Miłość- możliwa ?
Moderator: Beata:)
Miłość- możliwa ?
Słuchajcie, czy możliwe by ktoś pokochał i zaakceptował to SM ?
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez ewwika, łącznie zmieniany 2 razy.
Jak rozumiem chodzi o pokochanie kogoś i zaakceptowanie SM, a nie pokochanie samego SM?
Na pewno jest to możliwe, a jak już się to zdarzy, to można być pewnym, że to prawdziwe uczucie. Pod warunkiem, że wszyscy zdają sobie sprawę na czym ta choroba może polegać.
Na pewno jest to możliwe, a jak już się to zdarzy, to można być pewnym, że to prawdziwe uczucie. Pod warunkiem, że wszyscy zdają sobie sprawę na czym ta choroba może polegać.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez axl, łącznie zmieniany 1 raz.
- zosiasamosia
- Posty: 5081
- Rejestracja: 2011-07-26, 12:28
- Lokalizacja: Całkiem fajna ;)
...........nie wolno tak myśleć , bo to źle nastawia do ludzi, niektórzy jak zachorują to "piszą" sobie na czole "hej, jestem chora/y" tylko po co żeby wzbudzić litość czy odstraszyć potencjalnego kandydata trzeba pokazać światu że nadal jest się wartościowym człowiekiem, przecież przy odrobinie szczęścia można mieć łagodny przebieg choroby i pożyć w miarę przyzwoicie..............czy człowiek zdrowy może mieć pewność, że za kilka lat nadal tak będzie kto zna trochę życie powinien mieć głębsze przemyślenia, a nie brać tylko to co dobre i łatwe...........los bywa przewrotny niestety...........ewwika pisze:Czyli nie ma co sie łudzić , ze ktos pokocha z tym bagażem nieszcześć, smutne i przykre.
..........w bagażu życiowym można znaleźć wszystko , tak że nie smutaj się ewwika to nie tak jak myślisz
............może to trudna miłość, ale za to prawdziwa
.........jest coś, co Nas łączy.......
Ewwika! oczywiście, że znajdzie się taki co Cię pokocha i SM nie będzie to żadną przeszkodą! Uwierz w to, a miłość sama przyjdzie, ani się obejrzysz Przecież jesteś taką samą osobą jak przed diagnozą, z tym że teraz masz SM. To wcale nie umniejsza Twojej wartości - a wręcz ją powiększa.
Życzę uśmiechu na twarzy i przesyłam swój optymizm!!!
Życzę uśmiechu na twarzy i przesyłam swój optymizm!!!
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez mariposa, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 1425
- Rejestracja: 2008-10-17, 12:04
- Lokalizacja: wlkp
ja też już nie wierzę.....
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez szylkretowa, łącznie zmieniany 2 razy.
ewwika pisze:czy mozliwe by ktos pokochał i zaakceptował to SM ?
A więc, jeśli chodzi o mnie, to ja jako właścicielka, nigdy tego gada nie zaakceptuję. A jeśli chodzi o to, czy ktoś jest w stanie z tym bagażem Nas pokochać to odpowiedzi udzieli Ci samo życie. Nie odrzucaj miłości tylko dlatego, że jesteś chora. Nie wierzę żeby wszyscy chorzy mieli być samotni i niekochani, bo niby czemu?
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez renia1286, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
ja nie wierzę, że jest to możliwe i pod kątem zaakceptowania przez siebie SM jak i mnie jako kogoś z SM z kim ktoś miałby spędzić życie ;/ ja już mam pakiet, który muszę pokochać... moja "miłość" na całe życie z SM - trochę toksyczny związek ale zawsze jednak jakiś...
ale wierzę w siebie i robię wszystko aby samodzielnie pokonywać przeszkody SM
ale wierzę w siebie i robię wszystko aby samodzielnie pokonywać przeszkody SM
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...
Całkiem rozumiem gorycz, ale uważam, że nie można się w żaden sposób poddawać. Wiem, że życie nie jest łatwe i na pewne sprawy nie mamy wyboru, ale najważniejsze jest jakimi jesteśmy ludźmi. Pogoda ducha i wiara w lepsze jutro, kiedy z nadzieją i optymizmem patrzymy w przyszłość to jest o wiele łatwiej i lżej na duszy. Wiem, że nie można się poddawać co nie znaczy, że trzeba się pogodzić z smkiem. To on nam zgotował taki los a nie inny, ale to też wiele od nas samych zależy, co zrobimy ze swoim życiem. Może to nie będzie w pełni tak jakbyśmy chcieli... trudno, ale zawsze można znaleźć jakieś światełko w tunelu.
Iwona333, znalazła swoją drugą połowę - super
mam koleżankę z SM, która po diagnozie znalazła partnera (chociaż pierwszy jak się dowiedział to zwiał - tak też bywa), ostatnio jak leżałam w szpitalu młoda dziewczyna wychodziła po sterydach a za dwa tygodnie miała ślub...
Można więc.... trzeba tylko uwierzyć i dać losowi szansę.
Ja choruję od 16 lat, z rozpoznania 3 lata, mam męża i dwoje dzieci i jest cudownie - staram się po prostu, żeby SM nie rządził w moim życiu (nie jest to łatwe, ale się staram nieustannie chociaż nigdy się z tym nie pogodzę).
malina , szylkretowa, ewwika - dziewczyny jesteście jeszcze młode i wszystko przed wami i to co złe i to co dobre. Życzę wam oczywiście jak najwięcej tego co dobre. Tak w ogóle to nikt z nas nie wie co nas spotka jutro, za godzinę, za rok czy za chwilę... (i to nie ma nic wspólnego z SM-em)Planujemy, bo tak mamy w naturze, ale plany nie zawsze wypalają a życie toczy się dalej.. Głowa do góry
Iwona333, znalazła swoją drugą połowę - super
mam koleżankę z SM, która po diagnozie znalazła partnera (chociaż pierwszy jak się dowiedział to zwiał - tak też bywa), ostatnio jak leżałam w szpitalu młoda dziewczyna wychodziła po sterydach a za dwa tygodnie miała ślub...
