Ja założyłam ten temat trochę w innej intencji, no ale....
Agresja rodzi agresję, niestety.
U nas jest to trochę inny problem, ja nie wchodziłam nigdy w relacje konfliktowe, zresztą opisałam się już wcześniej.
Ludzie z sm nie" lądują" na wózkach, chociaż mój teść teraz już nie jest w stanie poruszać się samodzielnie. Jednak jak czytam na tym forum o metodach leczenia, o rehabilitacji to mój teść nie wykonał z tego co Wy tutaj robicie nawet 1%
. Jestem przekonana, że gdyby nie siedział całymi dniami przed TV i współpracował z rehabilitantem, bo do tej pory mógłby się poruszać samodzielnie. Do 72 roku życia nie miał takich ograniczeń, ale ostanie 5 nie wykonywał żadnych czynności związanych z poruszaniem, tylko do toalety i z powrotem. Nogi wyglądają jak u osoby która całe życie spędziła na wózku i nie korzystała z rehabilitacji.
Moja Mama ma pacjenta z sm , późno zdiagnozowanego, obecnie ma 84 lata i porusza się tylko o lasce, niczego nie można zakładać z góry.
Nikt nie wie co się po drodze w życiu wydarzy. Po co się tym zadręczać i zamęczać. Można całe życia bać się czegoś, stracić radość z życia, a ta obawa się nie potwierdzi.
Czasem tak jest, że bardzo chcemy pojechać nad morze, to jest nasze marzenie , a splotem przypadków lądujemy w górach. Malkontent będzie cały czas narzekał, że to nie było jego marzenie i góry to jednak nie morze, optymista będzie zachwycony i spędzie ten czas jak najlepszą przygodę życia , realista , będzie wiedział, że to góry, ale postara się spędzić czas optymalnie.
Tak jest ze wszystkim, nikt nam niczego w życiu nie gwarantuje, na nic się z nami nie umawia, dotyczy to nie tylko chorób, ale każdej jednej dziedziny .
Dobra kończę, bo jakieś smęty walę
.
Odwoziliśmy teścia do Dąbka i widziałam bardzo wesołych, życzliwych ludzi. Każdy ma swoją drogę w życiu, ale to droga, nie wyrok.
Jest tyle innych chorób poza sm i ludzie też przeżywają podobnie. Dla duszy, że tak górnolotnie się wyrażę, nieistotny jest konkretny rodzaj choroby, tylko to niepogodzenie , żal, dlaczego akurat ja, to najczęstsze reakcje w początkowym okresie.
Ja nigdy i nikogo nie traktowałam inaczej z powodu choroby, fakt, były problemy , bo jestem dość bezpośrednia
.
Założyłam ten temat, raczej dla upewnienie się, poznania zdania innych osób , no i dla najzwyklejszego wygadania się. Pomogło mi, i to bardzo.
Od tej pamiętnej niedzieli nie kontaktowaliśmy się z teściami, ani oni z nami. Mój M składał życzenia teściowej na dzień kobiet i tyle.
Ja już sobie zdanie o teściu wyrobiłam, potwierdziłam nie zmienię zajętego stanowiska, ale w kłótnie i konflikty też nie zamierzam wchodzić.
Oczyściłam sobie głowę i przestrzeń, tylko to było moim celem.
Sytuacja nie rozwiąże się od razu, ale ja zrobię wszystko ,aby nie ładować się cały czas w ten sam kanał , tylko tyle.
Chcę mieć spokój i nie mam ochoty na kontynuowanie toksycznych relacji, nie działałam pochopnie, długo o tym myślałam, teraz mam już jasną sytuację, określiłam się sama.
Choroba może mieć wpływ na wiele kwestii i pewnie ma, ale nie wszystko można naginać pod sm, tego się właśnie tutaj dowiedziałam.
Bywają wredni ludzie, bywa, że chorują na różne choroby, czasem bywa to sm.
Pozdrawiam i dzięki.