Witam wszystkich serdecznie!
Jestem tu nowa...Mam 24 lata. Pierwsze objawy choroby miałam ok. rok temu, w sierpniu (3 tyg przed ślubem) postawiono mi diagnozę po pierwszym poważnym rzucie.objawiającym się zapaleniem nerwu wzrokowego,uszkodzeniem nerwu siódmego prawego,zawrotami głowy z zaburzeniami równowagi,parastezjami kończyn dolnych i chodem znacznie utrudnionym.Od wrzesnia zaczęłam przyjmować Avonex, który na poczatku znosiłam strasznie:(W styczniu dostałam kolejnego rzutu pod postacią osłabienia kończyn dolnych i zaburzeń czucia.Kolejny rzut miesiąc temu:osłabienie kończyn dolnych z niezbornością tych kończyn,zaburzenia czucia kończyn lewych.Do tego doszła depresyjno-lękowa reakcja sytuacyjna.Zblokowałam sie psychicznie na tyle,że nie mogłam chodzić.Po 3 tyg wstałam i stwierdziłam,że nie dam sie chorobie.1,5 tygodnia temu wróciłam do pracy a tu kolejny problem...Od dwóch tygodni mam problemy z wypróżnianiem, lewa noga pali mnie jak diabli-w nocy skacze, druga zaś boli mnie w udzie i ciągne nią(czuje sztywność),prawa ręka słabsza, kręgosłup boli nerka też.Myślałam, że to poprostu znowu spastyka,zaczęłam znów brać Baclofen,niestety nie pomaga,mam duże problemy z chodzeniem.Jestem załamana-czy to mozliwe że po miesiącu mam kolejny rzut?!Proszę o radę Pozdrawiam
Moje trudne początki...
Moderator: Beata:)
Iwonko-nie mam pojęcia co Ci odpowiedzieć ...Nie wiem nic o Avonexie ,ale na pewno ktoś tutaj posłuzy Ci dobrymi radami.Ja pozdrawiam Cię ze swojej strony baaardzo cieplutko!Trzymaj się dzielnie! Może zapytaj jeszcze w tym dziale http://stwardnieniesmrozsiane.ok1.pl/vi ... .php?t=597 Może ktos miał takie skutki uboczne...
.... niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!... EF 4
Na początku brania interferonu miałam problem ze skutkami ubocznymi dreszcze,gorączki i inne pierdoły.Teraz pozostały tylko bóle mięśniowe i to też nie zawsze.Ciekawi mnie czy u kogoś jeszcze postepuje tak choroba,że ma rzut za rzutem jak w moim przypadku?!Mam koleżankę która dla przykładu ma jeden rzut na 5 lat...a ja ciągle jestem na solu albo dochodzę po nim do siebie i i od poczatku to samo.Ciekawi mnie czy to co się teraz ze mną dzieje to kolejny rzut i czy to możliwe zeby nastąpił on po niecałym miesiącu od ostatniego?!Dodam tylko, że po pierwszych solu wróciłam do formy, jednak po kolejnych choroba się nie wyciszyła:(
Ja np.miałam rzucik w październiku -remontu mi się zachciało do polowy grudnia nie wyszłam z domu.Potem 1,5 mies.luzik,i znowu na miesiąc mnie uziemiło,-ale powolutku popuściło.Z tym ze ja dużo ćwiczę -powolutku-bardziej joga i takie tam Nie mogę brać solu-niestety,i muszę radzić sobie "po swojemu"Może dlatego tak długo to teraz zajmuje-ale ja mam staz 15 lat. Na początku po 1-szym rzucie miałam 6 lat przerwy.Natomiast patrzac wstecz,cały tamten rok to była straszna szarpanina -ale spadła na mnie masa traumatycznych przezyć,i stąd pewnie pogorszenia.
Hm-jest tu jeszcze taki wątek http://stwardnieniesmrozsiane.ok1.pl/vi ... 6e1b#73411 dla mnie to jakaś tam nadzieja -oczywiście jak o mnie chodzi,mogę jedynie zachęcić do poczytania..
Pozdrawiam
Hm-jest tu jeszcze taki wątek http://stwardnieniesmrozsiane.ok1.pl/vi ... 6e1b#73411 dla mnie to jakaś tam nadzieja -oczywiście jak o mnie chodzi,mogę jedynie zachęcić do poczytania..