Można więc.... trzeba tylko uwierzyć i dać losowi szansę.
Ja choruję od 16 lat, z rozpoznania 3 lata, mam męża i dwoje dzieci i jest cudownie - staram się po prostu, żeby SM nie rządził w moim życiu (nie jest to łatwe, ale się staram nieustannie chociaż nigdy się z tym nie pogodzę).
malina , szylkretowa, ewwika - dziewczyny jesteście jeszcze młode i wszystko przed wami i to co złe i to co dobre. Życzę wam oczywiście jak najwięcej tego co dobre. Tak w ogóle to nikt z nas nie wie co nas spotka jutro, za godzinę, za rok czy za chwilę... (i to nie ma nic wspólnego z SM-em)Planujemy, bo tak mamy w naturze, ale plany nie zawsze wypalają a życie toczy się dalej.. Głowa do góry
Ja też już nie wierzę
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez lucja8112, łącznie zmieniany 1 raz.
Jest wiele osób z różnymi ubytkami zdrowia i w szczęśliwych związkach, nawet tutaj na forum. Ważne czy ty sam/a nie traktujesz SM jako przeszkody. Bo jeśli tak, to sam/a odpychasz potencjalnych.....związkowców tzn potencjalne drugie połówki.
Po pierwsze zmień swoje nastawienie i ruszaj w świat. Czerp z życia to co najlepsze. Spotkasz miłość niespodziewanie , bądź otwarta/y i przyjmij ją, niech się rozgości w twoim sercu.
Po pierwsze zmień swoje nastawienie i ruszaj w świat. Czerp z życia to co najlepsze. Spotkasz miłość niespodziewanie , bądź otwarta/y i przyjmij ją, niech się rozgości w twoim sercu.
miłego dnia i wielu powodów do uśmiechu [you]
Moje drogie panie, nie dramatyzujcie. SM nie czyni was tym kim jesteście. To wasz charakter, zainteresowania i podejście do życia. Jedyne co SM zmienia to fakt, że jesteście dużo silniejsze od innych kobiet. Jak napisała przytulia ruszajcie w świat. Nikt nie lubi smutasów
Mój chłopak, nie uciekł jak mu powiedziałam, że "wiem że nie wyglądam ale nie jestem w 100% zdrowa". Po 2 latach bycia razem, trafił mi się rzut. Przestraszył się, ale stanął na wysokości zadania, a przecież nie musiał. Teraz dumnie prowadzi mnie za rączkę po ulicy (mam kłopoty z równowagą) i nie wstydzi się mojej pirackiej opaski na oku (widze podwójnie).
I powiem szczerze, że chyba kocha mnie teraz nawet bardziej
Mój chłopak, nie uciekł jak mu powiedziałam, że "wiem że nie wyglądam ale nie jestem w 100% zdrowa". Po 2 latach bycia razem, trafił mi się rzut. Przestraszył się, ale stanął na wysokości zadania, a przecież nie musiał. Teraz dumnie prowadzi mnie za rączkę po ulicy (mam kłopoty z równowagą) i nie wstydzi się mojej pirackiej opaski na oku (widze podwójnie).
I powiem szczerze, że chyba kocha mnie teraz nawet bardziej
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Zupa, łącznie zmieniany 1 raz.
przytulia pisze:Po pierwsze zmień swoje nastawienie i ruszaj w świat. Czerp z życia to co najlepsze. Spotkasz miłość niespodziewanie, bądź otwarta/y i przyjmij ją, niech się rozgości w twoim sercu.
To nie jest tak !!! Kiedyś byłam taką optymistyczną, wesołą dziewczyną i co ??? i wielkie nico !!! Ja znalazłam miłość swojego życia, tę drugą połówkę tylko, że ta połówka stwierdziła, że nie jestem zbyt dobra na bycie tą Jego drugą połówką ;/ i nie wierzę, że szczęśliwa miłość istnieje, a jeżeli istnieje to tylko ta smutna pełna bólu, łez i smutku. I co z tego, że żyję, bo na miłość się nie umiera - jak to już nie jest życie. Od 2 lat walczę sama ze sobą, uśmiech zdarza mi się czasami, nie mam ochoty na wychodzenie z domu, na spotykanie się z przyjaciółmi. Dzięki tej właśnie miłości stałam się inną osobą i jedyne co mi pozostało to zakochać się w moim SM bo z nim od 4 lat tworzę związek na zawsze. I każdego dnia trzeba uczyć się kochać SM, bo nic innego się nie uda stworzyć kiedy w sercu jest tylko ten, który tak bardzo skrzywdził, a jednak najważniejszy, bo przez chwilę było szczęśliwie pomimo tego, że ot wszystko było jednym wielkim kłamstwem...
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez malina :/, łącznie zmieniany 1 raz.
...bo trzeba się śmiać, wariata grać, szczęśliwym być i z życia drwić...
ale ciężko wierzyć
Ciężko wierzyć, że będzie miłość, SM zmienia i potencjalni związkowcy też uciekają, wykruszają się, trudno jest kogoś spotkać nawet będąc zdrowym, a gdy jeszcze się okazuje że jest SM, kompletna niedorzecznosć, bo jak tu żyć kiedy związek ma być łatwy prosty i przyjemny, większość da sobie spokój. Dla mnie osobiście temat rzeka. I można gdybać i gadać, miłość nie jest mozliwa.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez ewwika, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 179 gości