Depresja ,ciekawy jestem jak sobie z nią radzicie jeśli oczywiście ta paskuda was dopada.
Ja wpadłem w nerwowy korkociąg choroba mnie zaskoczyła pokrzyżowała przerwała mi wszelkie plany ,miało być inaczej . Czasami mam okresy kiedy najzwyczajniej w świecie nie chce mi się łykać te wszystkie pigułki kluć się zmuszać ciało do wysiłku dostrzegam tylko minusy .Wspomagam się wtedy lekami antydepresyjnymi . Nie wiem czy to rezultat ich działania ,czy po prostu powraca inny sposób postrzegania wracają lepsze dni i tak na przemian.
Depresja
Oj, ciężka sprawa z depresją. Mnie często dopadała na samym początku walczenia z chorobą. Zamykałam się w czterech ścianach i po prostu ryczałam, nie chciałam nikogo widzieć, byłam zła na cały świat, na wszystkich [biedni moi bliscy]. Teraz robię wszystko, aby o tym nie myśleć. Myślę pozytywnie, nie przejmuję się tym co się mi przytrafiło, a to dlatego bo sobie często powtarzam, a zwłaszcza jak nie mogę z wyra wstać, że są gorsze choroby i mogłam gorzej "trafić".....!!!!
Obiegowa opinia jest taka że mężczyźni jak już chorują to chorują ha ha . A tak serio depresja jej poziom agresji wydłużające się okresy (tak mi się przynajmniej wydaje) idą w krok w krok z postępem choroby a nawet nieco szybciej .Oczywiście że ja też nie myślę tylko o chorobie gdyby tak było popadły bym w obłęd. To przychodzi nie zapraszane dopada od tak sobie pewnego ranka i szarogęsi się przez pewien czas. Bronię się przed tym jak tylko mogę ale czasem wystarczy że podczas zastrzyku przejdzie mi krótka myśl o jego bezsensie i jak mówią kropla drąży skałę. Moją okropną zmorą jest uporczywa bezsenność bez leków nasennych nie ma spania ,a jak się nie śpi w nocy to głupie myśli same przychodzą. Podobno depresja jest przypisana do naszej choroby ,to taki zapewniający huśtawkę nastrojów dodatek.
Tak, masz rację....ja nigdy nie wiedziałam co to jest depresja, aż do czasu gdy leciał program o tym. Ja szczerze mówiąc nigdy nie miałam depresji, czasem byłam załamana. Faktycznie to przychodzi naraz, z nikąd. W obecnej chwili czuję się dobrze, mam parę dolegliwości ale nie na skale zapadania na depresję nie wiem co będzie gdy mnie dopadnie na amen. Ty jesteś troszeczkę w innej sytuacji, choroba w twoim przypadku jest bardziej zaawansowana i nie wiem jak będzie u mnie gdy będę miała takie problemy jak ty, ale jestem dobrej myśli, że będzie dobrze. Nie widzę innego wyjścia jak to że będzie w końcu dobrze!!! Bo musi być w końcu dobrze!!!
Ja jestem w sytuacji takiej samej jak tysiące innych osób ,niczym się nie wyróżniam , deprecha kładzie na obie łopatki całkiem na pozór zdrowe osoby .Uważam że lekarze odnoszę się do lekarzy neurologów i naszej choroby, nie przykładają należytej wagi do kondycji psychicznej pacjenta. Co w przyszłości przekłada się na dodatkową udrękę z huśtawkami nastrojów. A jak jeszcze dodamy do tego że większość naszego społeczeństwa depresje sprowadza do jednego ..........,to leczenie jej staje się wręcz wyzwaniem .
Obwieszczając nam chorobę neurolodzy powinni mieć na względzie nie tylko ciało ale i duszę ,tym bardziej że nim nastąpi konkretna diagnoza mają z nami dość częsty kontakt. Póżniej bywa różnie .
Może powinno to iść dalej , może obligatoryjnie powinniśmy przechodzić również konsultacje z psychologiem. Nie wiem może sie mylę,co o tym sadzicie.
Obwieszczając nam chorobę neurolodzy powinni mieć na względzie nie tylko ciało ale i duszę ,tym bardziej że nim nastąpi konkretna diagnoza mają z nami dość częsty kontakt. Póżniej bywa różnie .
Może powinno to iść dalej , może obligatoryjnie powinniśmy przechodzić również konsultacje z psychologiem. Nie wiem może sie mylę,co o tym sadzicie.
Tak, mnie dopadła depresja nie dałam jej rady . Wszyscy prosili , abym poszła do psychologa itp . Więc jak nadarzyła się okazja poszłam odrazu do psychiatry i co facet stwierdził że mam zespół depresyjny - dostałam prochy . Od dziś zaczęłam je brać , mam nadzieję że minie.
Sama przestawałam sobie z sobą dawać radę , najdrobniejsze rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi . Całe szczęście nie zrobiłam tego co chciałam . I mam nadzieje że nie zrobię.
Byłam brana za silną psychicznie osobę - ups pomyłka wcale taka nie jestem, to tylko pozory. Życie mnie tego nauczyło . W momencie diagnozy poddałam się . Ale,powoli ,powoli wracam do siebie .
Sama przestawałam sobie z sobą dawać radę , najdrobniejsze rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi . Całe szczęście nie zrobiłam tego co chciałam . I mam nadzieje że nie zrobię.
Byłam brana za silną psychicznie osobę - ups pomyłka wcale taka nie jestem, to tylko pozory. Życie mnie tego nauczyło . W momencie diagnozy poddałam się . Ale,powoli ,powoli wracam do siebie .
WIOSNA, NOWE ŻYCIE
Aniu, mam nadzieję, że poczujesz się lepiej, zwłaszcza, że- pomimo deklaracji przyjażni- ostatnio pokazałaś mi się z najgorszej strony:( Może to rzeczywiście element choroby, ale uważam, że nie powinnaś obrażać się i wyżywać na kimś tylko dlatego, że ma inne poglądy czy zdanie niż Ty. Zrozum, że nie zawsze masz rację...
Pozdrawiam
Pozdrawiam
"Wszystkie bitwy naszego życia czegoś nas uczą, nawet te, które przegraliśmy" Paulo Coelho
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości