Nasze małe radości
Jesli żadnych zmian na gorsze, to oczywiście, ze się cieszyć. Ta choroba tak ma, że są dni, a nawet pory dnia, kiedy jest fatalnie, a za jakiś czas to przechodzi, zeby powrócic, niestety... Ja jestem w podobnej sytuacji - czuję się ostatnio okropnie, a w zeszlym tygodniu lekarz stwierdził, że jestem 'stabilna'. Ucieszyłam się, że to nie rzut - nie mam ochoty na kolejną kurację sterydową. Pozdrawiam
Pocieszyłaś mnie mario.Ja od dłuższego czasu siedzę na huśtawce z samopoczuciem.Kilka dni lepiej i wtedy nie myślę w ogóle o chorobie,a ostatnio fatalnie ,wtedy myślę i to mnie wciska w dół i jeszcze polecenie rehabilitanta ,żeby zacząć pomagać sobie kulą,bo w końcu przy tych silnych zawrotach przewrócę się i połamię.Nie pomogło mi to.Kula kupiona,ale sobie stała(nawet w pobliżu kanapy) nie używana,ale co rozkaz to rozkaz, muszę dzisiaj -pierwszy raz-ją zabrać.Pozdrawiam
Wiesia żyj w zgodzie z sm
Wiesiu, razem z mamą która BARDZO ciepło o Tobie mówi wierzymy że dasz sobie radę, traktuj kulę jako przydatną pomoc a nie wyrok!
Moją małą radością był obrazek podpatrzony ostatnio przy okazji warszawskiego koncertu Iron Maiden. Nigdy bym nie przypuszczała że zobaczę tam tak WIELU ludzi na wózkach inwalidzkich czy o kulach, którzy śmiali się i bawili z innymi, nie widziałam ani jednej negatywnej na nich reakcji, wtapiali się w tłum - jak by nie było - "metali" i tym podobnych ludzi którzy nie mieli z ich towarzystwem żadnych problemów.
Poznałam dziewczynę na wózku chorą na sm (była starsza ode mnie o dwa lata...), o pogodzie ducha sto razy większej niż moja... Mam nadzieję że kiedyś tu zajrzy.
Moją małą radością był obrazek podpatrzony ostatnio przy okazji warszawskiego koncertu Iron Maiden. Nigdy bym nie przypuszczała że zobaczę tam tak WIELU ludzi na wózkach inwalidzkich czy o kulach, którzy śmiali się i bawili z innymi, nie widziałam ani jednej negatywnej na nich reakcji, wtapiali się w tłum - jak by nie było - "metali" i tym podobnych ludzi którzy nie mieli z ich towarzystwem żadnych problemów.
Poznałam dziewczynę na wózku chorą na sm (była starsza ode mnie o dwa lata...), o pogodzie ducha sto razy większej niż moja... Mam nadzieję że kiedyś tu zajrzy.
Iness,bardzo lubię pisać z Twoją mamą.Ja osobiście ostatnio,gdy wyszłam pierwszy raz z kulą,zauważyłam wielu i młodych i starszych z kula,z kulami,na wózkach.Coś się zmienia wśród społeczeństwa.Nie jesteśmy już odrzucani,podglądani z uśmieszkami i wielkim "Ojej".I to sprawia,że zaczynamy się śmiać wśród zdrowych ludzi i jesteśmy przez nich akceptowani.A jeszcze tak niedawno......JUŻ NIE ODRZUCAM MOJEJ POMOCNICY KULI.
Wiesia żyj w zgodzie z sm
dajan nie uwierzysz,ale dzisiaj świeci słońce.Odpada problem parasola.Chyba,że zanim wyjdę znowu się rozpada.Dziękuję za pochwałę.Zarozumiale to zabrzmi,ale byłam dumna z siebie,że poszłam z kulą.Dzisiaj też podrepczę z nią.Nowy,ostatni tydzień obowiązkowych wyjazdów.I dobrze,bo może przejdą zawroty i źle,bo nie będzie kontaktów z ludźmi,którzy ze mną ćwiczą.A sama jestem leniwa i nie mam nawet rowerka-jeszcze.
Wiesia żyj w zgodzie z sm
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości