korie pisze:Cześć.
Choruję od 8 lat. Mam dwójkę dzieci, żonę, kredyt. Pracuję i jeżdżę samochodem, choć raczej 'powożę'.
Leczę się MTX już ponad dwa lata. Mam postać postępującą, widzę swoje dogorywanie. I to mnie przeraża, mimo mojego optymistycznego podejścia do tej choroby.
Przez wiele lat udawałem, że mnie temat nie dotyczy. Że to nie ja i że nie ma tematu.
Przetrawiłem złość w sobie. Teraz mi czasem bywa po prostu przykro. Póki co, staram się żyć normalnie. Zacząłem o chorobie mówić znajomym. To dla mnie wielki wyczyn, swoisty coming-out. Lepiej mi z tym.
Zrodziła się we mnie potrzeba porozmawiania z ludźmi, którzy temat rozumieją. Spotykam się z reakcjami różnymi, od przerażenia do obojętności. Niespecjalnie mam potrzebę obarczania ludzi wokół mnie moją chorobą. Ale z Wami chyba można normalnie w temacie rozmawiać
Zrobiłem sobie 2 razy CCSVI. Teraz wiem, że na cuda liczyć się nie powinno.
Witajcie. Czasem mogę chcieć się wyżalić. A czasem, mam nadzieję, rzucić jakiś promyk.
Witaj korie, Witajcie Wszyscy forumowiecze
zalogowałam się na forum dwa dni temu - potrzebuję wsparcia - po rozpoznaniu u mnie SM jestem rozbita na kawałki - udaję, że wszystko jest OK ale boję się bardzo tego co przyniesie jutro - wpis korie zainteresował mnie szczególnie ponieważ pisze o metodzie CCSVI leczenia SM. Czy mogę prosić o więcej szczegółów , o więcej informacji - czy warto poddać się zabiegowi, Rozumiem, że cudów nie ma ale czy jest jakaś pozytywna zmiana w samopoczuciu. Będę wdzięczna za wszystkie Wasze uwagi. Pozdrawiam