Pozdrawiam
.... niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!... EF 4
Jutro ide do rodzinnego zobaczymy co powie, ale jak znam życie to nic mądrego.Wiem, że nerwy szkodza bo każdy rzut mialam po jakimś większym stresie.Zawsze byłam osobą nerwową, po diagnozie to sie nasiliło.Ja już nie wiem co robić poprostu, a nie chcę iść na kolejny solu który i tak nie wiele ostatnio pomaga:(
Brałam leki na uspokojenie i przeciwlękowe ale po nich czułam się ospała oszołomiona,a ponadto zaczęłam się od nich uzależniać, dlatego je szybko odstawiłam.Po tej blokadzie z chodzeniem zaczęłam przyjmować Zotral i moje lęki ustapiły.Między czasie brałam też ziołowe leki na uspokojenie-niestety one też nie zdały egzaminu.Do tego mój neurolog uważa,że jestem labilna emocjonalnie-a kto by nie był przy tak częstych rzutach i w dodatku dzieląc salę z inną kobietą z sm, która już nie chodzi...
Iwonko, zasilaj organizm witaminaminami[ proponuję milgammę w tabletkach ]i walcz z tym dziadostwem ,poproś lekarza o coś na nerwy, i ćwicz delikatnie ale co dzień , wszystko powoli wróci do normy na działanie slou czekałam miesiąc .Na mnie solu nie działa mam postępujcy sm ,pozdrawiam Cię serdecznie
Nie potrzebuję skrzydeł by latać, potrzebuję ludzi, dzięki którym nie upadnę.
Iwonko, z tego, co czytam, jesteś kłębuszkiem nerwów.Może czas pomyśleć o totalnym odpoczynku i zajęciem się swoim nastawieniem?Zdaję sobie sprawę, że to nie łatwe, ale warto spróbować zapomnieć czasem o chorobie.Gdy ciągle o tym myślimy, jesteśmy jeszcze bardziej zakręceni.Może jakiś wyjazd i oderwanie się od reszty świata?Czasem książka lub dobry film wystarczą, aby dzień był od razu lepszy.Spróbuj wypróbować takie zwykłe malutkie przyjemności.
To może być "tylko" pogorszenie objawów, ale o tym musi zdecydować lekarz.
Trzymaj się cieplutko i bierz za rogi swoją psyche.To Ty decydujesz o jej kondycji
Iwona333 pisze:Jestem załamana-czy to mozliwe że po miesiącu mam kolejny rzut?!
To może być "tylko" pogorszenie objawów, ale o tym musi zdecydować lekarz.
Trzymaj się cieplutko i bierz za rogi swoją psyche.To Ty decydujesz o jej kondycji
Wróciłam od lekarza i tak jak myślałam nic mądrego nie zaradził-wypisał zwolnienie i skierowanie na badania(do tego wszystkiego użeram sie z niedoczynnoscią tarczycy) i kazał czekać na wizyte u neurologa.Zażartował jeszcze,że jakbym miała zapalenie płuc to mógłby mi pomóc.Od kiedy biorę Zotral wydaje mi się,że jestem już trochę spokojniejsza, przede wszystkim zniknęły moje lęki.Biorę również witaminy i jeżdżę rowerkiem, więc to nie jest tak,że nie robie nic żeby sobie pomóc.Ja potrafie dużo rzeczy sobie olać,ale nie to jak chodzenie sprawia mi trudność.Nie rozumiem tylko dlaczego po pierwszej hospitalizacji czułam sie naprawdę super, a po kolejnych ciągle mi coś jest-jakby solu przeształ działać.Zaczynam sie też zastanawiać czy moje życie nie wygląda tak przez "cudowny" Avonex?!
Po moich dwóch pierwszych rzutach i solu też wszystko minęło jak ręką odjął. Po kolejnym pozostał chód pijanej kaczki i opadająca stopa,ale myślę sobie,ze nie ważne jak. Ważne,że chodzę! I doskonale rozumiem co czujesz, z tym co się z nami dzieje nie sposób się pogodzić,ale może warto nauczyć się żyć?
I tylko taką mnie ścieżką poprowadź.........
Myślę również,że tak trudno mi zaakceptować chorobę dlatego,że pojawiła się w tak kluczowym dla mnie momencie.Tu 3 tyg do śłubu, a ja nie chodzę, nie widzę nie wiem też jak zareaguje partner-na szczęście został przy mnie i razem pchamy ten "wózek".Widzę również,że jego moja choroba przytłacza.Ta ciągła niepewność mnie wykańcza...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości