no pewnie, ze trzeba walczyć! ja ciągnę dwa semestry, bo nadrabiam różnice programowe, porwałam się na pisanie pracy rocznej rozmiarów magisterki (bo to dopiero 3 rok niby), ale trzeba sobie stawiać wysokie wymagania, coby walczyć, a nie paść na pyszczek i płakać w kącie.
na szczęście motywuje mnie jeszcze moja Zuzanka, siedzi u mnie w brzuchu i jak wczoraj w nocy sobie chlipałam cicho, że nie mam już siły, to dostałam od niej takie lanie tymi maluśkimi piętkami, że od razu wzięłam się do wiwatu!
nawet jeśli dziś nie wstanę z łóżka, bo próby wstania skończą się guzem i innymi obrażeniami ciała- to nic.
choroba mi planów życiowych nie zmieni- zrobię doktorat. i nikt zdrowy nie będzie mieć z tego takiej satysfakcji jak ja
na oko (bo tylko jedno mi funkcjonuje poprawnie) mam duże szanse