Postautor: aura » 2011-04-03, 09:53
Wszyscy mają rację !!!!
Ja od urodzenia mieszkałam w Sopocie - typowy mieszczuch,moi rodzice w stan wojenny wyprowadzili się na wieś , gospodara i praca na roli.Ja zostałam w mieście ,miałam inną wizję zycia na wsi .
Wyszlam za mąż - mieszkalismy dalej w miescie -kochalam Sopot,wychowałam troje dzieci,bawiłam się w kynologię,robilam karierę w firmie, nagle ups oko,nerwy ,diagnoza SM !!!!! szok,stres ,płacz,złość, miałam do lekarzy blisko,do szpitali blisko,co tam SM widzę,chodzę a że przewracam się na rowerku? eee tam jakoś to będzie.
Teraz mieszkam na wsi - mam autko to sobie radzilam ale.....paliwo droższe,do Koszalina 50 km, do rodzinnego lekarza 15 km , teraz kołyszę się ,słabnę , już słabo widzę , i co ? mam autko ale nie mam kierowcy,teraz ktoś musi mnie zawiezc, teraz psy ciągle same,w kojcu ,nie spacerujemy po lasach bo ja nie mogę, go miasta daleko,ludzie patrzą na pijaną kobietę inaczej niż ci z miasta , (bo jak tak chodzę to chyba jestem wstawiona? każdy z was wie o czym piszę ,
Porównując wiem że wieś -miasto to niebo a ziemia to dwie róne sprawy to dwa różne środowiska .Trudno w mieście ale można być niewidocznym a wieś to życie na patelni każdy wszystko wie a jak nie wie to wymyśli .
Wszyscy ciężko pracują ,a stres to i więś ogarnia bo trzeba się stresować jak przetrwać ,nie wystarczy iść do obórki i wyciszyć się przy pracy z kózkami tam też dopadają nas nasze myśli i problemy.
Głównym źródłem cierpienia są wspomnienia. - Sigmund Frend