,
białe jak śnieżna lawina,
biało-czerwone.
...........
Łkała flaga: - Czym powinna
zginąć, bo jestem inna?
Bo nie taka... dyplomatyczna,
ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy,
i od serca, które nic nie znaczy,
flaga jak ballada Szopenowska,
co ją tkała sama Matka Boska.
Ale wtedy przyszła dziewczyna
i uniosła flagę wysoko,
hej, wysoko, ku samym obłokom!
Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina
jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława
i Warszawa, moja Warszawa!
Warszawa jak piosnka natchniona,
Warszawa biało-czerwona,
czerwona jak puchar wina
białą jak śnieżna lawina
biało-czerwona,
biało-czerwona,
Ohej, biało-czerwona.
Wisława Szymborska
Gawęda o miłości ziemi ojczystej
Bez tej miłości można żyć,
mieć serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić
z dala od zgryzot i pocieszeń,
na własną miarę znać nadzieję,
w mroku kryjówkę sobie uwić,
o blasku próchna mówić "dnieje",
o blasku słońca nic nie mówić.
Jakiej miłości brakło im,
że są jak okno wypalone,
rozbite szkło, rozwiany dym,
jak drzewo z nagła powalone,
które za płytko wrosło w ziemię,
któremu wyrwał wiatr korzenie
i jeszcze żyję czastką czasu,
ale już traci swe zielenie
i już nie szumi w chórze lasu?
Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić.
Odrzucam pusto brzmiące słowa.
Można nie kochać cię - i żyć,
ale nie można owocować.
..........
Wróć do „Jak spędzasz swój wolny czas...”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 183 gości